27

1.1K 161 37
                                    

Cały wieczór chodziłam jak we śnie. Z mojej twarzy nie znikał uśmiech. Poznałam większość rodziny Harry'ego i czułam, że się polubiliśmy. Nie było chwili, żebym nie tańczyła z kimś na parkiecie. Wszyscy byli weseli, nawet ciotka Judy, która jak twierdził brunet była prawdziwą wiedźmą i nie lubił do niej jeździć w odwiedziny. Rozmawiałam z babcią Harry'ego, która opowiedziała mi trochę o jego dzieciństwie. Zażenowanie na twarzy chłopaka było tak widoczne, że nie mogłam opanować śmiechu. Co chwilę szturchał mnie ramieniem i szeptał do ucha, że starsza pani wszystko wyolbrzymia.

Kiedy zaczęło mu się nudzić, przyłączył się do swoich kuzynów. Chwilę z nimi porozmawiał i zniknął mi z pola widzenia. Przez chwilę obawiałam się, że może mu się coś stać, ale później uświadomiłam sobie, że był wśród rodziny i na pewno każdy zwróciłby na niego uwagę, gdyby coś miało się wydarzyć. Mogłam w spokoju słuchać o jego wyczynach w dzieciństwie i okazało się, że wcale nie był tak grzecznym chłopcem. Bo przecież grzeczne dzieci nie ciągną koleżanek za włosy, nie wrzucają kotów sąsiadów do stawu i nie przesiadują całymi dniami wspinając się po drzewach. 

Jednak coś wciąż nie dawało mi spokoju. Czułam, że za chwilę miało wydarzyć się coś nieoczekiwanego i nie miałam pojęcia czy jest to dobre przeczucie, czy złe. Przeprosiłam babcię Harry'ego i oddaliłam się w celu poszukania chłopaka. Nie mogłam znaleźć go w namiocie, więc wyszłam na zewnątrz. Pytałam kilku osób i każdy odpowiadał, że widział go przy wejściu do domu z jakimś mężczyzną. 

Znaleźć jedną konkretną osobę w tłumie, jaki znajdował się w salonie wcale nie było łatwo. Normalnie, jakby zapadł się pod ziemię. Skierowałam się na schody, żeby sprawdzić jego pokój. Drzwi były lekko uchylone i słychać było ciche śmiechy i rozmowy. Zapukałam, pchając delikatnie drzwi, ale zanim zdążyłam wejść ktoś zastawił mi drogę. Spojrzałam w górę i uniosłam brwi. Przede mną stał Zayn i gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Postawił krok do przodu, sprawiając że musiałam się cofnąć.

— Hej, Val. Co ty tutaj robisz?

— To ja powinnam zadać ci to pytanie.

— Miałem sprawę do omówienia z Harry'm.

Brunet spojrzał na mnie zmieszany. Nie wierzyłam mu, Zayn nie umiał kłamać. Coś ukrywał i nie chciał, żebym się o tym dowiedziała.

— Ślicznie wyglądasz, a teraz wróć na przyjęcie. Zaraz przyjdziemy.

Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, chłopak zniknął w pokoju. Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza. Zrezygnowałam z dobijania się do chłopaków i cicho westchnęłam.

— Dzięki — mruknęłam, zamierzając wrócić do namiotu.


*

Na dworze zrobiło się ciemno, lecz niebo rozświetlał księżyc. Nie miałam wyboru i musiałam usiąść przy stoliku, by zaczekać na Harry'ego. Nie wiem na jaki szalony pomysł wpadli, ale miałam przeczucie, że to coś związanego z niespodzianką, o której wcześniej wspomniał Styles. Obróciłam w dłoniach kieliszek z białym winem i uśmiechnęłam się sama do siebie. Przypomniałam sobie, kiedy pierwszy raz go spotkałam. Było mi z nim dobrze i nie chciałam dopuścić myśli, że kiedyś mogłoby się to zmienić.

Wszędzie zapadła cisza, a wszystkie światła przygasły. Rozejrzałam się wkoło. Nikt nie wiedział, co się działo. Słabe światło dochodziło tylko ze sceny, na którą wszedł Harry wraz z Zayn'em. Wyglądał cudownie, stojąc tak w nikłym świetle, ubrany w garnitur.

— Cześć wszystkim — Uśmiechnął się. Co on wyprawia?

— Jak wiecie, dzisiejszy dzień jest wyjątkowy. Wyjątkowy, bo w końcu pozbędę się Gem z domu.

Śmiechy rozeszły się po całym namiocie. Zayn podszedł do Harry'ego i wręczył mu gitarę, a sam usiadł przy pianinie. Domyślałam się, co zamierzają zrobić.

— Żartowałem, Gem. Długo myślałem nad prezentem ślubnym i żadne pomysły nie przychodziły mi do głowy. Chciałem, żeby było to coś wielkiego, ale jednocześnie skromnego, coś co mogłoby ci się spodobać. Pamiętasz, gdy byliśmy mali i któreś z nas było smutne, wtedy śpiewaliśmy piosenki. Nauczyłaś mnie grać na gitarze i dziękuję ci za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Pomyślałem więc, że dziś też zaśpiewam, ale żeby nie było za łatwo napisałem własną piosenkę. Opowiada o wyjątkowej dziewczynie, która zawróciła mi w głowie. 

Kiedy Harry zaczął śpiewać, nogi ugięły się pode mną, a serce o mało nie wypadło z klatki piersiowej. Byłam cholerną szczęściarą. Chłopak, którego kochałam śpiewał o mnie piosenkę i wkładał w to tyle uczuć. To było coś magicznego, wyjątkowego. Chciałam podejść do niego i rzucić mu się w ramiona. W tamtym momencie nie liczyło się dla mnie nic poza nim, był całym moim światem. Łzy spłynęły po moich policzkach. 

Gemma tańczyła ze swoim mężem na środku parkietu. Wyglądali razem idealnie. Patrzyli na siebie z uczuciem. Marzyłam o dniu, w którym zatańczę tak z Harry'm. Ubrana w białą suknię, z bukietem białych róż, welonem sięgającym dołu sukni, uśmiechem radości na twarzy i najcudowniejszym mężem u boku. 

Nim spostrzegłam piosenka się skończyła, a gdy chłopak zszedł ze sceny został zaatakowany przez swoją siostrę, która rzuciła się na niego z płaczem, a zaraz po niej przez członków jego rodziny. 

  — Nieźle wyszło, nie?

Ni stąd ni zowąd Zayn pojawił się przy moim boku. Uśmiechnęłam się do niego i delikatnie wtuliłam w jego klatkę. Chłopak zaśmiał się i potarł moje ramię.

  — Wyszło fantastycznie. Wiedziałam, że umiesz grać na pianinie, ale że Harry umie śpiewać i grać na gitarze, nawet mi się nie śniło. Byliście niesamowici.

  — Harry musi kochać cię naprawdę mocno. W życiu nie zrobił czegoś takiego dla dziewczyny. Dbaj o niego.

—  Będę.

Zayn przytulił mnie jeszcze raz i wyszedł machając mi ręką na pożegnanie. Tłum wokół Harry'ego robił się coraz mniejszy i w końcu zobaczyłam go, idącego pod rękę z siostrą. Serce biło mi jak oszalałe. 

  — Przejdziemy się? — zapytał, a ja ujęłam jego dłoń. Skierowałam nas do wyjścia z namiotu, nie mogąc powstrzymać uśmiechu. 

Szliśmy dróżką wysadzoną kamyczkami, a wokół nas świeciły lampiony przywieszone do gałęzi drzew. Zwisały tuż nad naszymi głowami, delikatnie oświetlając nasze twarze. Gdzieniegdzie ustawione były pod konarami, sprawiając, że ogród wyglądał jak z bajki. 

Harry zatrzymał się i objął mnie w talii. Wtuliłam się w niego  mocno, a z moich oczu znów popłynęły łzy. Delikatnie wprawił nasze ciała w rytm dobiegającej muzyki. Pociągnęłam nosem. Brunet zatrzymał się i otarł moje policzki.

  — Hej, co się dzieje? 

—  Nic, po prostu cię kocham.

Chłopak przysunął swoją twarz do mojej i złączył nasze usta w słodkim pocałunku. Gorąco uderzyło w moje ciało. Splotłam dłonie na jego karku, a on przycisnął nasze ciała do siebie. Nic nie mogło przerwać nam tej chwili, nawet wybuchające fajerwerki. Całował mnie z taką delikatnością, że nogi same uginały się pode mną i gdyby mnie nie trzymał, na pewno leżałabym na ziemi.

**

Nasze usta rozłączyły, aby chwilę później znów połączyły się  w sypialni chłopaka. Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Opadłam na łóżko, a zaraz za mną Harry. Opierał się na łokciach przyciskając swoje ciało do mojego. Wiedziałam, co miało zaraz nastąpić i byłam na to przygotowana. Chciałam tego i pragnęłam go, jak nikogo innego na świecie. I może wino zawróciło mi trochę w głowie, jednak to on był powodem, dla którego wariowałam. 

Ta noc była jedną z najpiękniejszych w moim życiu. Oddałam mu wszystko, co miałam. Oddałam mu siebie. 

Witajcie anioły, oto jestem. I jakie wrażenia? Czy wiecie, że powoli zbliżamy się do zakończenia? :'D 

Dotyk || h.s.Where stories live. Discover now