☆Rozdział 5☆

352 35 8
                                    

Pierwszy dzień minął zadziwiająco szybko. Nawet jak na dziewięć lekcji.

Umówiłam się z Katie i Dylan'em przed szkołą, bo musiałam zajść jeszcze do biblioteki po moją kartę. Wychodząc natknęłam się na Sidney, która posłała mi uśmiech, wskazując palcem w stronę boiska. Zrobiłam zdziwioną minę, ale ona tylko mrugnęła do mnie i wyszła poza bramy liceum. Jak wcześniej wspominałam, była odrobinę dziwaczna.
Podeszłam do samochodu chłopaka mojej przyjaciół i czekałam na nich, aż przestaną się godzić w toalecie. Cokolwiek tam robili.
Zerknęłam na boisko, przypominając sobie o znakach Sidney. Zobaczyłam tam tylko jednego chłopaka z roku, którego kojarzyłam z równoległej klasy. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do przeglądania telefonu. Nagle znienacka wyrwano mi go z ręki, przez co pisnęłam cicho, podskakując. Usłyszałam głośny śmiech za plecami.
– Tęskniłaś, niezdaro? – spytał wciąż chichocząc jak głupi.
– Usychałam z tęsknoty, normalnie. – przewróciłam oczami. Taki człowiek nie może mieć dobrych zamiarów.-Mógłbyś mi oddać moją komórkę?
– Oddam, jeśli powiesz jak masz na imię. – podniósł rękę z telefonem wysoko, tak że nie mogłabym jej sięgnąć. To znaczy, ja i tak jestem niska, ale nawet skarżący go nie dosięgnę.
– Ja nie proszę o nic więcej, tylko o twoje imię. – powiedział wymachując moją własnością w powietrzu. – Jedno, króciutkie, imię i z powrotem dostajesz smartfona. – wydął wargi w bardzo dziecinny sposób. Jestem zła na siebie, że mnie to rozbawiło.
– Mam na imię Gwen.  mruknęłam spoglądając na niego z przymrużonymi oczami. – Zadowolony? Oddawaj telefon!
– Dobra masz! Ja jestem Johnny. – uśmiechnął się oddając mi komórkę. Prychnęłam, sprawdzając czy niczego mi nie ponaciskał. Zobaczyłam jedynie, że mam nowy kontakt.
– Jak tak szybko zdążyłeś wpisać mi swój numer? – spojrzałam pytająco a on tylko wzruszył ramionami.
Między nami zapanowała niezręczna cisza, podczas której jedynie patrzyłam się w jego oczy.
– Czyli jeśli dobrze rozumiem, chodzisz do klasy równoległej? – zaczęłam, chcąc przerwać milczenie.
– Tak, niezdaro. – uśmiech nie schodził mu z twarzy.
– I chodzisz na tą samą siłownię co ja?
– Nie, to raczej ty chodzisz na tą samą siłownię co ja. – cmoknął ustami.
– Nie ważne. – mruknęłam pod nosem, rozglądając się za przyjaciółmi. Gdzie oni się podziewają, gdy ich potrzebuje?
– No więc, od kiedy zaczynasz chodzić na siłkę? – zapytał przeciągając się i opierając o samochód Dylan'a.
– Planuję od dzisiaj zacząć. – odpowiedziałam. Nie wiem, czemu go to aż tak interesuje.
– To świetnie! – wykrzyknął, odpychając się rękami od auta. Chciałam dowiedzieć się przyczyny jego ożywienia, ale w oddali zobaczyłam dwie sylwetki zmierzające w naszą stronę. Johnny też je zauważył, pochylił się dając mi buziaka w policzek i ruszył w przeciwnym kierunku.
– Do zobaczenia na sali! – krzyknął jeszcze na odchodnym i zniknął za zakrętem.
Stałam w bezruchu do póki para nie podeszła.
– Kto to był Gwen? – zapytała Katie ze zdumieniem. Otrząsnęłam się z otępienia i spojrzałam na nich. Rumieńce na twarzy, rozczochrane włosy u Katie i figlarny uśmieszek na ustach Dylana. Wszystko jasne.
Weszłam na tylne siedzenia samochodu uśmiechając się pod nosem. Chłopak usiadł za kierownicą, a jego dziewczyna obok na miejscu pasażera.
– To odpowiesz kto to był? – nie dawała za wygraną.
– Nikt ważny – zapewniłam, jednak wiedziałam, że nie jest przekonana. Auto ruszyło wyjeżdżając poza bramy szkoły. Nagle przypomniałam sobie coś ważnego.
– Zajedź jeszcze do apteki po spray do dezynfekcji, przyda się. – powiedziałam pocierając polik, na którym jeszcze przed chwilą znajdowały się jego usta.

Z trudem, ale napisałam. 540 słów to nie tak mało na szczęście. Nie lubię krótkich rozdziałów, bo wiem z własnego doświadczenia, że potem jest niedosyt 😂
Akcja powoli się rozkręca!

Pozdrawiam Dziubaski ♡
~TiredQueen

(Not) Every Body is PerfectWhere stories live. Discover now