31

477 41 0
                                    



Kathia POV


Biegłam ciemną uliczką w stronę domu. Do Agathy.

Nie mam pojęcia czemu biegłam, ale czułam, że ktoś za mną chodzi, przez cały czas czułam czyjś wzrok na sobie. Moje nogi były już jak z waty, a moje płuca płonęły żywym ogniem. Do domu zostały jeszcze 3 przecznice. 

Za każdym razem gdy chciałam przystanąć i złapać trochę powietrza szybko rezygnowałam z tego pomysłu. Może dlatego, że gdy tylko zwalniałam słyszałam za sobą jak ktoś szybkim krokiem porusza się po mokrej powierzchni? Miałam nadzieję, że jestem chora na umyśle i że moja wyobraźnia jest bardzo bujna.

Te kroki były coraz bliżej. Z tego co nauczyłam się w filmach akcji i wielu innych to jest to, że nigdy nie obracaj się za siebie, gdy uciekasz. Możesz się potknąć lub zobaczyć coś czego nie chciałeś.

Dlatego uciekałam gdzie pieprz rośnie.

Ale, gdy usłyszałam odbezpieczaną broń miałam przed oczami różne nieprzyjemne scenariusze, dlatego rzuciłam się na  mokry beton. Wtedy usłyszałam strzał.

Miałam zamkniętę oczy i napięte całe ciało. Czekałam na ten okropny ból, ale on nie przychodził.

Otworzyłam oczy i sprawdziłam czy moje ciało ma jakąś ranę. Na szczęście ani draśnięcia.

Spojrzałam w górę i ujrzałam postać ubraną na czarno w kapturze. No to po mnie!


Czemu zamiast na wf chodziłam na małe wycieczki po NY?


Zabrakło mi tchu nie potrafiłam z siebie nic wykrztusić, żadnego "Proszę, nie zabijaj" ani żadnego grzecznego "Dzień dobry".

Gdy zakapturzona postać wyciągnęła w moją stronę rękę poczułam, że jeszcze bardziej zabrakło mi tchu. To możliwe? Powinnam już dawno leżeć nieprzytomna na ziemi z barku powietrza w płucach.

Nie wiele myśląc chwyciłam dłoń. 

Stałam naprzeciw tej osoby i nie wiedziałam co dalej. Ona do mnie strzelała? 

Może to wszystko się działo w mojej głowie? A gdy jak głupia rzuciłam się na ziemie ta osoba postanowiła mi pomóc? Boże, ale to musiało cholernie głupio wyglądać.

Ta osoba była troszkę wyższa ode mnie i...

Gdy zastanawiałam się nad resztą ta postać odeszła szybko i zniknęła za zakrętem.

Wow.

Nawet nie powiedziałam dziękuję ani nic z tych rzeczy. Mam nadzieję, że moja postępująca choroba umysłowa nie bedzie zagrożeniem dla Agathy.


Spojrzałam na siebie i głośno westchnęłam. No pięknie... cała uwalona.


Z całej zaistaniałej sytuacji dziwiło mnie wiele rzeczy.. Czy to było urojenie?

Kto był tą postacią?

I czemu miała takie delikatne ręce?

Jakiego kremu używa?




***

Witam!

 I dziękuję za ponad 2400 wyświetlenia :D 

Patrzcie jak liczby cieszą! Nie tylko w postaci pieniędzy xD





Marion




BoginiWhere stories live. Discover now