Loki POV
Kathia patrzyła się wciąż w podłogę. Pewnie ciężko jej pojąć coś tak...potężnego. Jej siła jest nie wyobrażalna. Skoro panuje nad żywiołami to w sumie potrafi z nimi wszystko zrobić. Podpalić coś lub kogoś, zabrać powietrze z płuc człowieka, ogólnie zabić na tysiąc sposobów.
Taka drobna osoba, niepozorna, aż zapiera człowiekowi dech w piersi. Dosłownie.
-Czy mogę kogoś skrzywdzić?
I co jej powiedzieć? Tak. Możesz zabić każdego, który stanie ci na drodze. Gratuluję.
-Nie-odpowiedziałem.
Popatrzyła mi w oczy. I teraz coraz trudniej będzie mi ją okłamywać. Na Merlina! Co ja gadam? Nie powinno mi na tym zależeć.
-Powiedz prawdę. Zagrażam komuś?
-A wcześniej zrobiłaś komuś krzywdę? -spytałem wymijająco.
-Nie, ale to nie to samo.-A czym się różni wcześniej od dziś?
-Wcześniej nie znałam ciebie.-odparła.
Nie wiem dlaczego, ale moje serce zabiło minimalnie szybciej.
-I dzięki tobie dowiedziałam się prawdy.
I czar prysł.
Czyli, nie zmieniłem jej życia swoją osobą, tylko tym co powiedziałem.
Siedzieliśmy tak dalej już w ciszy. Nie wiem ile to trwało, ale była to przyjemna cisza.
Mogłem się zastanowić nad paroma sprawami.
-W Hanoi mają dobrą zupę z krewetkami.- i tą piękną ciszę przerwał Pan Puszka.
Dziewczyna podniosła wzrok na swojego "przyjaciela". Jej ciało do tej pory napięte rozluźniło się. W jej oczach można było zauważyć iskierki radości, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
To wszystko przez jedną osobę?
I to w dodatku przez tak głupią osobę jak Stark?!-Miałeś zamówić. -powiedziała do Tony'ego.
-Kat, nie matkuj.- odparł Stark, ale był ciągle uśmiechnięty.
Czemu oni non stop się szczerzą do siebie!
-Ja nie matkuję, tylko się martwię.
-Nic się nam nie stanie na misji, a już napewno mi.
Na misji. Czyli ich nie będzie w wieży. Jak dobrze.
-Macie misję? -spytałem. Wstałem z kanapy, by widzieć ich oboje. -Mogę się na coś przydać? - zaproponowałem grzecznie.
-Nie, Jelonku. Masz zostać w wieży. Nadal jesteś więźniem. -odpowiedział twardo Stark.
Chyba się denerwuje za każdym razem jak się odezwę. Trzeba to sprawdzić.
-Nie jestem więźniem.
-Jesteś.
-Nie.
Kat stała pomiędzy nami. I obracała głowę raz w lewo raz w prawo, gdy któryś z nas mówił.
Wyglądało to całkiem zabawnie.-Twoim warunkiem za informację jakie chciał Furry było, bym dowiedziała się prawdy o sobie.-powiedziała Kathia.
Zrozumiała.
A Stark tempo wpatrywał się przed siebie. On nic nie zrozumiał. Jak on może się nazywać geniuszem?
Kathia powoli łączyła wszystkie fakty... a gdy wkońcu wszystko ułożyła w jedną całość głośno westchnęła.
YOU ARE READING
Bogini
FanfictionCzego on ode mnie chce?! Nie umiem mu pomóc. Sama sobie nie daje rady. Ale gdy widze jego rany na ciele. Ile musiał wycierpieć? Inni myślą, że jest pozbawiony uczuć, wypłukany z nich. Ale to nieprawda. On je ma. Okazał mi je.