열일곱

8.6K 1.2K 660
                                    

Ich spotkania już dawno stały się rutyną

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ich spotkania już dawno stały się rutyną. Poniedziałki, środy i piątki Taehyung spędzał na przyglądaniu się treningom swoich rówieśników, które na szczęście zostały przeniesione do hali sportowej pobliskiego gimnazjum. Wtorki, czwartki, a czasem nawet soboty, spędzał za to sam na sam z Jungkookiem. Czasem u niego, czasem u siebie. Czasem grając w różne sieciówki, a czasem po prostu rozmawiając.

Wszyscy, włącznie z samym Taehyungiem, zaczęli zauważać, że chłopak powoli zaczyna się zmieniać. Już po pierwszych dwóch tygodniach, spędzonych z Jungkookiem, częściej się uśmiechał, ale teraz uśmiech praktycznie nie schodził mu z twarzy. Stał się też bardziej otwarty, co chyba najbardziej odczuła jego mama, musząca codziennie wysłuchiwać historie o tym, jaki to Jungkook jest wspaniały.

Oprócz tego, chłopak zaczął też lepiej sypiać, zdrowiej się odżywiać, a nawet bardziej starać się o siebie dbać. W łazience spędzał teraz prawie dwa razy więcej czasu, niż przeciętna nastolatka. Ubrania dopierał bardziej starannie, włosy nie tylko przeczesywał, ale i układał, a oczy zaczął podkreślać ciemną kreską, której obecność Jungkook zauważył niemal natychmiast.

Płacz już nie był jego jednym przyjacielem. Teraz właściwie się już nie widywali, a Taehyung nie mógł powiedzieć, żeby jakoś specjalnie tęsknił. Miał nowego przyjaciela, którego uważał za swój największy skarb i chociaż nigdy nie odważył się powiedzieć tego nagłos, był Jungkookowi wdzięczny.

Za wszystko.

Za to, że chętnie słucha jego historyjek. Za to, że codziennie życzy mu miłego dnia i dobrej nocy. Za to, że opowiada najlepsze suchary. Za to, że go nie ocenia. Za to, że tak często się uśmiecha. Za to, że zawsze ma dla niego czas. Za to, że nigdy się nie denerwuje. Za to, że znosi wszystkie jego humorki i za to, że po prostu przy nim jest.

- Nie musisz mnie odprowadzać, jak nie chcesz - mruknął zza zakrywającego jego usta szalika. Kątem oka zerknął na Jungkooka, mając cichą nadzieję, że chłopak jednak nie zostawi go samego w środku parku.

- Gdybym nie chciał, to bym cię nie odprowadzał - westchnął piłkarz, butami szurając po zgniłych liściach, całkowicie zakrywających parkowe alejki. Mimo że ciężko było chodzić po tak śliskiej powierzchni, żaden z chłopców nie narzekał, bo warstwy kolorowych liści, przykrywające wszystko wokół, nadawały miejscu pewnej atmosfery. Tak, jakby wchodząc do parku, przenosili się do zupełnie innego świata. Bardziej cichego, spokojnego... lepszego. Takiego, w którym czas płynie wolniej, a ptaki śpiewają piękniej. 

- Głupio mi, bo to zawsze ty odprowadzasz mnie, a ja ciebie prawie nigdy - wyjaśnił Taehyung, spuszczając wzrok na swoje zabłocone buty.

- No i co z tego? - Jungkook wzruszył ramionami, ostrożnie przysuwając się bliżej starszego, który tylko uśmiechnął się pod nosem, udając, że wcale nie zauważył jego ruchu.

- To, że najpierw idziesz ze mną i jest fajnie, bo jesteśmy razem, ale potem musisz wracać sam. - Rudzielec wydukał to takim tonem, że Jungkookowi nie udało się powstrzymać cichego chichotu, który zmusił Taehyunga do przewrócenia oczami.

- To zróbmy tak - zaczął z uśmiechem Jungkook. - Ja odprowadzę ciebie, potem ty mnie, a potem ja ciebie, ale tylko do połowy, żeby było sprawiedliwie.

- Bez sensu - skomentował pomysł młodszego Taehyung.

- Wiem - przytaknął Jungkook. - To nie marudź, bo inaczej naprawdę będziemy musieli tak robić.

- Nie marudzę.

- Wcale - zaśmiał się brunet, jednak zaraz spoważniał. - Chciałbyś może... pogadać na poważnie?
- zapytał, a Taehyung musiał przygryźć kawałek swojego szalika, żeby zamaskować swój uśmiech.

- To znaczy? - odparł po chwili, naprawdę nie mając pojęcia o co Jungkookowi może chodzić. No dobra, może i się domyślał, ale wolał nie robić robić sobie zbyt wielkich nadziei. - Myślałem, że cały czas rozmawiamy poważnie.

- Podobam ci się? - wyskoczył nagle Jungkook, a Taehyungowi chyba obcięli język. Oczywiście, że Jungkook mu się podobał, pod każdym względem, ale nie łatwo było powiedzieć mu to wprost.

- Może - odpowiedział Taehyung, uznając taką odpowiedź za najbezpieczniejszą. - A ja tobie? - dodał, zanim Jungkook zdążył zmienić temat.

- Może - przedrzeźnił go młodszy. - To co? Chciałbyś coś... coś z tym zrobić? - zapytał, wszystkich bogów błagając o to, by Taehyung go nie odrzucił, nie wyśmiał, ani nie spławił jakąś głupią odpowiedzią.

- Na przykład co? - Taehyung uniósł brew, a Jungkook miał ochotę zapaść się pod ziemię... albo chociaż zresetować dwie ostatnie minuty swojego życia.

- No wiesz - powiedział cicho, unosząc rękę, tak wysoko, by Taehyung na pewno zrozumiał przekaz.

- Mhm - mruknął Taehyung, zasysając nerwowo swoją dolną wargę. Wpatrywał się jeszcze chwilę w uniesioną dłoń Jungkooka, zanim ostrożnie jej dotknął, nie za bardzo wiedząc jak powinien ułożyć palce, żeby im obu było wygodnie.

Jungkook na szczęście szybko zrozumiał, że Taehyung jest w tych sprawach jeszcze bardziej zielony, niż on, dlatego szybko przejął kontrolę, wsuwając swoje palce między palce starszego, a ten, idąc za ruchami młodszego, delikatnie zacieśnił uścisk, opuszkami palców dotykając knykci Jungkooka.

- Dziękuję - szepnął Jungkook, kciukiem gładząc dłoń Taehyunga, w którego podbrzuszu ktoś przed chwilą wypuścił cały rój przepełnionych energią motyli. Całkiem przyjemne uczucie, tylko trochę mdlące.

(a/n: za szybko? sorri)

mr. misty-eyed [taekook] ✓Where stories live. Discover now