92

2K 153 32
                                    

Camila's POV

- Jesteś gotowa, by wejść do środka ? - Mój głos jest szeptem, kiedy przerywam ciszę między nami. Nic nie mówiła, a ja nie byłam w stanie wydusić nic wartego powiedzenia przez ostatnie dwadzieścia minut.

- A ty ? - Podnosi się przy pomocy drzewa, otrzepując brud z jej czarnych dżinsów.

- Jeśli ty jesteś.

- Jestem, ale jeśli chciałabyś pogawędzić na temat pójścia do środka, to możemy to zrobić. - Uśmiecha się sarkastycznie.

- Ha ha. - Wywracam oczyma, a ona wyciąga rękę, by pomóc mi wstać.

Owija delikatnie swoją dłoń wokół mojego nadgarstka i przyciąga mnie do siebie. Nie puszcza mojej ręki, tylko lekko zjeżdża i łapie mnie za dłoń.

Nie komentuję jej delikatnego dotyku, ani faktu, że patrzy na mnie tym znajomym sposobem, czyli kiedy jej złość jest zamaskowana i wyczerpana miłością do mnie. To ten wygląd i ten surowy,  nieoczekiwany wyraz twarzy, przypomina mi, że część mnie potrzebuje tej kobiety i kocham ją bardziej, niż jestem skłonna przed sobą przyznać.

Jej dotyk nie jest zaplanowany, nie kryją się za tym żadne wymuszone gesty, kiedy owija ramiona wokół mojej tali oraz przyciąga mnie do siebie, przemierzając trawnik i idąc w stronę domu.

Nikt nie mówi ani słowa, tylko Karen patrzy się na nas z niepokojem. Jej ręka spoczywa na ramieniu jej męża, a on pochyla się, cicho rozmawiając z Austinem, który zajął miejsce przy stole w jadalni. Sophie już nie ma dłużej w pokoju, zapewne wyszła po rozpętaniu całego tego chaosu, zresztą nie mogę ją za to winić.

- Wszystko w porządku ? - Karen zwraca swoją uwagę na Lauren.

Austin podnosi wzrok w tym samym czasie co Ken, a ja trącam Lauren.

- Kto, ja ? - Pyta zdezorientowana. Zatrzymuje się przy schodach, a ja na nią wpadam.

- Tak skarbie, wszystko w porządku ? - Wyjaśnia Karen.

Zakłada swoje brązowe włosy za uszy, robi krok w naszą stronę, kładąc ręce na swoim brzuchu.

- Masz na myśli. - Lauren chrząka.

- Żee wpadnę w szał i zmiażdżę Austinowi twarz ? Nie, nie zrobię tego. - Prycha.

Karen potrząsa głową, cierpliwość jest widoczna w jej łagodnym uosobieniu.

- Nie, miałam na myśli, czy wszystko z tobą w porządku ? Czy jest coś co mogłabym dla ciebie zrobić, to miałam na myśli. - Mruga, wpasowując się do sytuacji.

- Tak, wszystko w porządku.

- Jeśli coś się zmieni daj mi znać, dobrze ? - Pyta ją.

Przytakuje i prowadzi mnie po schodach. Podczas wędrówki, spoglądam w dół na Austina, na co on zamyka oczy i odwraca twarz.

- Muszę porozmawiać z Austinem. - Mówię Lauren, kiedy otwiera drzwi do swojego pokoju.

Zapala światło i wypuszcza mnie z objęć.

- Teraz ? - Pyta.

- Tak, teraz.

- W tej chwili ?

- Tak, w tej chwili. - W momencie, gdy wypowiadam to słowo, Lauren przywiera mnie do ściany.

- W tej sekundzie ? - Pochyla się nade mną, czuję jej ciepły oddech na szyi.

- Jesteś pewna ?

Nie jestem pewna niczego, naprawdę.

- Czego ? - Mój głos jest gruby, a umysł zamglony.

After Camren - IIIWhere stories live. Discover now