Rozdział 43

5.9K 453 62
                                    

*Clare*
    Idąc z chłopakiem pod rękę weszliśmy przez okno szczytowe na dach. Rozściełając jeden na dachu usiedliśmy na nim obok siebie a drugim okryliśmy nasze ramiona. Patrzyłam prosto w gwiazdy jedząc popcorn przez cały czas czując na sobie wzrok chłopaka.
-Coś nie tak? - spytałam w końcu
-Zastanawiam się tylko...dlaczego akurat masz takie marzenie jak ogladanie gwiazd a nie na przykład by matka wróciła do twego ojca...
Milczałam chwilę ponieważ zadał pytanie, które dla mnie było bardzo osobiste.
-Wiesz...kiedy mieszka się pod jednym dachem z kimś kto cię bije to mimo tego, że matka by wróciła to i tak nie zaufałabym ponownie ojcu. To byłoby takie "zaufaj i zapomnij to co złe" ale w głębi duszy nie potrafiłabym tego dokonać. Może jestem słaba, może dlatego nie umiem mu wybaczyć, nie wiem. Marzyłam o rzeczach małych a zarazem wielkich. Wielkich dlatego bo mogą się one spełnić za pomocą kogoś o wielkim sercu. Sercu tak wielkim, że mogłabym mu zaufać, on mnie i bylibyśmy szczęśliwi robiąc rzeczy proste, dostępne dla wszystkich ale dostrzegalne przez niewielu. Dziękuję ci. - szepnęłam patrząc mu prosto w oczy.
-Miałaś rację mówiąc, że gwiazd nie ma w telewizorze. Gwiazdy na niebie a wszechświat w twoich oczach... - powiedział z uśmiechem
-Wiesz, nie opowiem ci teraz żadnego mitu choć wiem, że je lubisz. Za to powiem ci mój ulubiony wiersz, co ty na to? - zapytałam
Chłopak zajadając popcorn powiedział uśmiechając z zaciekawieniem wymalowanym na twarzy.
-Zgadzam się wyjątkowo ponieważ interesują mnie twoje upodobania w kwestii poezji.
Patrząc w gwiazdy szepnęłam;
-Jesteśmy jak te gwiazdy, zauważyłeś?
-W sensie...? - zapytał rozglądając się po niebie
Milcząc chwilę zastanawiałam się nad tym jak ubrać w słowa to, co mam w głowie po czym odpowiedziałam;
-Gdy jedna gwiazda zniknie z nieba nikt nawet nie zauważy jej braku. Czy nie tak samo jest wśród ludzi? Znikamy z tego świata niczym gwiazdy; nie zostaje po nas żaden ślad...jak po gwiazdach...
-Nieprawda. Rodzina będzie o nas pamiętać - powiedział patrząc prosto w moje oczy
-Matthew...moja rodzina nie będzie. Kto będzie pamiętał o kimś takim jak ja? Mogłabym zniknąć z dnia na dzień i nikt, dosłownie, nikt by tego nie zauważył. Może w innych rodzinach, gdzie na święta spędza się szczęśliwie czas z rodziną i gdzie "dzień dobry" oznacza naprawdę dobry dzień. Tam, gdzie członkowie rodziny stoją we własnej obronie mimo wszystko i człowiek człowiekowi poda dłoń gdy upadnie a nie dokopie...
Milknąc poczułam jak chłopak wzdycha.
-Ja będę o tobie pamiętał - szepnął - Jesteś moją prywatną gwiazdą, która świeci na moim niebie na którym nie ma żadnej innej gwiazdy prócz ciebie. Nie zapomnę o tobie, nigdy.
Czułam, że naprawdę mu na mnie zależy ale wiedziałam także iż nikt dla nikogo nie jest przeznaczony na zawsze. Choćbyśmy przy ołtarzu szepnęli "Na zawsze..." to nie jest to nam obiecane. Zobacz jak wielu ludzi ginie podczas wypadków samochodowych mając żonę i dzieci mimo "na zawsze". Tak samo ja; żyję a więc muszę odejść. W moim wypadku zegar jest bezlitosny...
Chłopak milczał nie wiedząc co powiedzieć a ja? Ja obserwując gwiazdy ze łzami w oczach szeptałam wiersz, który oddawał naszą sytuację;
-Mary Frye „Nie stój nad mym grobem i nie roń łez''
Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.
Jestem tysiącem wiatrów dmących.
Jestem diamentowym błyskiem na śniegu lśniącym.
Jestem na skoszonym zbożu światłem promiennym.
Jestem przyjemnym deszczem jesiennym.
Kiedy tyś w porannej ciszy zbudzony,
Jestem ruchem – szybkim, wznoszonym,
Ptaków cichych w locie krążących.
Jestem łagodnym gwiazd blaskiem nocnym.
Nie stój nad mym grobem i nie roń łez.
Nie ma mnie tam; nie zasnąłem też.
Nie stój nad mym grobem i nie płacz na darmo.
Nie ma mnie tam. Ja nie umarłem.

  Patrząc na chłopaka wzruszona spojrzałam w jego oczy z których skapywały łzy, jedna po drugiej.
-Chciałam byś zrozumiał żebyś nie załamywał się moim odejściem kiedy nadejdzie ten czas. Żebyś nie płakał nad moim grobem bo mnie tam nie będzie...
-Gdzie w takim razie będziesz? - zapytał przerywając mi. Widziałam w jego oczach namacalną rozpacz, która łamała mi serce ale musiałam go przygotować na coś co i tak nadejdzie.
Kładąc chłopakowi dłoń na piersi szepnęłam;
-Tutaj będę zawsze; w twoim sercu. Zapamiętaj; mimo wszystko nigdy cię nie opuszczę. Zapamiętaj nasze wspólne chwile ale nie bój się tworzyć nowych a nawet lepszych z kimś innym. Ja zawsze będę przy tobie bo usłyszałeś mnie wtedy, gdy inni byli głusi...

Usłysz mnie - Dominika LWhere stories live. Discover now