{ third }

941 138 84
                                    

cisza w sali została przerwana z momentem, w którym zielonooki trzasnął drzwiami. wkurzony michael prychnął, widząc wyczekująco patrzącą na niego nauczycielkę i pokierował się do swojej ławki. profesor shay podkręciła głową i wpisała mu spóźnienie. reagowanie w tym momencie nie miało sensu, nie chciała psuć sobie nerwów.

– co robiliśmy? – zapytał mike, siadając obok luke'a. blondyn milczał.– kurwa, możesz mi powiedzieć? chcę zapisać pieprzony temat!

niebieskooki wzdrygnął się na ton, jakiego użył wobec niego clifford i podsunął mu swój zeszyt. michael wywrócił oczami.

– dzięki.

chłopak szybko zapisał temat lekcji i odepchnął od siebie zeszyt, nie obdarzając blondyna więcej spojrzeniem.

luke westchnął cicho i wrócił do zapisywania notatki, wcale nie obchodziło go, dlaczego michael spóźnił się na lekcje, zakłócając przyjemną ciszę i wcale nie podejrzewał, że to było przez margo. wcale. kątem oka zerknął na michaela. jego włosy były większym bałaganem niż zazwyczaj, flanelowa koszula miała źle zapięte guziki, a jego usta były opuchnięte. luke prychnął.

– coś ci nie pasuje? – zapytał clifford.– no dalej, hemmings. powiedz mi co, a ja to zmienię – warknął, stanowczo zbyt głośno.

– panie clifford, ma pan coś do powiedzenia?

powiedzenie, że shay miała dość, byłoby niedopowiedzeniem. chciała po prostu wyjść z tej klasy. zachowanie michaela budziło w niej uczucie czystej nienawiść do wykonywanego zawodu. gdy zaczynała uczyć, cieszyła się, mogąc spędzać czas z uczniami chętnymi do nabywania nowej wiedzy, to się zmieniło, wraz z przyjściem clifforda. cóż, nie mogła przecież zrezygnować z jego powodu. jeszcze tylko dwa lata...

michael posłał kobiecie, jego zdaniem, czarujący uśmiech i pokręcił przecząco głową, po czym wskazał na luke'a.

– on mi tylko przeszkadza.

clifford wciąż miał w głowie ostatnią noc, nie wiedział, co zrobić, żeby pozbyć się z niej chociażby samego luke'a, więc stwierdził, że po prostu będzie sobą... a raczej osobą, za którą wszyscy go mają. blondyn otworzył szerzej oczy, patrząc to na michaela, to na profesor shay, po czym po prostu wstał ze swojego miejsca.

– to nieprawda! – zaczął odważnie.

– oh, to mówi! – zadrwił zielonooki.– szkoda, że wobec mnie, było cię stać tylko na pieprzone prychnięcie!

– kurwa, michael, co jest z tobą nie tak? chyba trzeba ci wyjaśnić, dlaczego hemmings zrobił to, co zrobił.

– gilbert, przysięgam!

clifford bez większego zastanowienia wstał i podszedł do śmiejącego się bruneta, chwycił go za koszulkę i podciągnął do góry. chłopak przełknął ślinę, unosząc ręce i dając tym samym do zrozumienia michaelowi, że nie szuka kłopotów.

luke przyglądał się tej sytuacji z wielkimi oczami. patrzył, jak mięśnie michaela napinają się, a jego groźny wyraz twarzy przyprawił blondyna o dreszcze. bał się michaela, nigdy nie lubił stosowania przemocy wobec kogokolwiek, ale z drugiej strony ta sytuacja zaczęła go frustrować seksualnie. hemmings postanowił spuścić głowę i dopiero wtedy zauważył, o co chodziło matty'emu.

– stary, nie chciałem ci tego mówić, ale masz krew... przy rozporku. sporo tej krwi, czyżby twój mały fiucik się przyciął?

michael zmarszczył brwi, po czym spuścił głowę, by spojrzeć na swoje jeansowe rurki. zaklął pod nosem, widząc wielką bordową plamę. to było obrzydliwe zwłaszcza, że wiedział, skąd ta krew się tam wzięła.

deathly hush ✔️Where stories live. Discover now