16

2.4K 246 13
                                    

- Czy mogę do niego wejść? - drżącym głosem pytam pielęgniarkę, która wyszła z pokoju Luke'a. Kobieta marszczy brwi i spogląda na chłopaków za moimi plecami. 

- Tylko na chwilę. Pan Hemmings powinien odpoczywać.

Kiwam głową, a pielęgniarka odchodzi. 

- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? - Pyta Ashton. 

- Chyba tak. - Uśmiecham się słabo i przekraczam próg pokoju. Siadam na łóżku i ze łzami w oczach przyglądam się twarzy Luke'a. Ma rozciętą brew i wargę, ciemnego sińca na policzku i zdartą brodę. Jego lewa ręka usztywniona jest gipsem, podobnie jak prawa noga. 

- Luke. - Dotykam jego dłoni, ale on chowie ją pod pościel. Jego utkwione w ścianę oczy zachodzą łzami. - Luke, co chciałeś zrobić? Słyszysz mnie?

Odpowiada mi jedynie cisza i lekkie westchnięcie. Pierwsza łza spłynęła po jego policzku. 

- Co chciałeś udowodnić?

- To, że potrafię sobie bez ciebie radzić. Myliłem się.

- Luke...

- Nie. Posłuchaj mnie. Przeżyliśmy tyle razem, może się kłóciliśmy, ale zawsze się godziliśmy. Byłem chamem, dupkiem i najgorszym człowiekiem na świecie, ale teraz już nie jestem. Zrozumiałem, nie powinienem cię zdradzać, okłamywać i ranić, powinienem zawsze cię bronić, sprawić, żebyś czuła się bezpieczna i kochana.  Nie potrafiłem docenić tego, co miałem. Przepraszam za wszystko, co zrobiłem i czego nie zrobiłem. Ja wciąż cię kocham.

Chłopak dotyka mojego policzka, przenosi swoją dłoń na mój kark i niespodziewanie przykłada swoje usta do moich. Zamieram, nie potrafię odpowiedzieć na jego pocałunek. Dostrzega to i odsuwa się ode mnie, patrząc smutno w moje oczy.

- Tyle, że ty już mnie nie kochasz. Kochasz Harry'ego.

- Mylisz się. 

***

Harry

Siadam na brzegu łóżka i przecieram oczy, głowa boli mnie niemiłosiernie. Wstaję i staram się podejść do drzwi. Prawą dłonią odnajduję zimą powłokę i wychodzę z pokoju, by zaraz znaleźć się w łazience na przeciwko. Zaczynam ściągać z siebie ubrania. Próbuję nie potknąć się o coś, więc wolnym krokiem podchodzę do brodzika. Wchodzę do środka i przekręcam kurek z wodą. Zimna woda uderza w moje ciało. Z jękiem zaciągam się powietrzem.

- Cholera.

 Reguluję wodę i wcieram we włosy szampon. Zamykam oczy i na chwilę zapominam o tym, że nie widzę. Staram się nie myśleć o Valerie i Luke'u i zająć umysł czymś innym. Muszę zadzwonić do Zayn'a i umówić się na bieżnię. Oczywiście, jak wyzdrowieję. Muszę się czymś zająć. Cały już czysty wychodzę z pod prysznica, starając się nie przewrócić. Muszę uważać, bo każdy mój krok jest niepewny. W każdej chwili mogę się wywrócić, złamać sobie coś lub nawet nie chcę o tym myśleć. Oplatam ręcznikiem swoje biodra i powoli wracam do pokoju.  Po omacku odnajduję szufladę i wyciągam z niej bokserki, z drugiej biorę koszulkę i jakieś dresy. Wkładam wszystko na siebie i z powrotem chowam się pod pierzynę. Próbuję zasnąć, ale przerywa mi pukanie do drzwi.

- Cześć malutki. - Na łóżko wskakuje Gemma. - Jak tam wasze sprawy? - Śmieje się.

- Odwal się Gem.

- Co się stało? Harold się obraził?

- Spadaj i daj mi spać.

- Oh, przepraszam. - Dźga mnie w bok i kładzie się obok. - Powiedziałeś jej? - Pyta spokojnie.

- Nie.

- Dlaczego?

- Jakoś nie było okazji.

- Ale... - Przerywa jej kolejne pukanie do drzwi.

- Przepraszam, czy panna Valerie już poszła? - Do moich uszu dobiegł głos Dorothy. 

- Tak. - Odzywa się Gemma.

- Oh, przyniosłam jej spodnie. - Jej głos jest coraz bliżej. - Bardzo przepraszam za Margaret. 

- O co chodzi?

- Panienka wam nie powiedziała?

- O czym? - Mruczę i wtulam się bardziej w poduszkę.

- Margaret wylała na panienkę zupę. - Zmarszczyłem brwi. Valerie mówiła, że się oblała, ale nie wspomniała nic o Margaret. Dlaczego?

- To nic. - Materac poruszył się, co oznacza, że Gemma musiała wstać. - Myślę, że Val się nie obraziła. Harry? Zadzwonić do niej?

- Raczej nie będzie takiej potrzeby. - Obróciłem się i westchnąłem.

- Jak chcesz. - Trzaska za sobą drzwiami. To będzie długa noc.

Dotyk || h.s.Where stories live. Discover now