To ten gorszy dzień

1.6K 176 56
                                    

Kilka dni po spędzonym wieczorze przed telewizorem wujaszkowie wrócili do domu, tak więc praca w Grocie Tajemnic musiała się rozpocząć na nowo.

Dipper właśnie pomagał Soos'owi odmalować zewnętrzną część domu która była wejściem do sklepu z pamiątkami. Nie lubił zbytnio pracy fizycznej ale musiał coś tu robić jeśli chciał tu mieszkać. Spojrzał na ich dzieło dziękując Soos'owi że zrobił większość o wiele szybciej.

-Spokojnie Dipper jeszcze się wprawisz.- zaśmiał się i klepnął chłopaka w plecy.

-Taa dzięki stary, nie wiem co bym bez Ciebie zrobił.- uśmiechnął się

-Właśnie masz może ochote wybrać sie do podziemnego laboratorium pana Pinesa? Mam mu dziś przywieźć parę rzeczy i przyda mi się Twoja pomoc. Poza tym- rozejrzał się dookoła i schylił sie tak jakby ktoś miał ich podsłuchiwać- Pan Pines powiedział że ma zamiar powiedzieć Ci coś ważnego dziś wieczorem.

-Ale co takiego?- spytał, miał cichą nadzieję że chodziło o uczenie go. Chłopak umiał naprawdę wielką nadzieję w końcu specjalnie dla wuja poszedł na studia i teraz kiedy wiedział tyle ile ponadprzeciętny człowiek powinien wiedzieć, miał nadzieję że będzie gotów by uczyć się o Gravity Falls.

-Nie mam pojęcia ale to bardzo ważne..- spojrzal pusto przed siebie i nagle obaj usłyszeli to co zwykle ich rozdziela

-Soos kibel sie znów zatkał!- krzyknął Stanley.

-No nic, Soos idzie zrobić to co Soos musi- powiedział poważnie i odwrócił się dumnie wchodząc dp środka chaty. Chłopak zaśmiał się przypominając jak to było w dzieciństwie kiedy to starszy mężczyzna pojawiał się nagle i mówił te swoje mądrości.

Soos wiedział więcej niż ktokolwiek by go o to posądził. To było dziwne ale jednak tak właśnie było. Odłożyłem cały sprzęt do malowania i dokładnie wszystko pozamykałem po czym poszedłem do domu by coś zjeść, od wczoraj nie widziałem Billa kiedy to jedliśmy kolację i rozmawialiśmy o nowej hybrydzie. Chciałem go zobaczyć i z nim porozmawiać ale przez to że wszyscy się tu kręcili nie miałem swobody.

Po zjedzonym posiłku Stanley dał mi wolne więc poszedłem do pokoju, położyłem się na łóżku na brzuchu i mruknąłem zmęczony.

-Coś nie tak Sosenko? Czyżbyś się popsuł?- usłyszałem przy uchu cichy głos demona i poczułem jak jego ciepły oddech otula moją szyję.

-Za dużo pracy..- mruknąłem niezadowolony i poczułem jak demon siada na mnie okrakiem i zaczyna masować mi plecy. Nie powiem było to naprawdę przyjemne ale czy aby na pewno powinienem był pozwalać mu na takie rzeczy? Uznałem że czemu nie i odprężyłem się czując jak cały stres ze mnie uchodzi.

-Co dziś robiłeś Bill?- spytałem go cicho przy tym mrucząc, podobało mi się to co robił, było to bardzo przyjemne.

-B..byłem w lesie- czyżby się zająkał? Jeszcze nigdy mu się to nie zdarzyło. Odwróciłem sie i spojrzałem na niego, był lekko zarumieniony co bardzo mi się spodobało, nosił czarne spodnie i żółtą koszulkę a na oku miał czarną opaske. Zszedł ze mnie i usiadł obok.

-Interesujące- uśmiechnąłem się lekko, kto by pomyślał, zakochałem się w demonie.. W moim największym wrogu. We wrogu całej mojej rodziny i miasta.

-Ta.. A T..Ty Sosenko~? -Starał się ukryć rumieńce i nie wiem czemu ale robiły się one coraz bardziej widoczne, czyżby to przez to że wtedy jęknąłem?

-W sumię pracowałem i chyba przydałby mi się relaks- mruknąłem i rzuciłem sie na niego powalając go na łóżko. Już od dawna chciałem to zrobić, od incydentu z Pacyfiką, Bill mnie nie dotykał. Strasznie chciałem by znów wodził dłońmi po moim ciele ale z jakiegoś powodu tego nie robił.

Bez ŻaluWhere stories live. Discover now