25

2.2K 212 17
                                    

"Czasami kogoś lubi się zbyt mocno, Prosiaczku. I to się nazywa miłość." Te słowa zauważyłam na ścianie jakiegoś budynku, gdy wracałam do domu po pracy i no cóż, trafiły mnie prosto w serce. Zaczęłam poważnie zastanawiać się nad moimi uczuciami względem Harry'ego. Lubiłam go, lubiłam tak bardzo, że mogłam nazwać to miłością. Jednak żadne z nas jeszcze nie wyznało sobie miłości i chciałam zmienić to w najbliższej przyszłości. Może w przyszłym tygodniu. Może jutro. Miałam nawet ochotę chwycić za komórkę i zadzwonić do niego, ale przecież o takich sprawach nie mówi się przez telefon, prawda? To było głupie. Wolałam przyznać mu się, że go kocham w normalnych okolicznościach np. przy kolacji. I nie miałam na myśli restauracji, raczej taką zwykłą kolację w domu.

Niestety nie miałam czasu na zbyt długie rozmyślanie. Gemma czekała na mnie pod domem w jakiejś limuzynie z wielkim uśmiechem na twarzy. Idąc w jej kierunku, ubrana w cholernie obcisłą kieckę, przypomniałam sobie dzień, w którym wybrałyśmy się po jej wymarzoną suknię ślubną.

Spotkał mnie ten zaszczyt, że jako jedyna widziałam jej kreację i do tej pory nikt nawet nie zdołał zobaczyć chociażby jej kawałka. Gemma chciała zrobić niespodziankę swoim gościom. Pomimo narzekań i błagań nawet Anne nie mogła otworzyć szafy z tym cudeńkiem, ponieważ to ja posiadałam klucz. Dobrze ukryty w moim mieszkaniu miał czekać aż do dnia ślubu.

Niski, ale zgrabny i przystojny mężczyzna otworzył drzwi limuzyny, z której płynęła wesoła muzyka i uśmiechnął się w moim kierunku. Odwzajemniłam jego gest, ale gdy puścił mi oczko, zignorowałam go. W końcu miałam chłopaka, któremu zamierzałam wyznać miłość i nie interesowałam się związkami poligamicznymi. Sorry chłopcy.

Usiadłam koło Gemmy, która roześmiana wcisnęła mi kieliszek z chłodnym szampanem. W samochodzie znajdowały się jeszcze trzy dziewczyny, które, tak jak ona, krzyczały i śmiały się z wszystkiego. Chyba zaczęły pić zanim wieczór panieński w ogóle się zaczął. Jednak nie przejmowałam się tym, ten dzień miał należeć do nas i miałyśmy wykorzystać go najlepiej. Gem musiała porzucić swoje panieńskie nazwisko i zacząć żyć jako szczęśliwa małżonka. Opróżniłam swój kieliszek w parę sekund, na co dziewczyny wydały z siebie dziki okrzyk. Tego dnia chciałam zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, śmierci Flo i nadchodzącym konkursie tanecznym moich podopiecznych. Przez trzy tygodnie starałam się nie pokazywać smutku i prawie udawało mi się wszystkich zmylić. Tylko Harry nie wierzył mi, gdy mówiłam, że wszystko jest w porządku. Chciał wszędzie ze mną chodzić, zamartwiał się i nawet zdecydował się kupić sobie specjalną komórkę z funkcją dla nie wiadomych po to, by dzwonić do mnie każdego wieczoru, kiedy nie byliśmy razem. Powiedział, że w życiu nie zdecydował by się na takie coś, a teraz nie mógł bez niej żyć. Był taki kochany i opiekuńczy, ale za to przecież go kochałam. Starał się mnie chronić i pocieszać, a ja nie byłam mu dłużna.

Limuzyna zatrzymała się pod klubem i wszystkie, jak przystało na prawdziwe gwiazdy, wyszliśmy z gracją z samochodu. Było zabawnie, więc wciąż udając celebrytki wpadłyśmy do lokalu. Nasze włosy falowały od ciągłego odrzucania ich do tyłu i wyginania szyi. Byłyśmy prawdziwymi gwiazdami, jak cycki Kim Kardashian. Nie wiem co to był za szampan albo co zostało do niego dodane, ale było dobre. Dopadłyśmy barmana i zamówiliśmy tyle ilości alkoholu, że spokojnie mogło starczyć na dziesięć osób. Nasz stolik był zastawiony kolorowymi trunkami. Ścigałyśmy się w piciu i nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na parkiecie z Amy, przyjaciółką Gem. Wyginałyśmy się w każdej możliwej pozycji. Bawiłam się świetnie do czasu, gdy ktoś odsunął mnie od dziewczyny i przycisnął do swojego ciała. Zmarszczyłam brwi i zmrużyłam oczy, by lepiej widzieć tę osobę. Alkohol dał mi się we znaki, więc ciężko było mi go zidentyfikować. Nigdy go nie widziałam. Miał ciemne oczy i jasne włosy, ale nie był tak przystojny jak mój chłopak.

- Pięknie się ruszasz, cudna. - wymruczał mi do ucha. Odepchnęłam go od siebie, ale on ponownie otoczył mnie ramionami.

- Nie zapędzaj się, Romeo. Mam chłopaka. - Chłopak zaśmiał się na moje słowa i klepnął mnie w tyłek.

- Jakoś go tutaj nie widzę.

- Zobaczysz jak dostaniesz w gębę.

- Oj, cudna. Nie wściekaj się, bo złość piękności szkodzi.

Prychnęłam na jego słowa i spojrzałam na niego groźnie. No, raczej z grymasem.

- Żaden chłopak nie zostawiłby takiej dziewczyny samej. Myślę, że to twoje kłamstewko jest urocze. Ty jesteś urocza.

- Myślę, że ty nie. Nie pociągasz mnie. Zresztą wolę dziewczyny.

Słysząc moje słowa, puścił mnie i otworzył oczy w zdumieniu. Oczywiście to kłamstwo, że wolałam dziewczyny. Przecież miałam Harry'ego. Musiałam coś wymyślić, a to przyszło mi pierwsze na myśl. Skorzystałam z okazji i odeszłam do stolika. Nawet nie pamiętałam, kiedy straciłam poczucie czasu i dałam się w pełni porwać zabawie.

*Harry*

Nigdy nie zdarzyło mi się, że moja siostra wróci całkowicie zalana z imprezy w dodatku z moją dziewczyną, która ledwo co stała na nogach. Myślałem, że zacznę na nie krzyczeć, gdy Gem zapukała energicznie w moje drzwi i podtrzymywała półprzytomną Valerie. Cała złość jednak ukleciała, gdy usłyszałem cichy i delikatny głos Val. Gdy wymawiała moje imię w tamtym momencie, myślałem, że oszleję. Sprawiła, że niegrzeczne myśli zaczęły napływać do głowy. Gemma wtargała dziewczynę na łóżko, tłumacząc, że nie mogła przekonać jej do powrotu do domu i musiała ją przywieźć do mnie. Nie powiem, ale ucieszyła mnie ta wiadomość.

Siostra trzymała się lepiej i pomogła mi przebrać Val w moją koszulkę, pożegnała się i poszła spać do siebie. Położyłem się obok, przyciągając dziewczynę do siebie.

- Harry? - Usłyszałem jej stłumiony głos i podniosłem głowę.

- Tak?

- Kocham cię.

Zaskoczyła mnie i nim zdążyłem odpowiedzieć, słyszałem jej miarowy oddech, co oznaczało, że zasnęła. Uśmiechnąłem się i pokręciła głową. Wyprzedziła mnie. To ja chciałem powiedzieć jej to jako pierwszy, ale widocznie miało być inaczej. Pocałowałem ją w policzek i przytuliłem się do jej pleców. Serce łomotało mi jak oszalałe. Czułem niewiarygodne szczęście, że aż zapierało oddech.

- Też cię kocham, skarbie.

Wiiiiięc? Co sądzicie?

Kurcze, dziękuję luvasharry
Twoje komentarze skusiły mnie, żeby wziąć wibrujący telefon i sprawdzić kto się dobija i tak powstał rozdział xD

Wszelkie błędy poprawię wieczorem! XD we wcześniejszych rozdziałach chyba też

Kocham xx

Dotyk || h.s.Where stories live. Discover now