o czwartej nad ranem
inaczej się tęskni
i tęskni się za tym
co od zawsze jest takie
nieistniejąceo czwartej nad ranem
nasłuchuję syren i twojego oddechu
uśmiechasz się przez sen
pewnie śni ci się łąka
pewnie śnisz o
stokrotkach w mych włosach
lubię tak o tym myśleć
lubię myśleć o tobie
jak uśmiechasz się przez sen
i przez sen idziesz
ku mnieo czwartej nad ranem
pisze się wiersze
słowotok
ciskam słowami
wymawiam je
bezgłośnie
żeby cię nie
zbudzić
ciekawa ich brzmienia
tego jak smakują na ustach
gdzie i w jaki sposób
dotykają
dotykam
cię
potrząsam za ramiępowoli się wybudzasz
otwierasz oczy
widzę w nich siebie
jestem taka piękna
nawet o czwartej nad ranem
zwłaszcza o czwartej nad ranem
kiedy świat należy do artystówdotykam cię słowami
po cichu
powoli
delikatnie
tak jak mówiłeś że lubisz
słowa
brzmią jak obietnica miłości na wieki
obiecujesz mi miłość na wieki
prosząc o więcej
więc daję ci więcej
i więcej i więcej i więcej
i nagle jest piątatwą twarz otula jasność
próbuję utulić cię do snu
ale ty już nie chcesz zasnąćchcesz więcej więcej więcej
więcej słów
ale ich już nie ma
zabrał mi je księżycmówisz że nie szkodzi
lecz w tej samej sekundzie
oglądam twój smutek
opadasz bezwładnie
opadam razem z tobądopóki nie ogarnia cię sen
śnię na jawie o tym
że jesteś prawdziwy
YOU ARE READING
piękne przezroczyste przekleństwo
Poetryoślepił mnie blask dlatego cię nie dogoniłam © metaforycznosc, 2024