26

574 42 8
                                    


Kathia POV


Ćwiczyliśmy jeszcze przez półtorej godziny. 

Utrzymanie równowagi na linie, walka wręcz z Lokim, stanie na rękach oraz unikanie przedmiotów, które we mnie ciskał- non stop.

Miałam mieć tylko jedną przerwę, a i tak w ciągu jej trwania rzucał to raz nożem a raz...czymkolwiek co miał pod ręką.

Nie wiem jak wyszłam z tego tylko z siniakami i jednym zadrapaniu na ramieniu.

Loki przez cały czas trwania mojego treningu był w bardzo dobrym humorze. 

Za każdym razem jak lądowałam na tyłku na jego twarzy pojawiał się ten jego uśmieszek.

Ehh...


Byłam w swoim pokoju. Leżałam na łóżku i odpoczywałam , gdy usłyszałam głos J.A.R.V.I.S.'a:

-Pan Stark dzwoni do pani.

Podniosłam się z łóżka. 24 godziny temu pożegnałam Tony'ego. Mam nadzieję, że już ich misja się skończyła.

-Odbierz-powiedziałam do komputera. 

Po sekundzie usłyszałam szmery i czyjś przyśpieszony oddech. 

-Kat, uciekaj z wieży. Natychmiast!-Tony mówił wszystko bardzo szybko. Bardzo ciężko oddychał.

-Tony co się tam dzieje? Co to za odgłosy?-schodziłam już z łóżka i biegłam w stronę drzwi.

-Idą po ciebie! Hydra zastawiła pułapkę... nie zdążę... nie dam rady przylecieć po ciebie.

Teraz biegłam korytarzem w stronę pokoju Lokiego... jeszcze jeden skręt w lewo i trzecie drzwi po prawej..


-Tony,jesteś tam?!-krzyczałam w pusty korytarz, mogłam z nim tak rozmawiać bez używania telefonu... takim telefonem był J.A.R.V.I.S... mogę z nim tak rozmawiać, ale nie w takich okolicznościach.

Stałam na środku korytarza  i wyczekiwałam jego głosu...

-Jestem.-odpowiedział. Dopiero teraz zauważyłam, że wstrzymałam oddech.

-Ja już się zbieram.. ja.-plątałam się we własnych słowach. Dzisiejszy dzień to katastrofa.

-Idź po Lokiego on się tobą zajmie, a ja już jestem w drodze. Bedę jak najszybciej. Bądź ostrożna Kat- i się rozłączył. 

Trzecie drzwi..trzecie drzwi.. są!

Wpadam do pokoju Lokiego... widzę jego niezadowoloną minę, ale teraz to się nie liczy. My oboje jesteśmy w niebezpieczeństwie.

-Czy ty nie wiesz jak..się.. Kat co się dzieje?- na początku chciał mnie skarcić za to, że wchodzę do jego pokoju jak do siebie, ale zobaczył przerażenie w moich oczach i odrzucił myśl ukarania mnie.

-Musimy uciekać.. idziemy.- ja już szłam spowrotem w stronę korytarza, ale on stał na środku pokoju jak słup soli.

-Powiedziałam idziemy!-odwróciłam się do niego... a w tym czasie szyba po mojej lewej stronie się roztrzaskała. 

Po podłodze przeturlała się jakaś ciemnozielona kulka... to był granat.


Spojrzałam ostatni raz na Lokiego, a on na mnie.


Siła wybuchu wyrzuciła mnie aż na korytarz, a Lokiego na jego łóżko. Chociaż on miał miękkie lądowanie. Ja walłam plecami o ścianę na korytarzu i osunełam się z jękiem na podłogę.

W  uszach mi dzwoniło,  a wzrok się rozmazywał. Poczułam metaliczny smak w ustach.

Ledwo co wstałam, a musiałam się dostać ... no właśnie gdzie? Nie mam pojęcia.

Najpierw do Lokiego.

Ale gdy tylko zrobiłam krok naprzód, upadłam. Moje nogi były jak z waty.

-Już, pomogę ci.-nawet nie macie pojęcia jak się ucieszyłam jak usłyszałam jego głos. Nie będę w tym bagnie sama.

-Dzięki- powiedziałam gdy zbierał mnie z podłogi. Biegliśmy korytarzem, nadal mnie podtrzymywał, choć mówiłam, że już mi lepiej.

-Do windy-wskazałam na nią. Możemy zjechać do garażu, wziąść auto Starka i dowidzenia.

Popatrzył na mnie jakby to był zły plan. Eee to dobry plan!

-Możemy utknąć w windzie... schody lepsze.- i biegliśmy w ich kierunku.

-A teleportacja?-spytałam.

Ten gdy to usłyszał walnął się otwartą dłonią w czoło. Złapał mnie za ramiona i zamknął oczy.

-Możesz odczuć lekki dyskomfort... i mdłości.-powiedział spokojnie.

-Czekaj. Co?!

Poczułam jak każda komórka mojego ciała odrywa się ode mnie ... to ma być ten lekki dyskomfort?!

Loki jak przeżyjemy...




 to cię zabiję.













BoginiWhere stories live. Discover now