Lauren's POV
Komplikacje.
Życie jest ich pełne. Moje wydaje się przepełnione, krztuszące się nimi, ma ich nadmiar, wylewają się od góry nigdy niekończącą się kipielą. Fala za falą komplikacji koliduje z najważniejszymi momentami i rzeczami w moim życiu, a ta chwila jest jedną z tych, którym nie mogę pozwolić pójść na dno.
Jeśli będę spokojna, jeśli będę, kurwa, spokojna i spróbuję się wytłumaczyć, mogę powstrzymać przypływ, który ma za chwilę przetoczyć się przez mały salon w każdej chwili.
Widzę w jej czekoladowych oczach jak się gotuje. Widzę dezorientację wirującą z wściekłością, tworząc wielki sztorm, który wygląda jak morze tuż przed uderzeniem błyskawicy i hukiem grzmotu. Woda jest spokojna, nie porusza się, tylko lekko faluje na powierzchni.
Camila w tym momencie jest taka sama. Stoi z kawałkiem białego papieru ściskanego drżącymi dłońmi, a jej wyraz twarzy jest złowróżbny, ostrzega mnie przed nadchodzącym niebezpieczeństwem.
Szczerze, nie mam jebanego pomysłu, co mam jej powiedzieć, od czego zacząć. To taka skomplikowana historia, a ja jestem totalnym gównem w rozwiązywaniu problemów. Muszę się czegoś uchwycić, muszę powziąć większy wysiłek, by zebrać i ukształtować swoje słowa, sformułować wyjaśnienie, które powstrzyma ją przed kolejną ucieczką.
- Co to jest ? – Jej oczy przesuwają się po stronie, nim wyrzuca ją w powietrze jedną ręką i gniecie rogi małego stosiku, który został w jej dłoniach.
- Camila. – Ostrożnie podchodzę do niej na krok.
- Nie podchodź bliżej. – Jej twarz jest ostra, ostrożna w sposób, do którego nie jestem przyzwyczajona, kiedy jej stopy posuwają się wstecz.
- Musisz mnie wysłuchać. - Błagam, szukając jej zamglonych rysów.
Czuję się jak gówno, kompletne i całkowite gówno. Dopiero co wróciłyśmy do nas, a ja nareszcie dotarłam z powrotem do mnie, a teraz wychodzi to.
- Och, słucham, w porządku. - Mówi głośnym, sarkastycznym tonem.
- Nie wiem od czego zacząć, daj mi tylko chwilę, a wyjaśnię.
Moje palce przebiegają po włosach, ciągnąc cebulki, żałując, że nie mogę wykupić jej bólu i wyrwać sobie włosów prosto z czaszki. Tak, popierdolona wizja.
Camila stoi, niecierpliwie cierpliwa, jej oczy przesuwają się ze strony na stronę. Jej brwi unoszą się i opadają, źrenice zwężają się i rozszerzają, kiedy zaczynam.
- Przestań to czytać. - Stawiam krok w jej stronę i wyrywam manuskrypt z jej dłoni.
Kartki upadają na podłogę, dołączając się do reszty gówna płożącego się u jej stóp.
- Wytłumacz. W tej chwili. - Naciska.
Jej oczy są zimne, w barwie piorunującym brązie, która naprawdę mnie przeraża.
- Okej, okej. - Chwieję się na piętach.
- Okej. Pisałam. - Wyznaję.
- Jak długo ? - Podchodzi w moją stronę.
Jestem zdumiona tym, jak moje ciało reaguje, jak gdyby bało się jej.
- Długo. - Unikam prawdy.
- Powiesz mi, i to powiesz mi teraz.
- Camz.
- Ja ci dam 'Camz'. Nie jestem tą samą, małą dziewczynką, którą poznałaś rok temu. Powiesz mi teraz, albo wyniesiesz się stąd do diabła ! - Celowo następuje na stronę, a ja nie obwiniam jej.
BẠN ĐANG ĐỌC
After Camren - III
FanfictionDalszy ciąg tłumaczonego opowiadania autorstwa: @higiribien Kontynuacje zaczynam od części III rozdziału 50 Jeżeli nie przeczytałeś części I oraz II jak i III (Do roz. 49) to znajdują sie na profilu użytkowniczki: @higiribien