rozdział XX kara sułtanek

242 19 4
                                    

Bardzo przepraszam za to, że tak długo nie publikowałam żadnego rozdziału.
Dzisiaj dodaję rozdział XX. Będzie on długi. Aż 1048 słów. Dedykuję go wszystkim którzy dawali gwiazdki na mają opowieść oraz dodawali komentarze. Dziękuję wszystkim za gwiazdki i komentarze. One naprawdę motywują do pisania. Dziękuję również za czytanie tej opowieści.
******************************************
Sumbul przyprowadził sułtanki do sułtana. One skłoniły się.

- Znowu się na was zawiodłem. Wy nie zasługujecie żeby być moimi córkami. Ja was tak nie wychowałem. Jak mogłyście otruć swoją brzemienną kuzynkę. Ja już nie wiem co mam z wami robić. Wstyt mi za was! - krzknął okropnie zły sułtan - Wasza ciotka Mihrimah nie chce was widzieć. Mogła przez was stracić wnuka. Musicie dostać gorszą karę niż wcześniej dostawałyście. - Selim wciąż myślał nad stosowną karą. Jego córki kolejny raz intrygowały. Nie wiedział co miał zrobić z tymi rozpuszczonymi smarkulami. Po dłuższej chwili namysłu odparł - Zostaniecie wtrącone do celi znajdującej się na pobliskiej wyspie. Każda będzie w oddzielnym lochu. Będziecie tam do porodu sułtanki Ayse Hummasah. Jeżeli poroni będziecie musiały czekać tam do przyjścia na świat następnnego jej dziecka. - Sułtan skończył swoją wypowiedź.

- Ależ ojcze! My jesteśmy sułtankami! Nie masz prawa nas więzić w lochu na wyspie! I to jeszcze tyle czasu! - krzyknęła oburzona Gehverhan.

- Otóż nie moja córko! Ja jestem władcą tego świata i mam prawo do wszystkiego! Nawet do tego! - otparł oburzony Selim.

- Ależ ojcze....

- Milcz! Straże!

- Tak panie?

- Zabierz je. Tam gdzie ci mówiłem wcześniej.

- Tak jest panie.

Strażnicy zabrali sułtanki z komnaty sułtana. Prowadzili je do wyjścia z pałacu.

Po drodze spotkali sułtankę Ayse Hummasah, która właśnie szła na badanie do medyczki.

- Kogóż ja tu widze! Moje ukochane kuzyneczki! - powiedziała sułtanka widząc te dziewuchy.

- Czego od nas chcesz?

- Od was nic.

Sułtanka podeszła do strażnika i zapytała się co zdecytował sułtan w ich sprawie. Strażnik odpowiedział zgodnie z prawdą. Sułtanka z powrotem podeszła do sułtankek.

- A więc życzę wam moje drogie miłego pobytu na wyspie. Módlcie się żebym urodziła zdrowe dziecko.

Po tych słowach sułtanka udała się do medyczki na badania. A starżnicy dalej prowadzili sułtanki do wyjścia. Gdy tam dotarli zamknęli je w powozie. Oni jechali w drugim tuż za sułtankami.

Tymczasem w stolicy:
Sułtanka Ayse Hummasah była na badaniach.

- Wszystko się zgadza pani. Twoje dziecko przyjdze na świat za niecałe 9 miesięcy. - powiedziała medyczka.

- To wspaniale! - powiedziała uradowana sułtanka.

Brązowowłosa piękność opuściła pokoik medyczki i udała się do matki.

- Puk, puk...- rozlegało się pukanie.

- Wejść! - krzyknęła sułtanka Mihrimah.
Do komnaty weszła służąca sułtanki.

- Pani, twoja córka chce się z tobą widzieć.

- Niech wejdzie.

Po tym słowach sułtanka Mihrimah udała się w stronę swojej kanapy. Usiadła na swej kanapie rozprostowując suknie. Swe ręce położyła na kolanach i dumnie uniosła głowę. Do komnaty weszła jej córka-sułtanka Ayse Hummasah. Skłniła głowę. Sułtanka Mihrimah pokazała ręką miejsce obok niej. Tym gestem pozwoliła swojej córce usiąść obok siebie. Ayse Hummasah usiadła i zaczęła konwersacje.

- Witaj matko. - ucałowała dłoń matki i przyłożyła ją do czoła - byłam na badaniach i jest wszystko w porządku. Powinnam urocić zdrowe dziecko.

- To wspaniale moja kochana córko. - mówiąc to ucałowała swoją córkę w czoło - Słyszałam co sułtan zdecydował. W końcu te żmije dostaną za swoje.

- Tak matko.
Sułtanki dłuższą chwilę rozmawiały.
...
- Za pozwoleniem matko pójdę już do Ibrahima.
- Oczywiście córeczko. - mówiąc to podała jej rękę do ucałowania.

Ayse Hummasah ucała ją i przyłożyła do czoła, po czym wstała i lekko się skłoniła. Odeszła w kierunku drzwi. Zapukała do drzwi. Kilka sekund później drzwi się otworzyły. Sułtanka wyszła. A jej matka wróciła do swojego poprzedniego zajęcia, czyli przygotowania do hamamu.

Tymczasem sułtanki Sah, Gehverhan i Ismihan dotarły do portu. Strażnicy wyjęli je z powozu i zamknęli na statku. Po kilku godzinach dotarli na wyspe. Sułtanki opuściły statek i weszły do ceglanej wieży. Widziały tam trzy cele. Stanęły przed nimi i słuchały co mówi do nich służąca.

- Witajcie sułtanki. Jak mi wiadomo sułtan kazał zamknąć was w tej wieży. W lochach czekają na was ubrania, które macie włożyć. A całą biżuterie oddajcie mi teraz.

Sułtanki niechętnie ściągały swoje korony, kolczyki, naszyjniki, pierścienie i bransoletki.

- Teraz udajcie się do swoich celi, przebierzcie się i zmieńcie obuwie. Kiedy skończycie przynieście tutaj suknie i obuwie. I poczekajcie na resztę bo muszę wam jeszcze coś powiedzieć.

Sułtanki weszły do lochów i rozebrały swoje piękne, bogato ozdobione suknie i włożyły na siebie ciemne, luźne, skromne szaty. Chwile później zdjęły swoje piękne, bagato ozdobione buty i włożyły na swe piękne, gładkie stopy ciemne, skromne, brzydkie buty. Pierwsza skończyła Ismihan. Niechętnie oddała swoją suknie i buciki służącej. Później wyszła Gehverhan i zrobiła to samo. Chwilę później wyszła Sah i zrobiła to samo co siostry.

- A więc już jesteście przebrane. Będziecie dostawały trzy posiłki dziennie rano, po południu i wieczorem. W tej wieży znajduje się hamam. Będziecie tam chodzić dwa razy w tygodniu: w czwartek i w niedziele wieczorem. Pamiętajcie, że dzisiaj jest wtorek, więc do hamamu pójdziecie za dwa dni. Teraz udacie się do swoich celi. Do każdej przyjdzie służąca, która zmieni wam fryzurę na wygodniejszą. Więc idzcie już.

Sułtanki niechętnie udały się do swoich celi wraz z jedną służącą, która rozplotła im ich fryzury i uplotła warkocza. Później służące opóściły cele zostawiając tam sułtanki same. Nastała noc.

8 miesięcy później:

Jest noc. Świecą gwiazdy oraz księżyc. W haremie rozlega się krzyk. To sułtanka Selimiye. Nigar przybiegła i zorientowała się o co chodzi. Położyła sułtankę do łóżka i pobiegła po medyczkę.

- Sułtanka Selimiye rodzi!- krzyknęła.

Medyczka słysząc to pobiegła za Nigar. Przeprowadziła poród, który był długi i ciężki. Po kilku godzinach parcia wyszły dwa śliczne dzidziusie. Selimiye zasnęła, a medyczka wzięła dzieci na badania.

Godzinę później Selimiye się obudziła i ujrzała Selima, Mihrimah i Ayse Hummasah. Służąca przyniosła dzieci. Sułtan wziął jedno z nich.

- Na imię ci Osman. Na imię ci Osman. Na imię ci Osman.

Oddał księcia sułtance, po czym wziął drugie dziecko.

- Na imię ci Mustafa. Na imię ci Mustafa. Na imię ci Mustafa.

Sułtan oddał Selimiye drugiego księcia. Wszyscy znajdujący się w tym pomieszczeniu odmówili modlitwę nad noworodkami. W haremie rozdano lokme, szerber oraz sypano złoto. Cały harem świętował. A sułtanki Ismihan, Gehverhan, Sah i Nurbanu były złe z powodu narodzin  dziecka.



Nurbanu vs SelimiyeWhere stories live. Discover now