{ first }

1.4K 156 158
                                    

– on jest fuckboy'em – prychnął hemmings, maczają frytkę w keczupie.

stołówka w porze lunchu była wypełniona po brzegi. to była godzina dla uczniów. mogli porozmawiać, zjeść, pouczyć się lub wręcz przeciwnie – oderwać od nauki. mimo tego przepychu, luke i jego przyjaciółka siedzieli przy stoliku sami, ciesząc się swoim towarzystwem i jak dotąd, prowadząc ożywioną konwersację na temat facetów, z którymi kimberly chętnie by się umówiła.

– kogo masz na myśli?

szatynka zmarszczyła brwi, przyglądając się swojemu przyjacielowi, którego blond kosmyki opadały na czoło, jednak on wydawał się tym nie przejmować, zaczął konsumować.

– mam na myśli clifforda. przecież widzę, jak na niego patrzysz – chłopak wywrócił oczami.– pieprzy dziewczyny, jedna po drugiej i nawet nie pamięta ich imion, nie chcę tego dla ciebie.

– lukey, przesadzasz!

– nie, nieprawda. była allison, dwa dni później jane, a teraz jest margo. tylko się upokorzysz.

i może luke tak naprawdę nie chciał dopuścić przyjaciółki do clifforda z powodu zazdrości? może dlatego, że widział, iż michael jest gejem, ale jego pozycja nie pozwala mu na ujawnienie się i tylko zgrywa takiego? i może wiedział to dlatego, że pijany czerwonowłosy powiedział mu to na jednej imprezie? i może przy okazji mu obciągnął, co luke wspomina do dzisiaj, każdego wieczoru, gdy jego dłoń znajduje się niebezpiecznie blisko bokserek? może, ale tylko MOŻE.

– woah, dzięki, zgredzie. ty zawsze wiesz co powiedzieć – dziewczyna skrzyżowała ręce pod piersiami, na co luke mrugnął do niej, mówiąc krótkie „staram się".– a jak z tobą i zay?

– uh!

luke tego nienawidził. nienawidził, gdy ludzie przypisywali mu jakąś dziewczynę, której jedynie pomógł w nauce, a której się spodobał. robili to w celach żartu, a teraz taką dziewczyną była właśnie arzaylea rodriguez, przyjechała na dwa tygodnie wymiany szkolnej, ale z przyczyn rodzinnych została na stałe w omaha* i przypisała sobie luke'a, jako korepetytora z geografii.

– no dalej, lukey, zamoczyłeś? – kimberly zaczęła się śmiać, przedrzeźniając przyjaciela.– a może to ona nieźle ci obciągnęła pod stolikiem w bibliotece?

– zamknij się kimmy – jęknął blondyn.– wiesz, że nie lubię takich lasek! – a raczej, że w ogóle nie lubię lasek w ten sposób – pomyślał.

– jakich lasek, luke? cholera, przecież ona ma idealne kształty – dziewczyna westchnęła, odnajdując w tłumie ludzi arzaylea'e i przyglądając jej się chwilę.– sama chętnie bym ją przeleciała – rzuciła rozmarzonym głosem, a podbródek podparła na ręce, zerkając na przyjaciela.– może ty jesteś gejem, hemmo? – krzyknęła z niedowierzaniem.

– zamknij się!

chłopak pochylił się nad stolikiem i przyłożył dłoń do ust rozbawionej przyjaciółki, posyłając jej karcące spojrzenie.

– tutaj ściany mają uszy i oczy. chcesz, żeby ludzie mnie zamordowali przez to, że przypinasz mi tak niedorzeczną metkę? – rzucił rozdrażniony, po czym z powrotem usiadł i spuścił głowę.

nie zrozumcie go źle. luke robert hemmings od zawsze żył w cieniu swoich dwóch wysportowanych braci; jacka i bena hemmingsów, szkolnych gwiazd w lacrosse'a. tutaj już nawet nie chodziło o szkołę, a może jednak? luke uważał, że jego rodzice kochają go mniej tylko dlatego, że on wolał uczyć się geografii i botaniki , a nie spędzać połowę swojego wolnego czasu na boisku. botaniki

deathly hush ✔️Where stories live. Discover now