Całe dnie i noce

1.6K 82 2
                                    

Targały mną sprzeczne emocje. Mogłam zapierać się nogami i rękoma, ale nie potrafiłam powstrzymać niepokoju. Martwiłam się o Jace'a.

No bo jaki normalny, zdrowy na umyśle człowiek, który podkreślam, nie jest kobietą, ma takie zmiany nastroju, czy humorki? - pomyślałam.

Jace zachował się dziwnie i niezrozumiale. W normalnych okolicznościach stwierdziłabym, że być może czymś go uraziłam, albo najzwyczajniej w świecie się na mnie obraził. Niestety, ta sytuacja nie należała do rutynowych normalności.

Po pierwsze, przez ostatnie dnie leżałam w śpiączce, więc nawet się z nim nie widziałam. Cóż, pewna byłam, że nie odwiedzał mnie zbyt często. Prawda w oczy boli, lecz to nadal prawda.

Po drugie, w ostatniej konfrontacji.... No cóż, za dużo nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Właściwie nasz jedyny kontakt ograniczał się do kontaktu wzrokowego. Żadnych dłuższych konwersacji. Tylko jego smutne, koloru złota oczy, utkwione w mojej osobie. I miodowe ciało przylegające do mojego. Jego podniszczone dłonie na moich plecach. Słodkawy oddech łączący się z moim. I to płynące ciepło, którym rozgrzewał mnie od środka.

To jedyne rzeczy, które zapamiętałam z naszego ostatniego spotkania i które w rzeczy samej nie powinnam zapamiętać. Powinnam pamiętać, jak mnie potraktował. Powinnam rozpamiętywać, jak się do mnie odnosił. Powinno nasuwać mi się pytanie - co do jasnej cholery z tym idiotą było nie tak? - Zachowywałam się bezmyślnie, wciąż zachodząc w głowę - Co ja zrobiłam źle? - Co ze mną było nie w porządku, że nic nie powiedziałam, kiedy powinnam? Dlaczego go nie zatrzymałam?

Zadręczając się serią niekończących się pytań, nawet nie spostrzegłam, w którym momencie zmorzył mnie sen.

*****

Stała nieopodal mnie. Chciałam ją dotknąć, powiedzieć ~ Kocham Cię mamo ~. Wtem moje powieki gwałtownie się otworzyły. Mięśnie sprężyły, a ciało wyprostowało na siad prosty, w szybkości machnięcia szablą. Coś, co wyrwało mnie ze snu, miało właśnie zapłacić za to życiem. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Nagle coś z rogu pokoju zatrzepotało o sufit. Zza zasłony wyleciała pokaźnych rozmiarów szara ćma. Musiała wlecieć tu w nocy przez uchylone okna, pomyślałam. Z wielkim ciężarem na sercu, wstałam, by pozbyć się problemu, wyrzucając ją przez okno, warcząc w myślach, że nie zamawiałam sobie współlokatorki.  Zatrzymałam się jednak, widząc swoje obicie w szybie okna. Moja twarz była widocznie zmęczona, włosy potargane, ale to nie przemęczenie zwróciło moją uwagę.
Ostrożnie dotknęłam swoich pleców. Wytężyłam wzrok. Podniosłam swoją bokserkę i pomyślałam, że jeszcze śnię, kiedy odwróciłam się plecami i odwróciłam głowę. To co zobaczyłam w odbiciu szyby... Zacisnęłam szczękę.

Z nadzieją powrócenia do dalszego snu, ruszyłam w stronę łóżka. Okryłam się do połowy kocem i... ktoś zapukał do drzwi. Zdecydowanie świat dzisiaj postanowił być dla mnie cholernie upierdliwy - pomyślałam rozgoryczona.

Po chwili drzwi z lekkim skrzypnięciem odstąpiły, ukazując niepewną twarz Isabelle.

- No... Na co czekasz? Wchodź.

- Cześć, kochana. Jak się czujesz? Obudziłam Cię? A może ja pójdę i wrócę później? Jeszcze się wyśpisz.

- Dopuścisz mnie do słowa? - zapytałam rozbawiona.

Na potwierdzenia dostałam lekkie kiwnięcie głowy Isabelle.

- Czuje się dobrze, ale to ty opowiadaj, jak minął trening zaliczeniowy? - spytałam przyjaciółkę z niestarannie ukrytym smutkiem w głosie.

Dary Anioła Miasto młodszego PokoleniaWhere stories live. Discover now