3

3.5K 321 11
                                    

Chwyciłam Harry'ego za rękę i pociągnęłam go w stronę salonu. W tłumie zauważyłam Zayna i Cassie, którzy w bardzo wymowny sposób ocierali się o siebie w tańcu. Zatrzymaliśmy się na samym środku pokoju. Przyglądałam mu się i chwyciłam jego prawą rękę. Umieściłam ją na mojej tali, a on lewą dłonią chwycił moją. Zaczęliśmy tańczyć we własnym rytmie, nie do końca pasującym do piosenki, ale nie przeszkadzało mi to.

Czułam jego dotyk, to jak przyjemnie rysował palcem kółka na moich plecach. Rumieniłam się, bo było to dla mnie coś nowego i miłego. Jeszcze żaden chłopak w życiu nie trzymał mnie tak delikatnie. 

Cały czas uśmiechałam się i wpatrywałam się w jego twarz. Zastanawiało mnie jedno - dlaczego nie poznałam go wcześniej, skoro mieliśmy wspólnych znajomych? Znałam Zayna od czasu kiedy zaczął umawiać się z Cass, ale nawet ona nigdy mi o nim nie wspomniała. Chyba, że byłam tak zaślepiona miłością do mojego byłego, że nawet tego nie zauważyłam.

Moje oczy zatrzymały się na odpiętych trzech pierwszych guzikach koszuli. Myśl o tym jak mógł wyglądać bez ubrań dopadła mnie, powodując rumieńce na policzkach. Czułam się niesamowicie dobrze, gdy mnie obejmował. Miałam pełno myśli w głowie. Chciałam dowiedzieć się o nim jak najwięcej.

Piosenka skończyła się zdecydowanie za szybko.

— Chodźmy się czegoś napić — zaproponowałam, a on kiwnął głową.  Wróciliśmy do kuchni, gdzie siedzieli jego przyjaciele. Jeden z nich uwiesił się na ramieniu Harry'ego, powodując że odsunęłam się od niego. Chłopcy zaczęli rozmawiać na zupełnie obce mi tematy. Słuchając ich, wydawało mi się, że mówią w obcym języku. Nie dziwota, że szybko mi się to znudziło. Oczywiście panowie byli dobrze obeznani w markach samochodowych, a po alkoholu uważali siebie za totalnych ekspertów i kłócili się, który samochód jest najlepszy.

— Pójdę poszukać Cassie — powiedziałam w kierunku Harry'ego. Uśmiechnął się szeroko i krzyknął, żebym jeszcze do nich zajrzała. 


*

Cassie wciągnęła mnie do łazienki, kiedy zapukałam do drzwi i zapytałam czy tam jest. Patrzyła na mnie wielkimi oczami i uśmiechała się głupio. Zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu i parsknęła śmiechem. Nie wiedziałam, o co jej chodzi. 

— Z czego suszysz zęby? — zapytałam, a ona wydęła wargi. Przyciągnęła mnie w swoją stronę i mocno przytuliła. Musiała dużo wypić, bo uwiesiła się na mojej szyi, potykając się o własne nogi. 

— On mnie kocha — szepnęła mi do ucha, jakby była to tajemnica. Odsunęłam ją o siebie delikatnie, żeby na nią spojrzeć. Była szczęśliwa. — Powiedział mi, że mnie kocha.

— Cass, bardzo się z tego cieszę — odpowiedziałam, siadając na blacie. — No, gadaj. Jak to zrobił?

Cassie usiadła obok mnie i wzięła głęboki oddech.

— Siedzieliśmy na dworze na schodach, rozmawialiśmy. I on nagle wstał, no to też wstałam. I wtedy on powiedział — wstrzymała oddech i głośno westchnęła — Cassie, kocham cię. 

Pisnęłam z radości i przytuliłam ją. Cieszyłam się jej szczęściem tak, jakby to mi przed chwilą ktoś wyznał miłość. 

— Chyba muszę się napić — stwierdziła, rechocząc głośno. Pokręciłam głową, bo nie był to najlepszy pomysł.

— Może na dzisiaj już starczy, co? — rzuciłam, gryząc wargę. — Ledwo stoisz.

— Nie przesaaadzaj — mruknęła, uderzając mnie w ramię. 

— Wypierdalać z kibla! — ktoś wrzasnął zza drzwi. Spojrzałyśmy na siebie, cicho się podśmiechując. 

Zeszłam z blatu, podając rękę Cass. Brunetka ścisnęła ją mocno i zeskoczyła na ziemię. Odkluczyłam drzwi i pociągnęłam przyjaciółkę za sobą. Minęłyśmy jakiegoś gościa, który wszedł do środka, mrucząc pod nosem. Usłyszałam od niego "głupie lesby", ale zignorowałam to. Palant.

— Widziałeś Harry'ego? — zapytałam Zayna, który właśnie wchodził po schodach.

— O! Tutaj jesteście. — Uśmiechnął się szeroko, przyciągając do siebie swoją dziewczynę. — Harry pojechał do domu. Nathan go odwiózł. 

— Dlaczego? — W moim głosie na pewno było słychać smutek. 

— Mówił, że jutro musi być wcześniej w pracy.

— Oh, ok.

Nie powiem, zrobiło mi się smutno, bo miałam nadzieję na to, że uda nam się jeszcze pobyć razem. Straciłam ochotę na dalszą zabawę, nawet nie chciało mi się tańczyć, choć to uwielbiałam. 

— Jak się bawisz, Valerie? — zapytał, a ja uśmiechnęłam się do niego. 

— Świetna impreza. Jesteś w tym mistrzem. 

— Nie ma lepszego. — Zayn zaśmiał się i pocałował Cassie w policzek. 

— Chyba będę się już zbierać.

— A dopiero co powiedziała, że impreza jest świetna. — Cass wydęła wargi i spojrzała na mnie wymownie. 

— Chciałabym zostać dłużej, ale muszę odespać parę dni. — Zaśmiałam się cicho. 

— Pozwól, żebym zmówił ci chociaż taksówkę. Rozumiem, że chcesz odpocząć. Przecież możemy spotkać się też w inny dzień i wyjść na małe piwko. Co ty na to, Crow? — Jego pięść spotkała się z moim ramieniem. Cicho jęknęłam i oddałam mu cios.

— Dzięki, Malik. Jesteś kochany. — Przytuliłam go. Uniósł mnie w górę, gniotąc moje piersi.

— Nie ma sprawy, mała. Zadzwonię i zaraz ktoś podjedzie.

Posłałam mu buziaka przy wyjściu, a on udał, że go łapie i chowa sobie do kieszeni. Zaśmiałam się cicho i machając mu na pożegnanie, wyszłam na dwór. Usiadłam na schodach, gdzie podziwiałam gwieździste niebo i od czasu do czasu zerkałam na ulicę, wypatrując nadjeżdżającej taksówki. 

Jakiś samochód zaparkował na wolnym miejscu przy krawężniku, robiąc przy tym cholernie dużo hałasu. Spojrzałam na typka, który wysiadł z niego i okazał się nim być jeden z kumpli Zayna. Uśmiechnęłam się z zamiarem zapytania o Harry'ego.

Chłopak szedł wyraźnie zdenerwowany, ale to mnie nie powstrzymało od wstania i zagrodzenia mu drogi. Spojrzał na mnie spod byka i cicho westchnął.

— Słyszałam, że odwiozłeś Harry'ego — rzuciłam, a on przewrócił oczami.

— Tak, i co z tego? — zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

— Chciałam się tylko zapytać, jak się czuje.

— Dobrze. A teraz się przesuń, jeśli możesz — mruknął i lekko mnie pchnął, robiąc sobie miejsce na przejście. — On nie jest dla ciebie. Odwal się od niego.

Stanęłam jak wryta, wytrzeszczając na niego oczy. Coś musiało się wydarzyć. Nie zamierzałam się w to mieszać, ale cholernie mnie to ciekawiło. Nie miałam jednak ani odwagi ani ochoty pytać go o to, dlatego odwróciłam się na pięcie. Właśnie nadjechała moja taksówka, więc pomaszerowałam w jej stronę.  

Dotyk || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz