ucieczka z poczekalni

8 2 0
                                    

przecież kiedyś wreszcie odetchnę
wiosną
drobniutkie stokrotki zacisnę w pięści
z podniesioną głową
w akompaniamencie drżących kolan
ucieknę poruszona
poczekalnia zostanie pusta

dłonią dłoni poszukam
ale już nie po omacku
pójdziemy pobiegniemy
ze śmiechem zamknę oczy
namacalnie prowadzona

w poczekalni
przyznam szczerze
prawie umarłam
ile można czekać?
na spełnienie idei własnych
na ratunek
na wiosnę
pocałunek słońca
ile można?

nie mogę uwierzyć
w swoje wyobcowanie
porusza mnie
mój własny margines
punkt obserwatora

patrzyłam a dosięgnąć nie mogłam
ręce usychały
w bezruchu

przecież kiedyś odetchnę
wiosną
a w pięści zacisnę
stokrotki

piękne przezroczyste przekleństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz