Prolog

3.2K 246 53
                                    

Dipper doświadczył tego nieprzyjemnego uczucia, jakim jest wstanie z samego rana. Była dopiero godzina szósta rano, a on już musiał wstać, by zdążyć na pociąg. Tak więc wygramolił się z łóżka, po czym od razu ruszył do łazienki, aby choć trochę się ogarnąć. Zazwyczaj nie zwracał uwagi na to, jak wygląda, ale dziś musiał choć trochę przypominać człowieka. Najpierw wziął szybki prysznic, później zaczął myć zęby, nucąc swoją ulubioną piosenkę. Kiedy skończył, zerknął na siebie i lekko zmarszczył brwi. Jego brązowe włosy, nawet, gdy był mokre, nie chciały leżeć spokojnie, dlatego jak zwykle na głowie miał artystyczny nieład. Przeczesał je dłonią i zaczął suszyć.

Po upływie dwudziestu minut był gotowy, więc wyszedł z łazienki i udał się do kuchni, żeby zjeść jakieś śniadanie. Jak zwykle rodziców nie było. Czego innego można się było spodziewać? Że może przyjdą się chociaż z nim pożegnać? Skądże! Rodzice nigdy nie byli przy nim, kiedy powinni, młody Pines był już do tego przyzwyczajony, cieszył się z całego serca, że to jego ostatni dzień w Kalifornii.
Od dziś będzie wolny!

Wreszcie się wyprowadzi i nie będzie żył na łasce rodziców. Powinien to zrobić dwa lata temu, jak jego bliźniaczka, ale niestety musiał skończyć szkołę, więc nie mógł wyjechać. Tak, nie widział się z Mabel dwa lata. Ona nie chciała tu wracać, a on nie miał czasu, by ją odwiedzić. Na szczęście od dziś to się zmieni.

Chłopak zrobił sobie najzwyklejsze na świecie kanapki. Szybko i bez potrzeby sprzątania. Kiedy skończył jeść, poszedł do salonu, gdzie już czekała na niego dość spora walizka i plecak. Nie miał zamiaru pisać rodzicom kartki w stylu „Do zobaczenia. Kocham was, Dippi". O nie, nic z tego! Nie zasłużyli na coś takiego. Brunet założył plecak na ramię i wziął walizkę, po czym wyszedł z domu zamykając za sobą drzwi. Klucze z wielką satysfakcją schował pod wycieraczkę. Już nigdy tu nie wróci, więc nie były mu potrzebne.

Zadowolony ruszył w stronę przystanku autobusowego, skąd miał zamiar jechać prosto do swojej bliźniaczki. Droga na przystanek zajęła mu dosłownie kilka minut. Po chwili autobus podjechał, chłopak wsiadł do środka i pokazał zakupiony bilet, na co kierowca kiwnął głową i zamknął za nim drzwi. Brunet udał się na tył pojazdu. Wiedział, że to będzie długa droga. Założył słuchawki i włączył swoją ulubioną playlistę. Za kilka godzin spotka się ze swoją kochaną bliźniaczką oraz z wujami. Jego celem jest właśnie Gravity Falls.

..........................................................................................................................................................................................................................................................................................................................

No część i czołem. Pierwszy raz coś pisze więc mam nadzieję ,że się wam spodoba. A więc żeby nie zanudzać. Następny rozdział powinien się pojawić w weekend, jeśli nie to z góry wybaczcie ^∆^

Zaktualizowana wersja utworzona przy pomocy mathiasrustband

Bez ŻaluWhere stories live. Discover now