Splatając nasze palce razem i opuszczając wzdłuż naszych ciał

1.7K 100 6
                                    

Przez moją podartą sukienkę przedostawało się zimne powietrze.
Zamknęłam oczy, czekając na swój marny koniec. Wiedziałam, że nikt mnie nie uratuje, nie znajdowałam się w film tylko w szarej rzeczywistość. Pod moimi powiekami ukazał się mój brat, przyjaciele.

- Clary!? - usłyszałam krzyk i łoskot rozkruszonych strzępek gruzy.

Po chwili wszystko ucichło.

Znajdowałam się w niebie? Razjel mnie usłyszał...

- Clary - Do moich uszów dostał się tym razem delikatny i obcy głos, przecinający błogą ciszę. Otworzyłam oczy, na marne. Spotkała mnie tylko ciemność. Phi... i to ma być niebo... - pomyślałam.

- Przed tobą ciężkie chwile, Clarisso. Nie możesz się poddać. Kieruj się sercem. Spójrz prawdzie w oczy i nie odtrącaj uczuć Clarisso.

- Kim Ty jesteś? - zapytałam zadziwiająco spokojnie.

- Dowiesz się już niebawem, pamiętaj, że zawsze nad tobą czuwałem i będę czuwać. Żegnaj... - Ostatnie słowa rozchodziły się echem po mojej głowie.

Ostatnie co usłyszałam to słowa wypowiedziane tak bardzo przeze mnie kochanej osoby - Otwórz oczy Clary - Mama...

Otwórz oczy... Ta a co ja niby robię hm!?

Pod wpływem emocji przymknęłam oczy, by po chwili do moich uszu dostał się dźwięk nawoływań.

- Clary! - Wszystko wróciło. Wspomnienia wraz z bólem. Cała szara rzeczywistość.

Kiedy otrząsnęłam się z szoku, przede wszystkim zaobserwowałam zmiany.

Zanosiłam się niekontrolowanym płaczem, głowa jakby pękała mi w szwach. Przez mój strój przedostawał się zimny i nieprzyjemny powiew wiatru, przez wielkie strzępy na sukience, a żelazny uścisk chłopaka... nie było go.

Jego ręce podtrzymywały mnie w talii. Pod wpływem emocji wyszarpnęłam sztylet z zamiarem wbicia go w serce. Spudłowałam. Sztylet utkwił napastnikowi w ramieniu. Demon głośno zasyczał, ukazując przy tym rząd ostrych zębów. Najwyraźniej zaczął zmieniać się do swojej pierwotnej wersji.

Kiedy otrząsnął się z szoku, zaatakował, rzucając się w moją stronę, wtem ktoś przebił mu serce od tyłu. Napastnik zaczął rzucać się na wszystkie strony, upadając przy tym na ziemię. Skurcze, które rozdzierały go od środka, zaczęły ustępować, a ciało zaczęło niespiesznie znikać do swojego wymiaru, zostawiając po sobie tylko mój sztylet ociekający demoniczną posoką. Analizując wszystko, zdałam sobie sprawę (co nie było łatwą sprawą, zważywszy na towarzyszący mi szok), że ktoś zabił chłopaka, no bo przecież to nie ja...

Pomiędzy moim niekontrolowanym szybkim pobieraniem powietrza dało się usłyszeć, jak ktoś nieudolnie próbuje uspokoić przyspieszony oddech dysząc i kroki zmierzające w moją stronę.

Moje serce zaczęło bić jeszcze mocniej, o ile było to możliwe. Może to jego zasrani koledzy...

Ale nie będę błagać o darowanie mi życia - pomyślałam hardo.

Chociaż strach wdzierał się do mojego rozumu od środka, podniosłam wzrok. Moim oczom ukazał się blond włosa, zakapturzona postać.

Co tutaj robił? Skąd wiedział, gdzie jestem. A może nie wiedział...

Uspokajając oddech, podszedł bliżej. Nie wytrzymałam emocjonalnie, wybuchając. - C-o-o t-t - Nie dokończyłam, zanosząc się potwornym szlochem.

Jace doskoczył do mnie, zmniejszając jakąkolwiek przestrzeń między nami. Przygarnął mnie w swoje ramiona w żelazny uścisk.

"Momentalnie poczułam, jakby ktoś skończył rozdział tej historii, zamykając książkę." Poczułam się bezpiecznie.

Nie wiedziałam ile tak staliśmy, ale kiedy nasze oddechy w końcu się umiarkowały, a mój szloch poszedł w niepamięć, dotarła do mnie powaga sytuacji.

Chłopak gładził mnie po plecach zapewne w celu uspokojenia, kiedy moja głowa była schowana w zagłębieniu jego szyi. Jego jedwabiste włosy, delikatnie kręcone na końcach przyjemnie łaskotały moje ręce zarzucone na jego karku. W powietrzu unosił się przyjemny zapach. Pieprzu, mydła, mięty i czegoś co dodawało mu "Jace'esowatości", ale nie dało określić się, co to dokładnie było.

Zbierając ostatnie szczątki przyzwoitości, skarciłam się w myślach, podnosząc głowę, by spojrzeć na chłopaka.

- Przepraszam - Szepnęłam niepewnie, kiedy zrzucił moje ręce ze swojego karu.

Jednak nie strącił ich, chwycił je splatając nasze palce i opuszczając wzdłuż naszych ciał.

- Nie, ja przepraszam, nie powinienem Cię zostawiać samej i...

- Jace, to ja źle zrobiłam - Przerwałam blondynowi, po czym odważyłam się i pierwszy raz spojrzałam w jego oczy. Skłamałabym mówiąc, że nie były piękne i magnetyzujące, nawet w takim momencie.

- Shii... - Chłopak jeszcze raz zagarnął mnie w swe ramiona.

Sekundy zmieniały się w minuty, a minuty w godziny. Czas ciągnął się, przyjemny sposób.

Blondyn poluźniając uścisk, lecz nadal przytulając mnie do siebie zapytał zaniepokojony - Nic Ci nie zrobił?

- Nie, chyba nie - odparłam niepewnie.

Jego wzrok skrzyżował się z moim, wtem zdałam sobie sprawę, jak niebezpiecznie blisko siebie byliśmy. Dostrzegając jego uważny wzrok lustrujący moją twarz, zastygłam w miejscu. Zatraciłam się w jego złotych oczach zauważając, jak pomału, z sekundy na sekundę ciemnieją i nabierają ciemniejszych odcieni. Jego obecność sprawiała, że wszystkie troski, złość, czy smutek znikały, zostawiając tylko spokój i chęć czegoś więcej... Szybko otrząsnęłam się z tych myśli i nadal spoczywając w uścisku chłopaka, pomału z wewnętrzną niechęcią wyplątałam się i odsunęłam od niego na kilka kroków. Dopiero po opuszczeniu jego ramion zrozumiałam jak bardzo źle się czuję, a w szczególności odczuwałam zimnie dreszcze związane z brakiem jego ramion tryskających ciepłem. Jedyne miejsce, które delikatnie piekło to moje policzki, które nie wiadomo dlaczego na pewno były całe czerwone.

Chłopak delikatnie się do mnie uśmiechnął pokazując przy tym rząd prawie idealnych białych zębów. Chciałam odwzajemnić pokrzepiający uśmiech, kiedy moje nogi zrobiły się jak z waty.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Witam w kolejnym rozdziale. Kiedy pisałam go na mojej twarzy nie brakło uśmiechu. Mam nadzieje, że się wam spodoba. Czytałeś? Zostaw po sobie ślad! ♥

I mam jeszcze pytanie co wy na to żeby w następnym rozdziale było troszkę perspektywy JACE'A? ♥

Dary Anioła Miasto młodszego PokoleniaWhere stories live. Discover now