11.9K 1.4K 1.1K
                                    

Środa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Środa.

Taehyung nawet nie zastanawiał się nad tym, czy warto iść dzisiaj na stadion.

Zawsze było warto, ale dzisiaj oprócz tego, że będzie miał okazję przyjrzeć się trenującym piłkarzom, będzie miał też okazję porozmawiać z Jungkookiem.

Specjalnie zerwał się z basenu, na który miał iść razem z klasą sportową, żeby tylko zyskać trochę czasu na przygotowanie się do spotkania z chłopakiem.

Przebrał się w mniej piżamową bluzę, założył kolczyki i nawet pierwszy raz z własnej woli użył perfum, które dostał rok temu pod choinkę.

Wsunął buty, zawiązał je na dwie pętelki i przeciągając kabel słuchawek pod koszulką, wyszedł z domu.

Zbiegł ostrożnie ze schodów, cały czas trzymając dłoń kilka centymetrów nad poręczą.

Tak w razie czego.

Wsadził słuchawkę do prawego ucha i pomaszerował na stadion, zastanawiając się nad tym, czy dzisiaj to on powinien zacząć rozmowę.

Jedna uliczka, druga, potem wzdłuż płotu, palcem zahaczając o cienkie, pomalowane zieloną farbą pręty, i Taehyung był już na miejscu.

Usiadł na ławce, na której wczoraj ze swoim nowym znajomym przegadał prawie trzy pełne godziny.

Zaczynając od banalnych tematów, takich jak ulubiony kolor, czy ilość rodzeństwa, kończąc na poglądach politycznych, Taehyung wiedział o Jungkooku niemal wszystko.

Tak przynajmniej mu się zdawało.

Uśmiechnął się szeroko, kiedy jego oczy zostały zakryte chłodnymi, nieco szorstkimi dłońmi.

- Jungkook - zaśmiał się, kiedy właściciel dłoni wbił się brodą w czubek jego głowy.

- Znowu przyszedłeś tylko oglądać? - zapytał Jungkook, dosiadając się do starszego.

- I tak nie mam nic lepszego do roboty - wzruszył ramionami Taehyung, owijając sobie niebieski kabel wokół palca.

- Skoro tak mówisz - odparł brunet, odpychając się rękami od ławki, by wstać. - Muszę iść - powiedział, zerkając w stronę biegających w poprzek boiska piłkarzy. - Poczekaj na mnie potem, to cię odprowadzę, okej?

- Okej - kiwnął głową Taehyung, zatykając sobie drugie ucho słuchawką.

Szczelnie owinął swój kark karmelowym kapturem, nie chcąc całkiem zarzucać go sobie na głowę.

Póki jego włosy miały kolor ścian w sali matematycznej, nie miał zamiar się nimi chwalić.

Skrzyżował nogi pod ławką, siadając na samej jej krawędzi.

Palce owinął wokół ostatniej deski, uważając, by przypadkiem nie dotknąć czyjejś gumy, przyklejonej pod spód, a głowę przechylił na bok, mając nadzieję że włosy same wylecą mu z oczu.

Jungkook w tym czasie zdążył dołączyć do swojej drużyny, powoli rozpoczynającej rozgrzewkę.

Podskoki, skipy, skłony, biegi tyłem, przodem, bokiem a na końcu rozciąganie w miejscu.

Taehyung znał już tę rutynę na pamięć.

Seria brzuszków, kilka pompek, minuta odpoczynku i najlepsza część treningu - mecz.

Mecze były tym, po co chłopak w ogóle tu przychodził, i mimo że grali swoi przeciwko swoim, emocje były takie, jak podczas prawdziwego turnieju.

Dzisiaj jednak, Taehyung nie potrafił spuścić oczu z chłopaka w koszulce z numerem 10.

Nie obchodziło go kto ma piłkę, jaki jest wynik i czy blondyn, którego twarz spotkała się przed chwilą z murawą, nie potrzebuje może pomocy.

Nie, jego wzrok przyklejony był do Jungkooka, który jakimś magicznym sposobem, zawsze znajdował sposób na przejęcie piłki.

Zawsze był we właściwym miejscu o właściwej porze, a piłka jeszcze nigdy nie przetoczyła mu się pod nogami.

Był najlepszy w tym, co robił, i to właśnie to tak bardzo zachwycało Taehyunga.

Jego zaangażowanie, taktyka, chęć do walki.

Podobało mu się w Jungkooku wszystko, dosłownie.

To, jak napinają się jego mięśnie, kiedy pokazuje pozostałym kolejne ćwiczenie.

To, jak przy każdym podskoku, jego ciemne włosy unoszą się i opadają, zakrywając jego czoło.

To, jak sportowa koszulka idealnie przylega do jego ciała, kiedy chłopak biegnie.

A nawet to, jak zmienia się wyraz jego twarzy, kiedy ktoś z jego drużyny nawali.

W oczach Taehyunga, to wszystko było tak piękne, że nawet najpiękniejszy motyl świata nie miałby po co konkurować, bo jakby nie patrzyć, był przecież tylko zwykłą ćmą, polaną kolorową farbą.

I nie chodziło o piękno samego Jungkooka, ale o piękno sportu, jakim jest piłka nożna.

Bo Taehyung kochał sport, a nie sportowców.

***

Tysiąc wymienionych spojrzeń i sto uśmiechów później, uwielbiana przed Taehyunga Dziesiątka wreszcie zeszła z boiska, w ciągu kolejnej minuty wypijając całą butelkę wody o smaku truskawkowym.

- Trochę przeszkadza mi to, że tak się gapisz - zaczął chłopak, przewiązując sobie bluzę wokół pasa.

Podszedł bliżej starszego, zatrzymując się jakieś trzydzieści centymetrów przed nim.

- Przepraszam - burknął Taehyung, poprawiając swój kaptur. - Po prostu dobrze grasz.

- Dzięki - uśmiechnął się brunet, podciągając fioletowowłosego z ławki. - Sekunda - rzucił i podbiegł do roweru, po drodze żegnając się z przyjaciółmi z drużyny.

Taehyung zdążył w tym czasie dojść do bramy, owinąć słuchawki wokół telefonu i wsunąć je delikatnie do kieszeni, licząc na to, że tym razem się nie poplączą.

- Okej, możemy iść - oznajmił Jungkook, prawie przejeżdżając po stopach Taehyunga swoim góralem. - Mieszkam przy rynku, ale mam jeszcze czas, więc mogę cię odprowadzić nawet na drugi koniec miasta, tym bardziej, że jestem rowerem.

- Jesteś rowerem? - zaśmiał się starszy.

- Wiesz o co mi chodzi...

Taehyung popatrzył na Jungkooka, popisującego się jazdą bez trzymanki i przewrócił oczami, uśmiechając się jednak pod nosem.

- Nie trzeba, zaraz skręcam i jestem w domu - odparł, żałując nieco, że nie mieszka gdzieś na obrzeżach. - Ale jak chcesz, możesz na chwilę wejść, tylko że nie wiem, czy nie jesteś zmęczony.

- To tym bardziej powinienem u ciebie odpocząć, nie? - wyszczerzył się brunet, starając się szarpnąć przednie koło do góry.

- Skoro tak mówisz - przedrzeźnił go Taehyung, i śmiejąc się cicho przyśpieszył kroku, by nadążyć za rowerem, który nagle przyśpieszył.

(a/n: nie mój styl, ała

dajcie im się rozkręcić, ok?)

mr. misty-eyed [taekook] ✓Where stories live. Discover now