Z góry przepraszam, że przerwałam pisanie i w dodatku w takim momencie. Przyczyna nieobecności jest bardzo bardzo prywatna. Jeszcze raz przepraszam, że nawet nie uprzedziłam.
Mam nadzieję, że jeszcze trochę was zostało ze mną i z tą opowieścią ❤
Kathia POV
Poszliśmy z Lokim przygotować rzeczy. Tak naprawdę nie miałam pojęcia jak zabrać się za ten cały "rytuał". W Nigdzie u Helleny przeczytałam pare stron o tym procesie, że trzeba spełniać wymogi. Ja jestem jedyną, która widziała królową zmarłych. Ten portal został stworzony by poruszała się nim wyłącznie Hellena i ci, którzy mieli sposobność ujrzeć jej oblicze. Ona powiedziała, że wie wszystko o każdym to i może wiedzieć i przekonać, że Loki nie maczał palców we włamaniu do wieży Tony'ego.
-Coś jeszcze trzeba?-usłyszałam głos Lokiego i podniosłam wzrok na niego. Patrzył na mnie z góry, gdyż siedziałam na kafelkach w toalecie. Stał wyprostowany z rękami na biodrach. Spojrzałam na całą moją łazienkę. Wanna w połowie napełniona, kadzidło i pozapalałam świeczki. To ostatnie było niepotrzebne, ale dodawało klimatu.
-To chyba wszystko -odpowiedziałam słabo.-Tak, to wszystko.-za drugim razem powiedziałam pewniej. Chciałam przekonać Lokiego ale chyba też i samą siebie.
-Nie wydaje mi się. I co dalej?-ciągnął. I co mam mu odpowiedzieć? Wiesz co, nie mam pojęcia. Chyba by mnie zabił wzrokiem.
-Zaczynamy rytuał, a co innego mamy robić?-odpowiedziałam niewinnie. Zobaczyłam, że kacik jego ust uniósł się do góry.
-Bawi Cię to?-spytałam.
I jego twarz stała się ponura, a jego dłonie były splecione za plecami.
-Zastanawia mnie jedno. Czy twoi znajomi wiedzą dokładnie co chcesz zrobić?
Jasna cholera. Nie wiedzą i się nie dowiedzą.
-Wiedzą. Kiedy ty teleportowałeś się po świeczki ja im wytłumaczyłam całą sytuację. Nie mieli z tym problemu.
-Komuś tutaj nos rośnie. Nie ładnie tak kłamać Kat.- na jego twarzy pojawił się uśmiech, który miał mi uświadomić, że mężczyzna stojący przede mną wygrał i wie, że kłamię.
-Nie kłamię-chciałam zabrzmieć pewnie lecz mój lekko piskliwy głos wszystko zepsuł- Dobra, kłamię.
Wstałam z kafelek i nerwowo zaczęłam przestawiać, poprawiać i przesuwać świeczki byle tylko nie patrzeć na mojego rozmówcę.
-Przygotowane jest wszystko, a Tonnemu palma odbiła i nie słyszy co się do niego mówi. Wydaje mi się, że to co robię jest słuszne.-wypowiadając ostatnie słowa odwróciłam się w stronę Lokiego, ale nadal nie patrzyłam mu w oczy. Bałam się co w nich zobaczę. Smutek? Rozczarowanie? A co gorsza..obojętność.
-Włączyła ci się teraz bohaterka? Co ty jesteś? Wonderwomen?-patrzył na mnie przymróżonym wzrokiem jakby chciał skanować moje ciało. Nagle cała moja pewność siebie, którą trenowałam pół mojego życia, wyparowała.
Przełknęłam rosnącą gulę w moim gardle i powiedziałam szeptem:
-Nie chcę sprzeczać się. A przynajmniej nie teraz.-To odpocznijmy. Za dużo się działo przez ostatnie dni. Jutro z samego rana możemy się wziąć do roboty.- jednym ruchem ręki Lokiego świeczki na umywalce zgasły. W pierwszej sekundzie wytrzeszczyłam oczy..bo przecież nie byłam przyzwyczajona do takich widoków, ale w porę się opanowałam i posłałam ciemnowłosemu delikatny uśmiech.
-Też mogę spróbować?-spytałam ale bardzo się zdziwiłam gdy Loki odpowiedział:
-Oczywiście. Musisz się wkońcu czegoś nauczyć. Gdybyś miała kiedykolwiek walczyć musisz umieć korzystać ze swoich umiejętności.
Zajęło mi chwilę przyswojenie jego słów.
-Co masz na myśli?
-Kat, doskonale wiesz, że świat nie jest idealny. Poczułaś okrucieństwo świata na własnej skórze.
-Mhmm..chwila. Ja nawet nie wiem co potrafię.-nagle poczułam ciepło na całym ciele. Ja nie wiem co potrafię. A jeśli kichnę i tornado pojawi się w centrum Nowego Yorku?
-Mamy okazję się przekonać-Loki w ekspresowym tempie złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę okna. Właśnie tam było najwięcej świeczek.
-A jak wieża spłonie?-spytałam..ale chyba nawet nie chciałam znać odpowiedzi.
-Nie spłonie. A jak masz coś takiego w planach to nas teleportuje. Proste.
-A co z resztą?-spojrzałam na Psotnika z powstrzymywanym uśmiechem. -Mnie odstawisz i wrócisz po resztę. Ależ z ciebie bohater.
Usłyszałam jego szczery śmiech, przez który moje kolana zaczęły się uginać pod ciężarem mojego ciała. W myślach przybiłam piątkę sama ze sobą. Byłam z siebie dumna, że wywołałam szczerą reakcje na Lokim.
- Tak, to prawda wróciłbym po nich- powiedział to w taki sposób, że moja szczęka odbiła się od podłogi i wróciła na swoje miejsce. Miał poważną twarz... Powiedział to w taki sposób jak Lord Vader oznajmił Luke'owi, że ten jest jego ojcem.- Ale pytanie czy oni by chcieli ze mną się teleportować?
Teraz on spowodował, że wybuchłam gromkim śmiechem.
-A więc zamknij oczy..-powiedział, a ja jako posłuszna dziewczynka zakmnęłam je i wsłuchiwałam się w jego głos- Wyobraź sobie, że te świeczki gasną- w swoich myślach widziałam te same duże białe świece, ale po chwili ich płomień zgasł. Czułam, że Loki zmienia swoje miejsce położenia. Wtedy zamiast stać obok jak wcześniej, stał za mną i czułam jego oddech na swoim karku. Przez to świeczki w moich myślach nagle zapłonęły.
-Kat.-usłyszałam ostrzegający ton głosu Lokiego. Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam jak świece na oknie mają nie naturalnie duży płomień. Wypuściłam wstrzymywane powietrze i płomienie znów były naturalnej wielkości.
-Jeszcze raz.-usłyszałam stanowczy głos Lokiego. Znów stanął za mną jak poprzednio, ale skupiłam się na zadaniu, a nie na bliskiej obecności ciemnowłosego. -Teraz wyobraź sobie znów to samo, ale że świece gasną przez podmuch wiatru. Mały podmuch-w mojej głowie pojawił się obraz świec których płomień ruszał się pod wpływem wiatru lecz płomień nadal był. Wyobraziłam sobie jeden krótki podmuch wiatru i świece w moich myślach zgasły.
-Możesz otworzyć oczy- usłyszałam cichy szept Lokiego przy moim uchu, który aż łaskotał. Gdy otworzyłam oczy odetchnęłam z ulgą, że nic oprócz zgaszonych świeczek i charakterystycznego zapachu przy tym nic się nie różniło.
-Ale. To. Jest. Super.-podeszłam do okna i nie mogłam uwierzyć, że sama tego dokonałam.- Mam nadzieję, że nie zdmuchnąłeś ich kiedy nie patrzyłam.-odwróciłam się w stronę ciemnowłosego i pokiwałam na niego palcem jak pokazuje się to małym dzieciom.
-Nadzieja umiera ostatnia, ale skoro pytasz..to nie. Nie kiwnąłem nawet palcem.
-To dobrze. Czuję teraz taką małą satysfakcje.
Nastąpiła cisza pomiędzy nami. Nie była ona dla mnie niezręczna. Wręcz przeciwnie. Była kojąca. Lubię takie chwile ciszy i spokoju, mogę wtedy zastanowić się nad paroma sprawami, a fakt, że obecny przy tym był Loki wcale mi nie przeszkadzał.
-Muszę iść już do siebie. Ty też lepiej wróć do swojego pokoju, odpoczynek dobrze ci zrobi- chwilę ciszy przerwał Loki. Kiwnęłam głową na znak, że ma rację i widziałam już jedynie jego plecy i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi od mojej łazienki.
Jeszcze raz rozejrzałam się po całej łazience. Odpoczynek to inaczej relaks, a relaks to długa kąpiel. Aż poczułam przyjemną fale ciepła na samą myśl o długiej, gorącej kąpieli z ogromną ilością piany i olejków.
Przez głowę przeszła mi myśl..skoro ma być kąpiel nie z tej Ziemii to trzeba w nienaturalny sposób zapalić świece będące w łazience.
Tak jak Loki wcześniej tłumaczył wyobraziłam sobie całe pomieszczenie, ale uwagę skupiłam na świecach, które po chwili zapalają się. Otworzyłam oczy i z dumą poszłam po swoją piżamkę w żabki.
YOU ARE READING
Bogini
FanfictionCzego on ode mnie chce?! Nie umiem mu pomóc. Sama sobie nie daje rady. Ale gdy widze jego rany na ciele. Ile musiał wycierpieć? Inni myślą, że jest pozbawiony uczuć, wypłukany z nich. Ale to nieprawda. On je ma. Okazał mi je.