[czytasz na własną odpowiedzialność.
i z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy.]omaha, piękne i malownicze miasto, które luke uwielbiał. dlatego, teraz gdy maszerował w stronę domu michaela, rozglądał się i przyglądał każdemu szczegółowi; zauważał pęknięcia w poszczególnych miejscach na chodniku, dostrzegał każde niedociągnięcie pędzla w sztuce ulicznej, która przedstawiona była na niektórych budynkach, był nawet w stanie policzyć, ile wybitych szyb jest w całym budynku dawno zamkniętego teatru. to wszystko po to, by nie musieć patrzeć na michaela clifforda i prowadzić z nim rozmowy.
to było dość dziecinne z jego strony, ale kto by mu miał to niby wypomnieć? clifford? zabawne.
– wiesz, że na tej imprezie stwierdziłeś, że pochopnie mnie osądziłeś i powinieneś dać mi szansę? – mike uśmiechnął się pod nosem, zerkając ma luke'a.– to nie tak, że ja wcale nie byłem zalany w trzy dupy i to pamiętam.
luke zignorował pierwsze zdanie i się spiął. michael pamiętał? może żartował? może chciał go teraz w ten sposób wykorzystać? wykorzystać? przecież on chciał zbliżyć się do hemmingsa. pytanie brzmiało: dlaczego? blondyn wolno oblizał wargi, co nie umknęło uwadze clifforda.
– więc pamiętasz wszystko, co działo się na imprezie? – luke uniósł brew.– wszystko, wszystko?
– nie – michael pokręcił głową i zaśmiał się.– siedzieliśmy na kanapie i rozmawialiśmy i... tak wyszło – wzruszył ramionami, wiedząc, że kłamie, ale luke na razie nie musiał wiedzieć wszystkiego.– więc jak?
– co masz na myśli, mówiąc „więc jak"?
– luke, nie żartuj sobie.
– nie żartuję, naprawdę nie wiem, co masz na myśli. b-byłem wtedy... pijany.
– słowa pijanych to myśli trzeźwych.
luke nic nie odpowiedział, ponieważ michael miał rację. hemmings chciał spróbować, chciał poznać michaela, ale się bał i zawsze znajdował wymówki, by tego nie robić. clifford w tym momencie uśmiechnął się, przygryzając szybko wargę, żeby to ukryć. wiedział, że wygrał.
– możemy po prostu zrobić ten projekt i mieć to z głowy? – rzucił luke, ignorując słowa mike'a, po czym zerknął na niego.– mogę wykonać większą część projektu, jeśli—
– o nie!
michael stanął nagle i spojrzał na luke'a urażony. chłopak skrzyżował ręce na klatce piersiowej, lustrując przez chwilę blondyna, po czym prychnął.
– myślisz, że nie poradzę sobie z projektem? że jestem aż tak beznadziejny? mógłbym cię miłe zaskoczyć, hemmings! – krzyknął.
luke wzdrygnął się, robiąc krok do tyłu i przełknął głośno ślinę, gdy michael zrobił krok w jego stronę. bał się. ten strach był uzasadniony, widział już wściekłego michaela i wiedział, co ten był w stanie zrobić.
– n-nie podchodź – wyjąkał błagalnym tonem.– j-ja nie mogę dostać w-w twarz... ani nigdzie indziej. przepraszam, nie o to... nie chodziło o to.
michael zatrzymał się w pół kroku, patrząc rozszerzonymi oczami na luke'a. nie chciał go w żaden sposób skrzywdzić, nawet nie przyszło mu to do głowy. okej, może trochę się wkurzył, ale miałby uderzyć słabszego? clifford nigdy nie postępował w niehonorowy sposób. zrobił krok w tył, patrząc na wystraszonego blondyna.
– luke, ja...– zaciął się na chwilę. „nie mogę dostać w twarz"... nie może. co to miało znaczyć? zielonooki zmarszczył brwi.– nie chciałem... luke, nawet do głowy nie przyszło mi, żeby cię uderzyć. nie tak zaczyna się... zaprzyjaźnianie.
YOU ARE READING
deathly hush ✔️
Teen Fiction» michaelowi nie podobało się to, że luke nie chciał z nim rozmawiać start 3/11/2016 koniec 26/03/2017 ©mycoollx, 2016/17