일곱

9.8K 1.2K 315
                                    

Sobota minęła Taehyungowi głównie na gapieniu się w pusty ekran telefonu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Sobota minęła Taehyungowi głównie na gapieniu się w pusty ekran telefonu. W ciągu kilku godzin, dwanaście razy zdążył zmienić tapetę, nie mogąc zdecydować się czy woli coś w odcieniu niebieskim, czy może czerwonym.

Czekał i czekał, telepatycznie starając się pogonić Jungkooka, by w końcu mu odpisał. Zastanawiał się jak radzi sobie drużyna, jakim wynikiem prowadzą i czy mają tam jakiś catering. Wiedział, że Jungkook zabrał ze sobą jedynie dwa batoniki musli, dlatego jeszcze wczoraj próbował wyszukać restauracje, do których mógłby posłać chłopaka w wolnym czasie.

Przerzucił się na drugi koniec łóżka, sięgając po ładowarkę. Przy okazji zrzucił z łóżka prawie całą pościel. Westchnął cicho, podciągając kołdrę do góry. Owinął się nią szczelnie, kładąc na brzuchu, i jeszcze raz spojrzał z nadzieją na telefon.

Było mu przykro, chociaż właściwie nie miał powodów do smutku. Przecież nie podpisywał z Jungkookiem żadnej umowy, zobowiązującej ich do bycia przy sobie non stop. Nawet zbyt dobrze się nie znali, a Taehyungowi wydawało się, jakby byli przyjaciółmi od przedszkola.

Przyjemnie było się czasem do kogoś odezwać, uśmiechnąć. Przyjemnie było wiedzieć, że jest ktoś, kto czeka na wiadomość konkretnie od ciebie. Ktoś, kto jedząc śniadanie, zastanawia się nad tym, jak tobie mija ranek. Ktoś, kto nawet w deszczu odprowadzi cię pod same drzwi tylko dlatego, że nie chce się z tobą rozstawać.

Tylko że... Jungkook wcale nie był takim kimś. Jeszcze nie. Przynajmniej nie w oczach Taehyunga, dla którego tak krótka znajomość nie miała prawa wywierać na nim jakichkolwiek uczuć.

A jednak pomimo swoich wątpliwości, pierwszą rzeczą, jaką Taehyung zrobił po przebudzeniu, było życzenie Jungkookowi udanej gry.

Uśmiechnął się pod nosem, przywołując wspomnienia sprzed kilku dni. Wyjście do kina nie było niczym wyjątkowym, jednak Taehyung dzień w dzień odtwarzał jego przebieg. Czasem nawet chwytał kawałek swojego swetra, udając, że robi to Jungkook.

Nie rozumiał swojego zachowania, ale też nie próbował go zrozumieć. Zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest samotny, jednak nigdy nawet przez myśl by mu nie przeszło, że tak szybko może się do kogoś przywiązać.

Bo tak właśnie stało się z Jungkookiem. Przywiązał się do niego, i to grubymi sznurami.

Zdążył już wyłapać wiele nawyków młodego piłkarza, a za każdym razem, kiedy któryś z nich się ujawniał, nie mógł być z siebie bardziej dumny. O taktyce Jungkooka już dawno wszystko wiedział. Potrafił przewidzieć każdy jego ruch, nawet ten, którego koledzy z drużyny nawet by się nie spodziewali.

Nie mógł jednak powiedzieć, że zna chłopaka. Znał jego grę, ale nie jego. Wiedział którą nogą Jungkook woli podawać piłki, ale nie wiedział jaki jest jego ulubiony gatunek muzyczny. Wiedział z jakim trickiem ma największe problemy, ale nie wiedział czy ma w domu jakieś zwierzątko, czy w ogóle lubi zwierzęta i jakie najbardziej.

Telefon, zatopiony gdzieś w pościeli, zaczął nagle wibrować, na co Taehyung prawie zleciał z materaca. Nawet nie miał na sobie protezy, żeby w razie czego bronić się przed upadkiem.

Przetoczył się pod ścianę, wyławiając komórkę spod kołdry. Odłączył urządzenie od ładowania, nie chcąc ryzykować porażenia prądem, i uśmiechnął się szeroko, widząc rozświetlające ekran, derpowe zdjęcie Jungkooka.

- Hej! - przywitał się entuzjastycznie, przykładając telefon do ucha.

- Tae! - odezwał się Jungkook, a ton jego głosu świadczył o tym, że i on był teraz w wyjątkowo dobrym humorze.

- Wygraliście już? - zapytał Taehyung, przewracając się na plecy. Uniósł wzrok i wpatrując się w pusty sufit, wsłuchiwał się w odrobinę zniekształcony, radosny głos Jungkooka.

- Oczywiście! Jesteśmy pierwsi - powiedział dumnie, a Taehyung poczuł się tak, jakby ktoś położył mu na sercu ciepły termofor. - Za tydzień mamy finały i tym razem nie masz wyjścia, jedziesz ze mną - dodał, na co starszy zaśmiał się cicho, prawie płacząc ze szczęścia.

Był z Jungkooka tak dumny, że nie miał pojęcia jak miałby wyrazić to słowami. Miał ochotę rzucić się na młodszego i wyściskać go tak mocno, że obojgu zabrakłoby tchu. Nawet z siebie nigdy nie był tak zadowolony, jak z Jungkooka w tej chwili, mimo że o awans walczyła cała drużyna, a nie tylko on.

- To super - odparł po dłuższej chwili, czując jak klapka telefonu staje się śliska od potu. - Wiedziałem, że wygracie.

Tym razem to Jungkook zamilkł, szukając odpowiednich słów do podtrzymania rozmowy. Uśmiech Taehyunga zdążył w tym czasie zniknąć, zastąpiony niewzruszonym wyrazem twarzy.

- Co robisz? - zmienił nagle temat młodszy, z którego także ktoś wypompował powietrze.

- Leżę i rozmawiam z tobą - odpowiedział zgodnie z prawdą starszy, przymykając na moment oczy. - A ty? Wracacie już?

- Nie, jeszcze dekoracja, potem do Maca i dopiero wtedy do domu - wyjaśnił Jungkook.

- Weź mi frytki - zażartował Taehyung, mając nadzieję, że udało mu się wywołać uśmiech na twarzy młodszego.

- Wezmę całego Happy Meala.

- Może być.

Znowu zapadła cisza, jednak tym razem nieco inna. Mniej niekomfortowa, a bardziej kojąca. Przyjemna. Tak, jakby ciche odgłosy wydychanego przez siebie powietrza, nawzajem uważali za najpiękniejsze dźwięki na całym świecie.

mr. misty-eyed [taekook] ✓Where stories live. Discover now