☆Rozdział 3☆

552 44 14
                                    

Kiedy dotarłam do domu, było kilka minut po drugiej. Pierwsze co zrobiłam to wypiłam butelkę wody i przebrałam się w wygodniejsze ciuchy. Położyłam się na kanapie w salonie włączając wcześniej nagrane odcinki Gry o tron.
Mam spore zaległości. No to zaczynamy!

Zdążyłam oglądnąć trzy odcinki, kiedy usłyszałam dźwięk przekręcania kluczyka w zamku. W holu stanęła mama z torbami, przepełnionymi zakupami.
– Cześć córeczko. – powiedziała z lekką zadyszką. – Mogłabyś mi pomóc? Te torby nie należą do najlżejszych.
Wstałam, wcześniej wyłączając telewizor i odebrałam od niej jedną z reklamówek. Położyłam ją na wyspie kuchennej.
– Obudziłam was rano? – zapytałam pomagając włożyć wszystko do lodówki.
– Nie, chociaż i tak byłoby to mało prawdopodobne, bo twój tata strasznie chrapie a ja śpię w zatyczkach do uszu. – uśmiechnęła się. – A jak tam rozpoczęcie? Długo trwało? – spytała schylając się do dolnej szuflady po garnek.
– Nawet mi nie mów. – przewróciłam oczami siadając na jednym z wysokich krzeseł. – Dyrektorka tak przedłużyła, że staliśmy tam trzy godziny! – wgryzłam się w jabłko z naburmuszoną miną.
– To i tak lepiej niż w tamtym roku. – mama zaśmiała się pod nosem. – Wychodzisz gdzieś dzisiaj?
– Tak i mogę wrócić dosyć późno. – odpowiedziałam spoglądając na zegarek. Kurczaczki. Już siedemnasta. Trzeba się zbierać. Wstałam powoli zabierając swój telefon.
– Już? – spytała otwierając szeroko oczy. – Myślałam, że pomożesz mi przy obiedzie.
– Nie dzięki, już jadłam. – odpowiedziałam uśmiechając się.
Mama spojrzała na mnie z podniesioną bawią w niemym pytaniu.
- Przysięgam, że to nie było nic kalorycznego. – zapewniłam dając jej całusa w policzek. Szybko opuściłam kuchnię i poszłam do swojego pokoju. O osiemnastej miałam pójść na siłownię. Dzisiaj załatwię sprawę z karnetem, a jutro zacznę ćwiczenia.

Znalezienie tego klubu fitness, okazało się nie lada wyzwaniem. Znajdował się on pod pizzerią w samym środku miasta. Nie rozumiem, kto zakłada siłownię w takim miejscu?
Przy wejściu przywitał mnie zapach sprzętu gimnastycznego i potu. Podoba mi się.
Na lewo od wejścia była toaleta dla mężczyzn, a na prawo zamknięte drzwi z napisem ,,TRENER".
Zapukałam, najpierw cicho, ale kiedy nikt nie odpowiedział puknęłam trochę głośniej. Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła wysoka dziewczyna, może trochę starsza ode mnie, z czarnymi włosami związanymi w koka. Miała na sobie różową, sportową bluzkę i czarne leginsy, a na stopach niebieskie adidasy.
– Cześć, my się jeszcze nie znamy, jestem Martha. – wyciągnęła swoją dłoń w moim kierunku.
– Gwen Kelly. – niepewnie uścisnęłam ją uśmiechając się.
– Jak mniemam, chcesz wykupić karnet? – bardziej stwierdziła, niż zapytała siadając za biurkiem. Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia.
– Nie musisz być taka nie śmiała, ja nie gryzę. – zaśmiała się podbijając pieczątkę na małej, prostokątnej karteczce.
– Ile płacę? – spytałam rozglądając się po małym pomieszczeniu.
– 8 dolarów. – odpowiedziała, chowając mój karnet do szuflady. Kiedy podniosła głowę i zobaczyła moją zdumioną minę, znowu zaczęła się śmiać. – Cały czas utwierdzam się w przekonaniu, że ta sala jest najtańsza w całym mieście. – powiedziała cały czas rozbawiona. – Chodź pokaże Ci siłownię.

Wyszła z pokoju, a ja szłam tuż za nią. Od razu obok gabinetu, były dwa pomieszczenia ze sztangami i sprzętem do wyrabiania tricepsu. Następne dwie salki były z urządzeniami takimi jak, steper, rowerek czy bieżnie. Jedno pomieszczenie zajmowało maty i ciężarki. Raczej dla kobiet. Na prawo od pokoju z bieżniami, były trzy następne w których znajdowały się urządzenia do ćwiczenia nóg i rąk.

Bardzo fajnie urządzona. Ta Martha zdawała się być bardzo sympatyczną babką. Obojętnie w jakim pomieszczeniu byłyśmy, każdy ją zaczepiał albo witał się. Była powszechnie lubiana.

Wyjaśniała mi właśnie do czego są poszczególne maszyny i jak się ich używa.

– A tu wystarczy odepchnąć się nogami. – skończyła wykonując wcześniej powiedzianą czynność.

– Dziękuję, że mnie wprowadziłaś. Chyba bym się tu zgubiła. Nie wiem jak ty sama dajesz radę nad wszystkim tu zapanować. Podziwiam Cię. – pokręciłam głową z uznaniem.

– Wcale nie jestem sama. – zaprzeczyła idąc w stronę toalety. – Narzeczony mi pomaga.

– To zmienia postać rzeczy. – powiedziałam. – Ale nadal Cię podziwiam. – zaśmiałam się z jej urażonej miny.

Pogadałam jeszcze chwilę z Marthą i ruszyłam do wyjścia. Od jutra trzeba będzie zacząć chodzić tu regularnie.

Kiedy przechodziłam przez wąskie przejście, jak na złość, wpadłam na kogoś. A raczej nie na kogoś, tylko na tego chłopaka z którym już miałam nieprzyjemność się spotkać.

– Miałem rację. – uśmiechnął się co najmniej jak *chory na kaszel człowiek.

– W sprawie? – skrzyżowałam ramiona na piersiach. Spotkałam go ledwo dwa razy a już mam go po dziurki w nosie.

– Mówiłem, że się jeszcze spotkamy mała niezdaro. – pstryknął mnie w nos.

Nienormalny jakiś.

– Chodzisz tutaj? – zapytał, ręką zataczając kółko w powietrzu.

– Nie wiem dlaczego w ogóle Cię to interesuje. – powiedziałam próbując go wyminąć, jednak złapał mnie za ramię.

– Czemu jesteś dla mnie taka nie miła?  – zapytał. – Próbuję się zaprzyjaźnić, nie odtrącaj mnie. – wydął wargi w zabawny sposób. Prawie się uśmiechnęłam. Prawie.

– Zwykle nie mam takiego nastawienia do nowo poznanych osób, ale ty – wskazałam na niego oskarżycielsko palcem. – Jak nikt, działasz mi na nerwy.

Posłał mi oburzone spojrzenie.

– No dobrze, na razie, panno mała niezdaro, masz spokój. W tym momencie, jestem na ciebie śmiertelnie obrażony, ale nie myśl sobie, że to koniec. – założył ręce na piersiach jak ja, odwrócił się na pięcie i pomaszerował w drugą stronę z miną obrażonego pięciolatka.

Jeśli zrobił to specjalnie to mu się udało. Udało mu się mnie rozśmieszyć.

*Moja koleżanka wymyśliła to, kiedy nie mogła znaleźć czegoś gorszego od choroby psychicznej. Trzeba przyznać, że jej się to udało XDD

Hejka naklejka!

Zorientowałam się, że nasza parka nie zna swoich imion 😂

Gdzieś to wcisnę w następnym rozdziale.

I żeby potem nie było, te dwa ,,udało" na końcu są specjalnie! Proszę mnie nie poprawiać! 😁

Następny rozdział niedługo!

Pozdrawiam

Dziubaski ♡

~TiredQueen

(Not) Every Body is PerfectWhere stories live. Discover now