36

428 41 7
                                    

Kathia POV

Już  mój  wzrok zawodził. Ledwo co widziałam twarz Lokiego, który  niósł  mnie na rękach. Poczułam na swoich plecach okropne zimno jakie biło od stołu na którym  położył mnie ciemnowłosy.

Wiem, że moje życie wisi na włosku, ale czuję dziwny spokój. Czy zawsze tak jest, gdy ktoś jest bliski śmierci?

Biedny Loki nie wie za co się zabrać. Co chwilę obracał się raz w jedną A raz  w drugą  stronę. Kompletnie nie wiedział co ma robić.

Ale i tak nie widzę sensu w tym wszystkim. On nie zna się na pierwszej pomocy, a Tony może  się spóźnić.

Może  spotkam rodziców, tam w innym świecie?

Rozmyślałam o moim spotkaniu z rodzicami po śmierci, gdy usłyszałam jakby w oddali głos Starka.

Czułam jak zaczęło mi się zwiększać tętno. Chciało mi się płakać,gdy nawet nie mogłam pożegnać się  z Tonym, a stał tak blisko mnie.

Przed oczami pojawiały mi się ciemne plamki aż przysłoniły mi cały obraz.

Czemu akurat czarny, a nie niebieski,albo chociaż zielony?

Śmierć sama w sobie jest straszna,a w dodatku widziałam wszystko na czarno.

Czułam jak moja dusza odrywa się od mojego ciała, czyli to już.

Śmierć.

***

Otworzyłam oczy i odziwo stałam obok skulonego Starka.

A jednak! Nie pozbędą się mnie tak szybko!

- Tony!- rzuciłam się na wynalazce z tak szerokim uśmiechem, że  aż policzki mnie bolały.

Jednak, gdy tylko go "dotknęłam" moja dłoń, która  była prawie przezroczysta przeszła przez jego ciało. On nadal jak siedział skulony tak siedział wpatrując się w jeden punkt przed sobą.

Jestem duchem?

Rozejrzałam się po sali.
Nie było tu już Lokiego.

***

Był na dachu wieżowca. Siedział na skraju dachu i nogi zwisały mu w powietrzu.

Podeszłam do niego. Usiadłam obok i patrzyłam na ten piękny zachód słońca.

Spojrzałam na Lokiego i mogę stwierdzić, że to nie był jego dzień. Jego blada niż  dotychczas twarz i sine plamy pod oczami wskazywały na zmęczenie. Przez całe 3 dni mnie pilnował i jeszcze musiał patrzeć na moją śmierć.

Myślę, że to dużo nawet jak na niego.

Położyłam dłoń na jego. Kciukiem zataczałam małe kręgi. To bardziej uspokajało mnie niż jego. Co mnie czeka w świecie duchów?

-Kat, wiem, że tu jesteś. Bardzo ciężko jest się Ciebie pozbyć.- gdy usłyszałam jego słowa odskoczyłam od niego, a to ja byłam duchem.

Chciałam tak wiele jeszcze powiedzieć jemu..  i innym.

- Znam się na magii, a świat duchów  jest swego rodzaju magią.- mówił wszystko to patrząc  na zachód słońca. Nowy York jest piękny i cieszę się,że tu jestem.

- Nie upilnowałem cię. A Ty byłaś jak zawsze roztrzepana.
Naiwna, ufająca Starkowi co czyni cię w dodatku głupią.

Wcale nie bolało. To są te słowa,które każdy chce usłyszeć. Każdy.

- A i jeszcze jedno..

No dobra. Dawaj. Przyjmę już wszystko. Nic mnie nie zaboli.
A napewno nie fizycznie bo jestem duchem!

- Byłaś..Jesteś... najbardziej wrażliwą osobą jaką poznałem. Wcieleniem dobra. Nie ja się  tobą  opiekowałem, a raczej ty mną. Ty sprawiłaś, że Stark nie skończył w grobie. Byłaś aniołem. I nadal jesteś. Będę  tęsknił Kat.

-Ja też będę tęsknić. I nadal będę stróżem. Twoim aniołem stróżem.- powiedziałam na głos, chociaż i tak mnie nie słyszał.

Siedziałam z nim na dachu nawet nie wiem ile. Ale niebo było  już  ciemne. Gwiazdy się pojawiły.

Chciałam znów chwycić Lokiego za rękę, ale zobaczyłam jak moja dłoń się  rozsypywała. Przypominało mi to teleportacje, ale ból był silniejszy. O wiele.

Wrzeszczałam z bólu, ale Loki nawet nie drgnął. Nie słyszał mnie.

Czułam jak cała moja dusza rozdrabnia się na mniejsze części,a wiatr te fragmenty unosił i leciały w niewiadomą stronę.

Coraz dalej byłam od wieży.
Starka.
Wdowy.
Kapitana.
Clinta.
Przyjaciół.

I Lokiego.




Hej!

A więc tak.

TO NIE KONIEC.

Nie bójcie się.

To dopiero początek.




Marion

BoginiWhere stories live. Discover now