{ eighth }

731 121 36
                                    

arzaylea dumnie wkroczyła do sali, rzucając piorunujące spojrzenie cliffordowi. czuła, że jest od niego ważniejsza. usiadła na swoim miejscu. między nimi była przestrzeń, mająca niecałe półtora metra, w której już niedługo powinien zmaterializować się luke. jej chłopak luke. jej chłopak luke, który kilka dni wcześniej całował się z michaelem... ale o tym ona akurat nie wiedziała.

michael prychnął rozbawiony jej pewnością siebie. to on był ważniejszy. nawet jeśli luke nie odzywał się do niego przez kilka dni. to z nim całował się w ten sposób, to jego lubił. nie, nie jego... lubił tego prawdziwego michaela, którego miał szansę poznać. czerwonowłosy nie był przekonany co do tego, czy otworzenie się przed hemmingsem było dobrym pomysłem, nawet jeśli to wyszło tak spontanicznie, nawet nie był pewny kiedy to się stało.

dzwonek zadzwonił pięć minut temu, luke wciąż nie przyszedł na zajęcia.

minęło kolejne dziesięć minut, luke'a nie było.

po kolejnych piętnastu michael i arzaylea spojrzeli po sobie i zwrócili wzrok w stronę drzwi. coś musiało być nie tak.

– profesorze spears? – brunetka niepewnie uniosła dłoń i wbiła zęby w dolną wargę.– czy luke pomaga jakiemuś nauczycielowi?

jordan spears uniósł wzrok na dziewczynę i pokręcił głową, uświadamiając jej, że hemmings po prostu nie pojawił się na lekcji.

więc gdzie był, skoro pięć minut przed lekcją arzaylea widziała, jak rozmawiał z kim?

✖️

krew ciekła z jego nosa nieprzerwanie od dziesięciu minut, mieszając się z jego łzami. pochylał się nad umywalką, odtwarzając w głowie to, co wydarzyło się w przeciągu ostatnich trzydziestu minut. matthew gilbert wyglądał na zadowolonego, zabierając wypracowanie z angielskiego blondyna i kopiąc kilkukrotnie jego biedne piszczele, ale po co to wszystko? przecież luke oddałby pracę dobrowolnie, szczędząc sobie siniaków, przez które będzie musiał podrabiać sobie zwolnienia na zajęcia z wychowania fizycznego. jego nos prawdopodobnie byłby teraz cały, gdyby nie jego nagły przypływ pewności siebie. luke hemmings kilkukrotnie nazwał swojego przeciwnika „frajerem bez perspektyw" za co dostał trzy razy pięścią w brzuch i raz w twarz. był cały obolały, a przerwa zbliżała się z każdą minutą, co miał zrobić? odetchnął głośno i wysmarkał nos w chusteczkę, by z radością stwierdzić, że krwawienie ustało. opłukał twarz chłodną wodą i postanowił przesiedzieć w łazience resztę lekcji, żeby się ogarnąć.

blondyn spojrzał na swoją twarz i lekko się uśmiechnął... nos nie wyglądał na złamany, a gdy go dotykał, to nie bolał. to był plus. chłopak usiadł pod umywalkami, krzywiąc się z powodu bólu brzucha i wyjął z plecaka zeszyt, z którego wyrwał kartkę, a następnie zaczął od nowa pisać wypracowanie... miał dwanaście minut.

✖️

michael zauważył, że luke spuścił głowę, mijając gilberta, gdy wchodził do klasy... a ten się z niego śmiał. blondyn usiadł na swoim miejscu, nie odzywając się ani słowem. wyciągnął książkę i zeszyt, a następnie kartkę z potarganym brzegiem i zaczął dopisywać do niej wszystko, co jeszcze przypomniał sobie na temat wypracowania.

– cholera – mruknął pod nosem i skreślił zdanie, a w kącikach jego oczu zebrały się łzy.

mógł nie przychodzić na tę lekcję, mógł po prostu zadzwonić do mamy i skłamać, że źle się czuje... właściwie, to nie byłoby do końca kłamstwem, bo czuł się fatalnie. michael spojrzał na kartkę, marszcząc brwi. poszarpane brzegi i dopisywanie na trzy minuty przed dzwonkiem? to nie było w stylu luke'a hemmingsa.

deathly hush ✔️Where stories live. Discover now