Przytomność wróciła mi w chwili, gdy ktoś wyciągnął mnie z samochodu. Głowa bolała mnie niemiłosiernie i chyba miałam coś z ręką, bo nie mogłam zgiąć palców. Jęczałam z bólu, gdy ktoś położył mnie na ulicy i natarczywie zaczął świecić latarką po moich oczach. Zakaszlałam, ciężko mi się oddychało i nie wiedziałam co się dzieje. Jakieś pasy zacisnęły się na moim ciele i uniosłam się w górę.
Wzrok powoli mi powracał i widziałam coraz wyraźniej całe zdarzenie. Dwóch ratowników medycznych niosło mnie na noszach. Chciałam przekręcić głową, ale coś blokowało moje ruchy i tylko ukradkiem widziałam otoczenie. Masa ludzi przyglądała się całemu zdarzeniu. Ktoś głośno krzyczał i mogłam przysiąc, że była to Laura, która kłóciła się z kimś.
Kiedy mężczyźni zmienili kierunek, zauważyłam mój samochód. Był zmasakrowany. W bocznych drzwiach było widoczne wgniecenie i nigdzie nie zauważyłam mojego chłopaka. Oddech mi przyspieszył, a serce waliło ze strachu o niego. Nie mogłam go stracić.
Gdzie był Harry? Co się z nim stało?
Laura pojawiła się obok mnie ze łzami w oczach. Coś mówiła, ale nie słuchałam jej. Szukałam wzrokiem bruneta i nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że coś poważnego mogło mu się stać. Chciałam wstać, ale pasy uniemożliwiały mi to i zmuszona byłam leżeć.
— Co z Harrym? Gdzie on jest? — wychrypiałam. Chciałam krzyczeć, ale głos miałam tak słaby, że jedyne na co mogłam się zmusić, to szept.
Po policzkach dziewczyny płynęły łzy. Chwyciła mnie za dłoń, która mnie nie bolała i pogładziła mnie po głowie.
— Nie — mruknęłam, czując że usta mi drżą, a ja sama zaczęłam płakać. Miałam ochotę wrzeszczeć i uciec z tego miejsca, odnaleźć Harry'ego całego i zdrowego i wrócić do domu. — To niemożliwe. On żyje. Musi. Dla mnie, dla nas.
— Nic nie mów. Wszystko będzie dobrze — powiedziała, wchodząc do karetki razem ze mną. Drzwi zamknęły się z trzaskiem, oddzielając mnie od chaosu na zewnątrz. Słyszałam tylko dźwięk syreny karetki, pikanie jakiejś maszyny i własny szloch. Już nic się dla mnie nie liczyło. Bez Harry'ego czułabym się jakbym straciła część siebie, tę lepszą część.
— Valerie? —usłyszałam zdławiony głos brunetki, ale moje oczy powoli zaczęły się zamykać. Widziałam już tylko ciemność i chciałam w niej pozostać. Bez mężczyzny mojego życia nie chciałam istnieć.
*Obudziłam się parę godzin później, przebrana w szpitalną koszulę i z wenflonem wbitym w dłoń. Laura siedziała przy moim łóżku i gdy zauważyła, że otworzyłam oczy, wrzasnęła cicho i wybiegła z pomieszczenia. Rozejrzałam się w koło, szybko analizując moją sytuację. Całe ciało mnie bolało, ale poza gipsem na ręce nie miałam uszkodzonego chyba niczego innego.
Skorzystałam z okazji i wyrwałam wbitą igłę z mojej skóry. Czułam zmęczenie i ledwo utrzymywałam się na nogach, ale zeszłam z łóżka i ruszyłam do wyjścia.
Musiałam poszukać Harry'ego, ponieważ wierzyłam, że nie zginął. Po prostu bym to czuła. Wiedziałam, że żyje.
Wyszłam z pokoju w samej białej koszuli i bez butów. Nie chciałam tracić czasu na szukanie balerinek, które miałam wcześniej na nogach. Przeszłam przez cały korytarz, skręcając w lewo. Miałam przeczucie, że idę w dobrą stronę.
Westchnęłam z ulgą, kiedy zauważyłam znajome mi twarze. To oznaczało, że Harry był tutaj. Jego rodzice stali pod ścianą i obejmowali się, mama płakała, a ojciec głaskał ją pocieszająco po plecach.
![](https://img.wattpad.com/cover/30298825-288-k1653.jpg)
YOU ARE READING
Dotyk || h.s.
FanfictionOpowiadanie było w trakcie poprawiania, czy poprawię je do końca? Nie wiem, zbyt mało czasu, za dużo do zrobienia, jednak nie chcę zabierać wam zakończenia historii, więc publikuję tak, jak jest. Nie bądźcie zdziwieni m, że wszystko zmieniło się z r...