piąta koszula

1.9K 142 22
                                    


Woda spływała między jej dłońmi, kiedy patrzyła na swoje odbicie w lustrze próbując poukładać wszystko w głowie. Minęły dwa dni, odkąd denerwujący Taehyung pojawił się przed jej domem wygadując różne rzeczy, które Su Jin najchętniej wymazałaby z pamięci. Na samo imię chłopaka wzdrygnęła się i przebudzona z zamyślenia zakręciła kurki i udała się do pokoju. Najpierw miała zamiar rozsiać się w wygodnym fotelu z książką w ręku, jednak jej w jej głowie buzowało tyle myśli, że była tylko wstanie bezwiednie opaść na swoje łóżko kryjąc twarz w pościeli.

Taehyung.

Odkąd poznała jego imię, wciąż odbijało się ono jak echo w jej głowie, choć za każdym razem na jej twarzy pojawiał się wyraźny grymas. Do tego wszystkiego, gdy przed jej oczami stawała scena w której V pojawiał się na jej schodach, a woda z butelki spływała po jej dekolcie i mocząc jasną koszulkę. Cholera, że też musiała mieć właśnie wtedy białe ubranie. Zatopiła dłonie w puklach swoich ciemnych włosów i jęknęła. To była sytuacja, w której Tae prawie odwdzięczył się jej za sytuację ze sklepu, a ona mogła czuć się zażenowana i spłoszona. Po prostu jak zwykle miała pecha i sprowadziła na siebie jakiś kłopot. Dokładnie tak było, najchętniej zapadła by się pod ziemię. Do tego brakowało jej pieniędzy, a świeża data zapłacenia za wynajem zbliżała się wielkimi krokami, a gdyby tego było mało, ten zboczony dupek - jak go nazwała, wymusił na niej zakupy. Zakupy za które za pewne ona będzie musiała zapłacić. Już dawno wybiła sobie z głowy proszenie o pomoc rodziców, a później Joona, do którego swoją drogą powinna w końcu zadzwonić. Czy istniał na tym świecie ktoś jeszcze, kto mógłby spróbować ją poratować? Może Bora? Pomyślała przez chwilę, jednak potrząsnęła głową przewracając się na plecy. Jeśli tylko by się zobaczyły natychmiast zaczęłaby zadawać pytania, których Su Jin wolała raczej uniknąć. Z całą pewnością Bora chciałaby wyciągnąć niej jeszcze więcej informacji jeśli chodzi o Tae, w końcu już po tamtym zdarzeniu chodziła za nią jak cień i pytała się co jest grane. A Su Jin, wolała, aby temat tego idioty jak najszybciej zszedł z ust wszystkich, a przede wszystkim wyszedł z jej głowy.

Była sobota i dziewczyna, leżąc i wpatrując się w sufit, zamiast robić coś pożytecznego, nasłuchiwała. Bała się, że jej telefon w końcu się odezwie. Już kilkakrotnie miała go w rękach, by wyłączyć, albo zablokować sam numer, jednak nie zrobiła tego, więc słuchała. Lecz jedyne co odbijało się w jej głowie echem, jak wykwintna muzyka, był deszcz uderzający o parapet za oknem.

Przymknęła oczy i westchnęła głęboko, uniosła powieki. Jak to się działo, że w ostatnim czasie wciąż kręcą się wokół siebie. Ewidentnie się nie znoszą i są dla siebie jak wrzody na tyłku, a jednak coś wciąż sprowadza ich do wspólnych punktów. Zacisnęła dłonie, siadając pospieszenie. Gdyby nie on, mogłaby teraz spokojnie pracować w tej przeklętej kawiarence.

- Przeklęty bufon – warknęła sama do siebie, wstając na nogi i podchodząc do okna. Jak on śmiał, pojawiać się pod jej nieskazitelnymi oknami i zanieczyścić swoją osobą powietrze wokół jej domu. A do tego wciskać jej jakiś beznadziejny kit, że musiała się ochłodzić, bo jest przystojnym dupkiem. Prychnęła, co za narcyz. Dlaczego ja o nim tyle myślę? – zaczęła się nagle zastanawiać. Chłopak nie był wart najmniejszej uwagi jednak wciąż pojawiał się przed jej oczami.

*

Jin wpatrywał się jak zahipnotyzowany w stół, na którym stał talerz z czekoladowymi ciastkami, były one upieczone przez mamę Jungkook'a i przygotowane na wieczornych gości. Tęsknota sprawiała, że czuł ich smak na języku i to jak ich czekoladowe nadzienie rozpuszcza się przyjemnie w jego ustach. A Tae patrząc na niego wciąż nie rozumiał dlaczego ten chłopak tak kochał słodkie.

To wszystko przez ubrania ✔Where stories live. Discover now