{ eleventh }

621 101 13
                                    

czytasz? zostaw gwiazdkę :-)

✖️

zazdrość – uczucie pojawiające się w sytuacji frustracji, gdy znany jest obiekt zaspokajający potrzebę i osoba posiadająca ten obiekt. uważana zazwyczaj za uczucie negatywne, choć w łagodnej formie może być np. bodźcem do pozytywnej konkurencji i realizacji własnych aspiracji.
   • chorobliwa zazdrość wiąże się z brakiem zaufania, chęcią kontroli i nadzorowania drugiej osoby oraz agresją.

arzaylea dobrze wiedziała, że nie powinna tego robić, ale ruszyła za lukiem, gdy ten opuścił teren szkoły. jej serce waliło jak szalone, ale on olał ją po raz kolejny. miała tego dość. śledziła go, dokładnie zapamiętując drogę, żeby później wiedziała, jak dojść do domu.

– idę dzisiaj na wolontariat, arz.

– jasne, a jaką wymówkę wymyślisz następnym razem?

– nie bądź śmieszna, nie jestem takim facetem... – wytknął jej, nieco urażony.

jednak ona mu nie ufała. po szkole wciąż chodziły plotki, że on i clifford ze sobą kręcą, a ona musiała się po prostu dowiedzieć. nie chciała być zabawką.

widząc, jak luke podchodzi do margo i wita się z nią, obejmując ją ramieniem, zmarszczyła brwi, ale ruszyła za nimi, przysłuchując się ich rozmowie.

– i jak ci poszedł ten sprawdzian, o którym mówiłeś? – zapytała dziewczyna, posyłając mu lekki uśmiech.

– świetnie! zresztą jak zawsze – zachichotał.– chociaż michael nie pozwalał mi się uczyć. rozdzieliłem nasze zadania, co do projektu na botanikę i ciągle do mnie wydzwania i pyta o to, czy robi dobrze.

– stara się. w końcu od tego zależy jego ocena i funkcja kapitana w drużynie – wzruszyła ramionami.

luke pokiwał głową, doskonale to rozumiał. projekt przedstawiali już jutro i mike bardzo się stresował... chociaż, droga odstresowania go była dość... przyjemna.

rodriguez zmarszczyła brwi. czyli luke jej nie okłamywał... dziewczyna poczuła się źle z tym, że go śledziła. westchnęła, kręcąc głową i odwróciła się, obierając nowy kierunek — dom.

✖️

michael przyglądał się, jak luke karmi swoją dziewczynę frytkami i czuł rosnącą w nim zazdrość. bo to nie tak, że to on powinien karmić luke'a. zmarszczył brwi, na to, o czym właśnie pomyślał i potrząsnął głową, wracając wzrokiem do caluma, który patrzył na niego z uniesioną brwią.

– co? mam coś na twarzy? – mruknął, od razu przecierając swoją twarz dłonią, a hood jedynie zaśmiał się cicho.

– nie, po prostu strzelasz laserami z oczu prosto w rodriguez, zupełnie jakby zabiła ci psa, czy coś...

– nie mam psa, calum.

– no shit, sherlock – cal wywrócił oczami, biorąc frytkę.– nie masz psa, ale lecisz na hemmingsa – zaśmiał się cicho, gdy dosiadał się do nich irwin.

– oh, ty też to zauważyłeś? – piwnooki zaśmiał się, przenosząc wzrok na swojego chłopaka i wpatrywał się w niego z miłością.

od kiedy michael wyjaśnił sobie wszystko z cashtonem (bo właśnie tak ich nazwał), calum i ash poczuli się lepiej, mogli w końcu otwarcie celebrować swoją miłość. clifford również czuł się lepiej, czuł się wolny.

– pieprzycie głupoty, ja po prostu czerpię korzyści z przyjaźni z nim – wzruszył lekko ramionami i zwilżył językiem wargi, które po chwili rozciągnęły się w szeroki uśmiech.– kurewsko dobrze obciąga.

deathly hush ✔️Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt