32

474 42 2
                                    


 Kathia POV


Gdy otworzyłam oczy w moim pokoju było ciemno. Patrzyłam beznamiętnie w sufit. Po kolei przypominały mi się zdarzenia z dzisiejszego dnia. 

Gdy doszłam wkońcu do momentu gdy "wyładowałam się" przetarłam dłońmi twarz. To było straszne. Najgorsze jest to, że wtedy mi się to podobało.


-Nie zadręczaj się, odpocznij.-przeszły mnie ciarki po całym ciele. Loki w moim pokoju. Jest tu poraz pierwszy, a ja w swoim łóżku i jeszcze do tego w swojej obciachowej piżamie.

Wróć, kto mnie przebrał? Mam nadzieję, że Natasha.

-Co tutaj robisz?-spytałam, podnosząc się do pozycji siedzącej. Przy okazji zasłaniając się szczelnie kołdrą.

Loki widząc to nie ukrywał uśmiechu, który się pojawił na jego twarzy widząc moje zakłopotanie.


-Podoba mi się ten strój. Te kropeczki są naprawdę urocze. A te twoje białe kapcie w króliki są jeszcze lepsze.-wyczywałam tu sarkazm. A sądząc po jego wyrazie twarzy to był sarkazm.

-Oh, odawl się. Daj mi teraz spokój.

-Nie wyjdę stąd póki nie bedę pewny, że wszystko z tobą wporządku.-nadal stał przy oknie w pokoju.

I co mam mu powiedzieć?

"Wszystko ze mną jest okey. Wcale nie zrobiłam krzywdy ludziom, którzy mi pomogli... i wcale nie czerpałam z tego przyjemności."

Na same wspomnienia poczułam jak łzy próbują się przedostać i zjechać po moich policzkach jak na zjeżdżalni. Może chociaż one będą się świetnie bawić. Jakby nie patrzeć część mnie.

Jednak nie pozwoliłam im. Nigdy nie płakałam przy ludziach. Jedyna osoba, która widziała moje łzy to Agatha. I niech tak zostanie.

Wstałam z łóżka i szłam w kierunku łazienki. Jednak zatrzymałam się, gdy Loki podążał za mną.

- Idę do łazienki, sama.-podkreśliłam ostatnie słowo.

-A skąd mam wiedzieć, że nie zrobisz sobie krzywdy bedąc tam? A co jeśli będziesz chciała wyskoczyć przez okno, lub chwycić za coś ostrgo i się skaleczyć lub jeszcze inaczej.. utopisz się w wannie. Wszyscy twoi od siedmiu boleści przyjaciele wiedzą, że tu jestem i każda krzywda jaka ci się stanie spadnie na mnie. Po swojej nie daj Merlinie śmierci  chciałabyś mieć wyrzuty sumienia?

-Naprawdę pozwolili ci mnie pilnować?-spytałam nadal nie wierząc. Chyba się mnie przestraszyli.

-Nie śmiałbym kłamać.- zrobił zaskoczoną minę i złapał się za serce. Poprawiło mi to humor w malutkim stopniu.

-A czy tobie coś wczoraj zrobiłam?-spytałam zakłopotana całą sytuacją. Boże, a co dopiero bedzie gdy spotkam się z Avengers i Furrym.

-Nie,  wczoraj nie.-uff chociaż jemu nic-Ale za to trzy dni temu gdy wystrzeliłś każdego jak z procy w ścianę. Dostałem parę razy jakąś szklanką lub innymi rzeczami. Ale co to dla boga.- machnął ręką jakby to była drobnosta, a no i jeszcze trzy dni. Wow. Drzemka nawet długa. I czuwał trzy dni nademną.

-A jak ze spotkaniem ze ścianą?-spytałam.

Rozejrzał się po pokoju i spojrzał na wejście do łazienki za mną.

-Nie jęknąłem ani razu. Naprawdę.

I gestem zaprosił mnie do łazienki.

Poddając się gdyż i tak wiedziałam, że nie wygram weszłam do łazienki, a Loki zaraz za mną zamykając drzwi.




BoginiWhere stories live. Discover now