스물셋

7.7K 1.1K 201
                                    

Walentynki zaskoczyły w tym roku Taehyunga

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Walentynki zaskoczyły w tym roku Taehyunga. Normalnie, to znaczy, kiedy jeszcze nie miał swojej "drugiej połówki", czternasty luty był dla niego po prostu zwykłym dniem pomiędzy trzynastym, a piętnastym lutym. Całkiem zapomniał o tym, że jako jeden z zakochanych, powinien w jakiś sposób celebrować ten dzień. A nawet gdyby pamiętał, to nawet nie widziałby co ma zorganizować. Kupić Jungkookowi kwiatki? Paczkę czekoladek? A może zaprosić go na randkę?

Możliwości było wiele, ale wszystkie wydawały się Taehyungowi strasznie tandetne. Nie chciał też wyjść na hipokrytę, który najpierw w ogóle nie uznaje walentynek, a kiedy ma już z kim je świętować, wykupuje z kwiaciarni wszystkie róże.

Na szczęście tym razem 14 luty wypadał w czwartek, co dawało Taehyungowi ogromną przewagę. Po pierwsze, miał na przygotowanie prezentu całe osiem godzin lekcyjnych, a po drugie, nawet gdyby mu nie wyszło, zawsze mógł powiedzieć, że lepiej będzie świętować w piątek.

Nie chciał jednak ryzykować wpadki i już na matematyce zaczął zastanawiać się, co takiego mógłby podarować Jungkookowi. Nie mogło to być nic drogiego, bo już dawno umówili się, że nie będą wydawać na siebie fortuny. Taehyung porównał to wtedy z byciem dziwką, którą Jungkook chce przy sobie utrzymać drogimi prezentami. Oczywiście nie obyło się bez kłótni, ale przynajmniej teraz nie musiał się już martwić, że Jungkook kupi mu dwie płyty i książkę, a on jemu tabliczkę gorzkiej czekolady z marketu.

Zdecydował, że najbezpieczniej będzie napisać Jungkookowi list. Jungkook uwielbiał listy pisane przez Taehyunga, bo chociaż nie zawsze szczere, za każdym razem doprowadzały młodszego do łez. Tych dobrych łez, jakby ktoś miał wątpliwości.

Pierwsza lekcja minęła nieco za szybko, bo Taehyung zamiast pisać wstęp do swojego poruszającego monologu, musiał napisać streszczenie ostatniej przeczytanej lektury. Postępem było jednak to, że udało mu się ozdobić rogi kartki drobnymi kwiatuszkami.

Na drugiej lekcji nauczycielka prawdopodobnie uwzięła się na Taehyungu, bo zamiast dać mu w spokoju zająć się swoimi sprawami, cały czas zadawała jakieś głupie pytania. Aby się od niej uwolnić, Taehyung musiał udawać, że bardzo, ale to bardzo potrzebuje do toalety.

Trzecia lekcja była dla Taehyunga wybawieniem. Nauczyciel był zbyt zmęczony, by prowadzić lekcję, więc Taehyung mógł w końcu mógł spokojnie zająć się swoimi sprawami. No prawie, bo co jakiś czas i tak zwracano mu uwagę.

Na czwartej lekcji samorząd szkolny roznosił walentynki, i Taehyunga aż ścisnęło w brzuchu, kiedy zobaczył ładnie zapakowane karteczki w różnych odcieniach różu i czerwieni. Jego kartka był tylko zwykłą kartką, na dodatek taką wyrwaną z brudnopisu. Przynajmniej treść była przelewana na nią prosto z serca. No dobra, Taehyung wolałby się odrobinę hamować, ale bez poetyckiej obróbki Jungkook by się nie wzruszył. Zwykłe "kocham Cię" tym razem nie wystarczało, Taehyung musiał dokładnie opisać swoje uczucia, nawet te, do których wolałby się nie przyznawać.

Piątą lekcją była religia, na którą Taehyung nie uczęszczał. Siedział za to w bibliotece, kończąc swoje arcydzieło. Pożyczył nawet od bibliotekarki specjalne nożyczki ze wzorkami, żeby jakoś udekorować kartkę dla Jungkooka, bo nie oszukujmy się - długopisowe kwiatki były słabe.

Szóstą lekcję także przesiedział w bibliotece, bo akurat nie było pana od historii i cała klasa miała okienko. Dokończył wtedy list i przeczytał go trzy razy, mocno przy tym cringe'ując. Dopisał jeszcze kilka linijek, upewniając się, że wszystko, co chciałby przekazać Jungkookowi, jest zawarte w walentynce.

Siódma i ósma lekcja ciągnęły się niemiłosiernie. Może dlatego, że Taehyung nie mógł się doczekać spotkania z Jungkookiem, który jak zwykle w czwartki, powinien czekać na niego pod szkołą, a może dlatego, że lekcje z panią od przedsiębiorczości były jedną wielką pomyłką. Ani ona, ani uczniowie nie byli w stanie funkcjonować o tak późnej porze, więc zazwyczaj na pierwszej lekcji szybko omawiali temat, a na drugiej oglądali filmy.

Dzwonek zadzwonił z pięciosekundowym opóźnieniem, ale to nie przeszkodziło Taehyungowi w wybiegnięciu z sali dokładnie za pięć trzecia.

- Do widzenia - krzyknął już z korytarza, po czym pognał w stronę szafek.

Reszta klasy szybko go dogoniła, więc na parter stoczył się już razem z dwójką swoich najlepszych przyjaciół, których szafki były zaraz przy jego szafce.

- Macie już przygotowaną tą prezentację na jutro? - zapytał Jin, którego ulubionym (i jedynym) tematem do rozmowy była szkoła.

- Dzisiaj zacznę - odpowiedział Taehyung, przerzucając plecak do przodu, by wyciągnąć z małej kieszonki klucze. Stanął przed szafką z numerem 221, otworzył ją i zaczął wyciągać z plecaka wszystkie niepotrzebne książki. Czyli po prostu wszystkie książki.

- Hej - zaczepił go ktoś, na co chłopak uśmiechnął się szeroko, chowając twarz za wiszącą w szafce kurtką. Wziął głębszy oddech i odsunął się do tyłu, by móc widzieć osobę, z którą rozmawia.

- Hej - odpowiedział, jednak zamiast Jungkooka, którego spodziewał się zobaczyć, miał przed sobą piękny bukiet pięciu róż.

Znowu schował się w swojej szafce, nie wiedząc jak zareagować. Z jednej strony chciał rzucić się na młodszego i wyprzytulać go za wszystkie czasy, ale z drugiej... nie przy klasie.

- Wszystkiego najlepszego - powiedział Jungkook, obejmując starszego w pasie. Cmoknął go lekko w szyję, a potem w skroń, po czym puścił, czekając aż Taehyung skończy grzebać w szafce.

Korytarz był już prawie pusty, kiedy Taehyung w końcu postanowił przyjąć od Jungkooka róże. Głupio mu było pokazywać się w szkole z Jungkookiem, jako jego chłopakiem, ale głupio było też udawać, że te róże wcale nie są dla niego.

- Dziękuję - mruknął, wieszając się młodszemu na szyi. - Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję - powtarzał, dopóki Jungkook nie powiedział, że już wystarczy.

- Ja też dla ciebie coś mam. - Rudzielec uśmiechnął się pod nosem, po czym wyciągnął z plecaka własnoręcznie zrobioną kopertę z wielkim serduszkiem narysowanym w miejscu, w którym normalnie powinien znajdywać się adres. - Starałem się, ale i tak nie dorównuje twoim różom - westchnął, przyciskając róże bliżej siebie.

Jungkook rozejrzał się wokół i widząc, że zostali już całkiem sami, usiadł na jednej z ławek, ustawionych między szafkami.

- Mogę przeczytać teraz? - upewnił się, zanim otworzył kopertę. Taehyung tylko kiwnął głową, jednak kiedy młodszy zaczął już czytać to, co naskrobał wcześniej pod wpływem chwili, zaczął się stresować. Czy nie napisał nic głupiego? Czy Jungkook nie uzna go za zbyt sentymentalnego?

Obserwował skupionego na czytaniu Jungkooka, a mokre od potu dłonie co jakiś czas wycierał o spodnie. Wyraz twarzy młodszego był nie do rozgryzienia. Chłopak był bliski łez czy roześmiania? Zadowolony czy zawiedziony? Wzruszony czy zdenerwowany.

W końcu, według Taehyunga po jakiejś godzinie, Jungkook skończył czytać. Tak przynajmniej się zdawało, bo jego źrenice przestały śledzić tekst, ale chłopak wciąż wpatrywał się w kartkę, co Taehyung uznał za zły sygnał.

- Przepraszam - zaczął, kiedy Jungkook tak milczał. - Miało przecież nie być prezentów, to myślałem, że no wiesz, że ci się spodoba, ale ro-...

- Dziękuję - przerwał mu Jungkook, silnym uściskiem prawie łamiąc Taehyungowi kark. Pociągnął nieśmiało nosem i Taehyung już wiedział, że jego prezent wcale nie był aż taką porażką.

mr. misty-eyed [taekook] ✓Where stories live. Discover now