75

1.5K 153 16
                                    

Lauren's POV

- Masz złamanie kości śródręcza. - Informuje mnie pulchny doktor.

Jego okulary osadzone są na krawędzi nosa i mogę praktycznie poczuć od niego osądzający ton. Myślę, że jest dalej wkurzony za to, że straciłam nad sobą kontrolę, kiedy zadał mi po raz dziesiąty pytanie: "Jesteś pewna, że uderzyłaś w ścianę ?"

Wiem, co on sobie myśli na mój temat i mam to w dupie.

- Może trochę jaśniej ? - Warczę.

Byłam spokojna przez większość wizyty, ale jestem nadal wkurzona przez te jego irytujące pytania i zimne spojrzenia.

Pracując w najbardziej ruchliwej klinice w Londynie, pewnie widział już gorsze przypadki ode mnie, ale i tak przygląda mi się za każdym razem, kiedy tylko ma na to szansę.

- Złamanie. - Mówi bardzo wolno.

- Twoja ręka jest złamana i przez parę tygodni będziesz musiała nosić gips. Przepiszę ci też jakieś leki, żeby ujarzmić twój ból, ale będziesz się musiała po prostu uzbroić w cierpliwość i czekać, aż gips zrośnie twoje kości.

Nie wiem, co jest bardziej śmieszne, pomysł noszenia gipsu, czy fakt, że myśli, iż jest mi w stanie pomóc ujarzmić mój ból. Żaden farmaceuta nie da mi rzeczy, która mi z tym pomoże. Chyba że mają na swojej półce dziewczynę z czekoladowymi oczyma, to już inna historia.

Godzinę później, moja ręka jest pokryta grubym gipsem. Próbuję nie wybuchnąć śmiechem, kiedy doktor pyta mnie, jaki chciałabym kolor opatrunku końcowego. Pamiętam, kiedy byłam małą dziewczynką, i mażyłam, by mieć jakieś złamanie, aby tylko moi przyjaciele mogli mi się podpisać markerem, albo narysować jakieś głupie obrazki na gipsie. Niestety, nie miałam żadnych przyjaciół, dopóki nie poznałem Marka i Jamesa.

Strasznie się zmienili od tego czasu. Mark jest dalej głupkiem, który zażywa dużą ilość narkotyków, a James to ciota, która ugania się za jakąś studentką medycyny, ale te zmiany są ewidentne. Stracili tę twardość, która okrywała ich jak koc. Nie wiem, co spowodowało ich zmianę, ale biorąc pod uwagę moją sytuację, nie jestem z tego zadowolona. Spodziewałam się tych samych dupków, co trzy lata temu.

To prawda, że zażywają więcej narkotyków niż normalny człowiek mógłby znieść, ale nie są już takimi szkodliwymi delikwentami, jakimi byli, kiedy opuszczałam Londyn.

- Zatrzymaj się u aptekarza i będziesz mogła już iść. - Doktor daje mi szybkie skinienie i zostawia mnie samą na sali.

- Kurwa. - Pukam w twardą powierzchnie gipsu.

Co za gówno. Czy będę w stanie prowadzić samochód ? Albo pisać ? Cholera, i tak nie muszę nic pisać. To gówno musi się skończyć, trwa już za długo i dopada mnie mój trzeźwy umysł, nasuwając myśli i wspomnienia, z którymi nie umiem sobie poradzić.

Karma igra sobie ze mną i jak przystało na jej sukowatą reputację, drażni się ze mną, kiedy wyciągam telefon z kieszeni i wyświetla mi się numer Austina na ekranie. Ignoruję połączenie i chowam z powrotem urządzenie do kieszeni.

Co za pieprzony bałagan, który sama sobie sprawiłam.

Camila's POV

- Jak długo będzie z nią tak źle ? - Austin zadaje komuś pytanie.

Każdy zachowuje się tak, jakby mnie tutaj nie było, albo jakbym ich nie słyszała, ale nie mam nic przeciwko temu. Nie chcę tutaj być i najchętniej przebywałabym w osamotnieniu.

- Nie wiem. Jest w szoku, skarbie. - Słodki głos Karen odpowiada jej synowi.

W szoku ? Nie jestem w szoku.

After Camren - IIIWhere stories live. Discover now