oniryzm kapie ci z oczu
mój drogi
oniryzm przymyka powieki
spoczywa na ustach
splata palce
oniryzm
ale przecież ty nie chcesz
zasnąćprowadzisz mnie
przez ulice skąpanego w mroku
ciała
gubię się
chcesz żebym
się gubiła
wtedy możesz poprowadzić mnie
raz jeszcze
na skrajto wszystko takie
rozmyte
nie boję się niczego
ani światła ani dłoni
dłoni ocierającej z policzka łzę
tak jakby smutek nie miał trwać
wiecznie
za sekundę
rozpadnę siębłądzisz
błędne spojrzenie na rozchylone usta
nigdy wcześniej takich nie miałeś
nie dotykałeś
ideami
nigdy wcześniejlabirynty bolesnej tęsknoty
nieoświetlone alejki błogości
kwiecisty ogród dwóch dusz
o tym wszystkim mi mówisz
mówisz tak pięknie
nic nie rozumiem
przeżywając każdy ruch twych ust
nie przestawaj mówić
tak niedbaleuciekam od konieczności zachowywania pozorów
chłonę absurd
twojego ciężaru
i znowu musisz mnie odnaleźć
w gąszczu połączonych ze sobą
sztukchcę zasnąć
byś czuwał nade mną
z zamkniętymi oczami
sercem bijącym na moim
w rytm poloneza
ogrzej mnie
swoim oddechem
niewyraźnym
![](https://img.wattpad.com/cover/361242629-288-k858140.jpg)
YOU ARE READING
piękne przezroczyste przekleństwo
Poetryoślepił mnie blask dlatego cię nie dogoniłam © metaforycznosc, 2024