☆Rozdział 23☆

219 16 9
                                    

  —  Sprzątaj to, albo wykopię cię zanim cokolwiek zjesz!

Mieszanka jajek z przyprawą była dosłownie wszędzie. Wszystko co miało wylądować na patelni, grzało sobie miejsce w najciemnieszych zakamarkach mojej kuchni. 

  Johnny posłał mi słaby uśmiech. 

  — Po nocy spędzonej na kanapie, okazałabyś mi choć trochę sympatii  — wzdycha, szukając szmatki we wskazanej przeze mnie szufladzie.

Faktycznie, wygoniłam Johnny'ego na dół. Bardzo mi pomógł, ale gdy próbował mi się wbić pod kołdrę, kopnęłam go w nogę i kazałam spadać. Nie był zadowolony, ale też nie narzekał. Wiedział, że jego jęki nie zmieniłyby mojego zdania, a jedynie bardziej mnie w nim utwierdziły.

  —  Tak bardzo się uparłeś na grzanki, to teraz to zbieraj. Ja byłam za płatkami.

Zmarszczył brwi, ale nic więcej nie dodał.

Moi rodzice mieli wrócić do dwóch godzin i szczerze mówiąc nie było mi to na rękę. Jeśli szybko nie pozbędę się nieproszonego gościa, to mój dom będzie niezdolny do użytku.

Ruchy Johnny'ego były tak powolne, jakbym oglądała je w zwolnionym tempie. Jego nos się zmarszczył, ale pod nosem wykwitł szyderczy uśmieszek. Kątem oka widziałam jak przypatruje się mojej reakcji. Uniosłam brew, zdumiona, że w ogóle chce ze mną zadzierać w tym momencie. 

 — Nie denerwuj mnie nawet, bo aktualnie jesteś na mojej łasce. Zasuwaj tą szmatą szybciej.

Przewrócił oczami, ale nie przestał zbierać jajka. Oparłam się o blat, dosyć zadowolona z efektów jego pracy.

  — Dobrze ci idzie. Rób tak dalej, a może odkupisz swoje winy. 

Johnny nic nie odpowiedział, a ja nie mając nic lepszego do roboty,  nasypałam do ekspresu ziarenek kawy i nastawiłam na dwie duże filiżanki. Byłam zdumiona jak cicho potrafił siedzieć Johnny podczas sprzątania. 

  — Słodzisz?

 — Oczywiście, że tak. —  odparł powoli, wstając z klęczka. — Jak można pić kawę bez cukru? Obrzydliwe.

Skinęłam głową w zadumie i wsypałam mu dwie płaskie łyżeczki. Podczas, gdy chciałam nasypać cukier do swojej kawy, nagłe szturchnięcie wytrąciło mi łyżkę z ręki. Cała jej zawartość, co prawda w niewelkiej ilości, dołączyła do reszty bałaganu. Przestraszona i zła, odwróciłam się w stronę osoby, która spowodowała ten wypadek.

  — Dlaczego patrzysz się na mnie? — spytał, wzruszając ramionami. — Nic nie zrobiłem. Co poradzę, że jesteś niezdarą?

Z czymś, co przypominało ryk wściekości, złapałam najbliższą ścierkę i rzuciłam nią w jego nogi.

  —  W tym momencie mam ochotę wylać na ciebie kawę i zmazać ci ten głupkowaty wyraz z twarzy!

Johnny zaśmiał się pod nosem, próbując się powstrzymać. 

No i w końcu, jako osoba, której szybko puszczają nerwy, chwyciłam za ucho kubka i wycelowałam w stare kapcie mojego taty znajdujące się na stopach Johnny'ego.

  — Ty zołzo!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Siedząc na brudnej wyspie w kuchni nie sądziłam, że będę się tak świetnie bawić. Brzuch bolał mnie od śmiechu, a łzy spływały mi rzewnie po policzkach. Johnny nie wyglądał lepiej, ale to ja miałam więcej jajka we włosach.

 — Mam ochotę cię zabić. Dosłownie rozbić ci ten talerz na głowie.

—  Byłoby dosyć śmiesznie, widząc jak próbujesz sięgnąć powyżej mojej głowy ze swoim karlim wzrostem.

—  Zamknij się.

Siedzieliśmy zmęczeni w kuchni, zadowoleni jak nigdy dotychczas. 

  — Wiesz co? — zagadał, zwracając moją uwagę. — Za tym tęskniłem.

Uśmiechnęłam się, przyznając mu w myślach rację.

  — Za to ty odebrałaś mi to na tyle czasu. Nie masz uczuć dziewczyno?

— Przestań, gdybym ich nie miała, to od wczoraj byłbyś w domu.

Skinął głową, wstając z podłogi.

— A jednak musiałem spać na kanapie, nie? Tylko potwór tak robi.

Zaśmiałam się, czując jakby od dawna tak było. Jakbym wcale nie zamknęła się w sobie, nie odcięła od przyjaciół i od Johnny'ego.

Poczułam mokrą rękę na kolanie, o które oparł się chłopak.

— Dokładnie jak niedawno — stwierdził, rozglądając się teatralnie po pomieszczeniu. — Tylko trochę brudniej.

Wyszczerzył zęby w uśmiechu, a ja mu zawtórowałam.

— Niech żyje stare życie.

— Amen.

Była to idealna scena, ukazująca pojednanie dwóch przeciwników po długiej wojnie.

Jednak było jeszcze coś, o czym zapomniałam zarówno ja, jak i Johnny...

— Gwen!

Głos mamy zdawał się być jak nadciągająca burza z piorunami.

♡♡♡

wracam, pełna nowej energii i nowych pasji!!!

Pozdrawiam,
TiredQueen

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 02, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

(Not) Every Body is PerfectWhere stories live. Discover now