☆Rozdział 10☆

286 31 0
                                    

Dziewczyny wyszły dopiero wieczorem. Na dzisiaj miałam ich serdecznie dość. Za karę miałyśmy wysprzątać cały garaż, co nie było wcale przyjemne. Tylu pająków to ja w życiu nie widziałam.
Po ich wyjściu zaszyłam się w moim pokoju. Mama kategorycznie zabroniła mi włączać telewizji w salonie. Jakby ten garaż to było dla niej za mało.

Tak więc siedziałam na parapecie, nudząc się jak mops. W tym momencie przeklinałam się, że nie nalegałam na telewizor w pokoju.
Wpatrywałam się w sufit, kiedy mój telefon dał o sobie znać. Nie miałam w zwyczaju odbierać od numerów nieznanych. Dlatego zignorowałam połączenie i ułożyłam się wygodnie na poduszkach. Ale ten ktoś wcale nie miał zamiaru odpuścić. Po pięciu nieodebranych połączeniach postanowiłam się zlitować i odezwać.

– Tak, słucham? – spytałam od niechcenia zamykając oczy.
– W końcu! Ile można czekać? Naprawdę zdawało mi się, że nie odbierzesz. – nie mogłam zidentyfikować głosu, ale wydawał się dziwnie znajomy. Z pewnością należał do mężczyzny, był niski i chropowaty. Miałam tylko mały problem, bo połowa chłopaków w liceum taki miała.
– Przepraszam, ale z kim rozmawiam? – osoba po drugiej stronie zdawała się przestać oddychać, aby następnie wybuchnąć gromkim śmiechem.
– No co ty, niezdaro? Nie rozpoznajesz mojego głosu?

I już wiedziałam. Jak się przez chwilę zastanowić, to faktycznie tylko on ma tak ironiczne brzmienie głosu. I tylko on mówi na mnie niezdara. Po drugiej stronie słychać było podmuchy silnego wiatru i nierównomierny oddech po napadzie śmiechu. Mogłam wmawiać sobie, że nie chcę z nikim rozmawiać, ale to wcale nie byłoby prawdą.
– No dobra, masz mnie, ale dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie ze swojego numeru?
– Bo gdybyś zobaczyła, że to ja to byś nie odebrała na pewno. Z obcego też było ryzyko, ale nie aż tak wielkie.
Przewróciłam oczami. Zauważyłam, że stało się to moją nieodłączną czynnością. Za dużo rzeczy i ludzi mnie ostatnio irytuje.

Tak właściwie, to po odpowiedzi mogłam się spokojnie rozłączyć. Musiałam się jednak bardzo nudzić, bo wcale nie zakończyłam rozmowy. I naprawdę nie miałam ochoty jej kończyć.
– Masz rację. – potwierdziłam i wyobraziłam sobie jak kiwa głową na kolejne potwierdzenie.-Po co dzwonisz?
– Widzę, że Ci się nudzi. To dobrze się składa, bo mi też. Dlatego chodź ze mną na drinka. Proszę.
Uniosłam brew w zdziwieniu.
– Skąd możesz wiedzieć, że nie mam nic ciekawszego do roboty?

– Gapienie się na sufit nie jest nadzwyczaj ekscytujące. – stwierdził z lekką nutą rozbawienia.
Wybałuszyłam oczy. Jak?

– Oh, po prostu wyjrzyj przez okno. – odpowiedział, jakby wiedział nad czym się zastanawiam.
Zrobiłam tak jak powiedział i moje zaskoczenie sięgnęło zenitu. Po drugiej stronie ulicy, opierając się o latarnie, stał on uśmiechając się szelmowsko.

– Jakim cudem znalazłeś się pod moim domem? – gapiłam się na niego nie mogąc uwierzyć, że naprawdę tu jest. – I jak zdobyłeś mój adres? Wiesz, że to podchodzi po prześladowanie, prawda?

– Absolutnie. Nie jestem jakimś pieprzonym stalkerem. Gdybym naprawdę chciał nim być, zamontowałbym kamery w twojej łazience, czego, na twoje szczęście, jeszcze nie zrobiłem.
– Nie chciałbyś tego oglądać, uwierz.
– Oj chciałbym. Nawet nie wiesz jak. Chciałbym też usłyszeć jak śpiewasz pod prysznicem. To musi być mega podniecające.
– Jak zaraz nie przestaniesz świntuszyć, to nici z drineczka.
– Dobrze, już przestałem. A propo drineczka. Idziesz? Czy każesz mi tak stać?

Powinnam się nie zgodzić. Powinnam zostać w swoim pokoju i gapić się w ten przeklęty sufit. Ale oczywiście wszyscy wiemy jak zrobię, więc po co się żalić?
– Pójdę z tobą. – zerknęłam na niego i widziałam jak się uśmiecha, pełen satysfakcji. – Ale ostrzegam, że jeśli zrobisz coś co mnie wkurzy to wracam do domu. Jasne?
– Jak słońce. – odepchnął się od latarni i zasalutował. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta.
– Dobra, daj mi dziesięć minut na uszykowanie i jestem na dole.
– Jeszcze się musisz uszykować? To ja się nigdy nie doczekam. – jęknął i załamał ramiona.

– Nie marudź. Ciekawe co zrobisz, gdy zobaczysz ile dziewczyna, która nie jest pod presją czasu, może szykować się na takiego drinka.
Znowu jęknął i oparł się czołem o lampę. Zaśmiałam się i przerwałam połączenie.
Tak szczerze to nie byłam pewna czy wyrobię się w pół godziny, a co dopiero w dziesięć minut.

Napisałam. Bądźcie dumni :)
~TiredQueen

(Not) Every Body is PerfectWhere stories live. Discover now