35

6.1K 558 52
                                    

- Jakie to romantyczne. Boże, Holls - powiedział Calum i spojrzał na mnie uśmiechnięty. - I co się potem stało?

- Potem? Nic, siedzieliśmy i gadaliśmy, a potem poszedł.

- Co? Żartujesz? Żadnego buziaka na pożegnanie, nic? -spytał zawiedziony.

- Chcę ci przypomnieć, że jeszcze tydzień temu miał dziewczynę.

- Ale ona sama powiedziała, że życzy wam szczęścia, więc nie widzę nic na przeszkodzie, abyście zaczęli się spotykać.

- Sama nie wiem, Calum. Z jednej strony cholernie bym tego chciała, ale z drugiej... Chyba nie jestem gotowa na jakiś poważny związek. Lubię swoją wolność -powiedziałam spoglądając w stronę stolika przy którym siedział Michael i jego paczka. Czerwonowłosy pomachał mi, a ja uśmiechnęłam się.

- Warto spróbować.

- Calum, jestem idiotką nie poradziłabym sobie w związku. Dobrze mi tak jak jest, chciałabym żeby był moim przyjacielem, tak jak teraz.

- Cholera, Holly zdejmij te klapki z oczu. Nigdy nie byliście przyjaciółmi. Przyjaciele nie liżą się ze sobą przy każdej napotkanej okazji. -Wywrócił oczami.

- Wcale tak nie jest.

- Jest -0owiedział pewnie.

- Możemy zmienić temat? Mam jutro ważny test z chemii i czuję, że bez twojej pomocy okaże się kompletną klapą.

***

- Holly, zaczekaj! -Usłyszałam za sobą i nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć, że to Michael.

- Teraz będziemy się odprowadzać do domu? -Zachichotałam.

- Potrzebuję twojej pomocy -powiedział.

- Cholera, to nowość. W czym? -spytałam.

- Chciałbym zaprosić pewną dziewczynę, ale... za bardzo nie wiem jak to zrobić.

Spojrzałam na niego i nie poczułam ucisk w sercu. Nie chciałam, żeby się z kimś spotykał.

- Po prostu bądź sobą.

- A co jeżeli to nie wystarczy? Co jeżeli się nie zgodzi? - spytał.

- To najwidoczniej nie jest ciebie warta.

- Mówisz?

- Tak. - Kiwnęłam głową.

- W takim razie... - Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. - Robisz coś dzisiaj po południu?

Stanęłam jak wryta. Czy to jakiś żart?

t-shirt || m.cliffordWhere stories live. Discover now