57

2.5K 136 21
                                    

Camila's POV

- Czy wszystko w porządku ? – Austin mnie pyta, gdy razem z Lauren wchodzimy do mieszkania.

Powietrze staje się mętne.

- Tak. – Kłamię.

Jestem zmieszana, zraniona, zła i wyczerpana. Minęło tylko kilka godzin, od kiedy przyjechałyśmy do Pullman, a ja już jestem gotowa, żeby wrócić do Seattle. Myślałam, że istnieje jakaś szansa, żeby znowu tu mieszkać, ale zniknęła ona podczas cichego spaceru z windy do drzwi apartamentu.

- Camila... Nie miałem na myśli tego wszystkiego, co się stało. – Mój tata idzie za mną do kuchni.

Potrzebuję szklankę wody, moja głowa pulsuje.

- Nie chcę o tym rozmawiać. – Zlew skrzypi, kiedy odkręcam kran i czekam cierpliwie aż szklanka napełni się wodą.

- Myślę, że powinniśmy przynajmniej porozmawiać...

- Proszę. – Odwracam się twarzą do niego.

Nie chcę o tym rozmawiać. Nie chcę słyszeć ohydnej prawdy lub kłamstwa mającego mnie obronić. Chcę wrócić do czasów, kiedy jeszcze byłam podekscytowana, żeby zbudować z nim więź, jakiej nigdy nie miałam jako dziecko. Wiem, że Lauren nie ma powodu, by kłamać na temat nawyków mojego ojca, ale być może jest w błędzie.

- Camla. – Mój tata błaga.

- Powiedziała, że nie chce o tym rozmawiać. – Lauren warczy z pokoju, a następnie przychodzi do kuchni i staje pomiędzy moim tatą a mną.

Jestem bardzo wdzięczna za to wtargnięcie tym razem, ale również nieco zmartwiona jej szybkimi ruchami klatki piersiowej, jej oddech staje się płytki i ciężki. Jestem wdzięczna, gdy mój tata wzdycha z porażką i zostawia mnie samą z Lauren w kuchni.

- Dziękuję. – Pochodzę do zlewu, by nalać do szklanki letnią wodę z kranu.

- Nie powinnam pozwolić ci tu przyjechać, wiedziałam, że to może się stać. - Mówi zmartwiona Lauren.

Czoło Lauren pokrywa zmarszczka ukazująca zmartwienie i nie próbuje ukryć głębokiego grymasu na twarzy. Naciska palcami skronie i pochyla się nad blatem.

- W porządku.

- Zawsze tak mówisz.

- Ponieważ zawsze muszę. W przeciwnym razie, kiedy nastąpi kolejna katastrofa, nie będę na nią przygotowana. – Mówię wpatrując się w jeden punkt.

Adrenalina krążyła we mnie jeszcze kilka minut temu, po czym zniknęła, odparowała razem z nadzieją, że raz coś może być dobrze przez cały weekend. Nie żałuję przyjechania tutaj, ponieważ tak bardzo tęskniłam za Austinem i chciałam odzyskać mój list, książkę i bransoletkę. Moje serce nadal ubolewa nad listem Lauren, nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć, ale tak jest. To był pierwszy raz, kiedy Lauren się przede mną otworzyła, nic nie ukrywała, żadnych sekretów o jej przeszłości wszystkie karty zostały wyłożone na stół i nie musiałam od niej wymuszać powiedzenia prawdy. Myśl, w jaki sposób jej ręce drżały podczas trzymania tego listu, kiedy miała mi go dać, zawsze pozostanie w mojej pamięci. Nie jestem zdenerwowana na Lauren, żałuję, że zniszczyła ten list, ale znam jej temperament i jestem tą, która ja wtedy opuściła, będąc tego świadoma.

- Nienawidzę tego, że to jest takie dla ciebie. - Moja dziewczyna szepcze.

- Ja też. – Wzdycham w zgodzie.

Ból na jej twarzy sprawia, że muszę dodać:

- To nie jest twoja wina.

- Cholera, jak to nie jest. – Zdenerwowana przeczesuje włosy palcami.

After Camren - IIIWhere stories live. Discover now