trzecia koszula

2.5K 181 17
                                    

Su Jin wpatrywała się pusto w przestrzeń mętnym wzrokiem, uśmiechnęła się półgębkiem i poczuła jak jej się odbiło, wywróciła oczami spoglądając na kobietę przy stoisku zajmującą się jedzeniem. Była prawdopodobnie w wieku jej mamy, miała pofarbowane na ciemny brąz włosy i zmęczony pracą uśmiech, jednak wciąż serdecznie zwracała się do klientów. Su poczuła jak jej głowa opada więc na chwilę pozwoliła sobie przytrzymać ją ręką opierając się na stole i zamknąć oczy.

Co to za niewdzięczni ludzie, ciemnooka robiła wszystko o co poproszono, zawsze przychodziła, nawet jeśli to nie były to jej godziny pracy, a teraz została zwolniona. ZWOLNIONA. Bo po raz trzeci w tym tygodniu jej niezdarna strona dała o sobie znać. Może tak, prawda, nie zawsze wszystko jej wychodziło, nie zawsze dało się to złagodzić najszczerszymi przeprosinami, jednak Su Jin za każdym razem starała się okazać skruchę i wstydziła się tego co się stało. Czasem była tak zawstydzona, że w pierwszej chwili nie wiedziała co zrobić, jednak zawsze szybko zbierała się w sobie i robiła to co należało. Tym razem to było za wiele, nie dość, że był to kolejny wypadek w tym tygodniu to jeszcze szopka – stwierdził mąż szefowej rzucając w jej stronę jasnym fartuchem, który mimo tego, iż już nie należał do niej, miał zostać wyprany. Polecenie brzmiało by zrobiła to tak dokładnie, by jej pech nie przeszedł na następną pracownicę. Prychnęła potrząsając tylko głową. Ciemnowłosa życzyła im w duchu nie znalezienia osoby, która będzie chciała pracować, za te marne pieniądze, które oferowali. Oprócz całkiem w porządku atmosfery, klientów i elastycznych godzin pracy nie było tam nic pozytywnego. No bo serio kto by potrzebował takie drobniaki? Otworzyła oczy chwytając pełen kieliszek i opróżniając go jednym haustem.

- Ja – jęknęła żałośnie na głos odkładając przedmiot z hukiem na stół. Przekrzywiła głowę patrząc na pustą butelkę. Chciała ją chwycić, by spróbować wycisnąć chociaż ostatnie kropelki alkoholu jednak szkło wyślizgnęło się z palców spadając ze stołu i rozbijając się.

- Aish.. – wymsknęło jej się, gdy ledwo siedząc nachylała się by spróbować pozbierać większe odłamki. Położyła dłoń na stole podpierając się, ale pod jej naporem przechylił się i druga dłoń wylądowała na szkle. Syknęła, jakiś większy odłamek przebił jej skórę, bolało.

- Panienko, wszystko w porządku? – Widząc co się stało, pracująca kobieta odchodząc na chwilę od swojego stanowiska pomogła Su Jin usiąść prosto i pozbierała stłuczone odłamki. Dziewczyna najpierw rozejrzała się dookoła mętnym spojrzeniem kompletnie zapominając o ranie na dłoni.

- Gdzie wszyscy? -Było już pusto, nawet nie zwróciła uwagi, kiedy dookoła niej stoliki opustoszały. Wstała, na blacie już od pół godziny leżały odliczone pieniądze. Unosząc lekko głowę do góry uśmiechnęła się sama do siebie, nie pamiętała czy kiedykolwiek wcześniej była w tak beznadziejnym, jak na nią, stanie jak teraz. Przymykając oczy ukłoniła się w stronę kobiety, która szła właśnie z miotłą, choć ciemnooka nawet nie zarejestrowała, kiedy odeszła.

Zmrużyła oczy wychodząc na ulicę, jasne światło jednej z latarni denerwowało ją. Chwiejnym krokiem, poprawiając spadające ramiączko od torebki, podeszła bliżej i uniosła głowę.

- Powinnaś zgasnąć – powiedziała przymykając oczy, przeszła mimowolnie kilka kroków do tyłu i otworzyła oczy, patrząc na księżyc w pełni.

- O! – zawołała, alkohol w jej żyłach krążył mocniej niż kilka chwil temu. Uniosła rękę i wspinając się na palce, jakby chciała dosięgnąć ciemnego nieba lub ukraść sam księżyc. Potem wskazała na świecącą tarczę i powiedziała – Ty też, gaśnij. Skoro ja nie mam pracy to ty też nie możesz pracować. Więc gaśnij – mówiła pod nosem bez sensu czując jak robi się coraz bardziej senna. Tupnęła nogą odwracając się dookoła własnej osi omal nie wpadając na znak drogowy. Zaśmiała się na głos przeczesując włosy palcami i stając przed przejściem dla pieszych. Przechylała głowę to raz na lewo raz na prawo, jakby miała w uszach słuchawki wypełnione muzyką i uśmiechała się. Widziała światło sygnalizatora, ale nie była pewna czy wskazuje, że może iść czy powinna poczekać. Wzruszyła ramionami, właściwie ruch nocą nie był aż tak duży więc odważnie wkroczyła na ulicę.

To wszystko przez ubrania ✔Where stories live. Discover now