45

467 32 0
                                    

Z góry przepraszam, że przerwałam pisanie i w dodatku w takim momencie. Przyczyna nieobecności jest bardzo bardzo prywatna. Jeszcze raz przepraszam, że nawet nie uprzedziłam.

Mam nadzieję, że jeszcze trochę was zostało ze mną i z tą opowieścią ❤

Kathia POV

Poszliśmy z Lokim przygotować rzeczy. Tak naprawdę nie miałam pojęcia jak zabrać się za ten cały "rytuał". W Nigdzie u Helleny przeczytałam pare stron o tym procesie, że trzeba spełniać wymogi. Ja jestem jedyną, która widziała królową zmarłych. Ten portal został stworzony by poruszała się nim wyłącznie Hellena i ci, którzy mieli sposobność ujrzeć jej oblicze. Ona powiedziała, że wie wszystko o każdym to i może wiedzieć i przekonać, że Loki nie maczał palców we włamaniu do wieży Tony'ego.

-Coś jeszcze trzeba?-usłyszałam głos Lokiego i podniosłam wzrok na niego. Patrzył na mnie z góry, gdyż siedziałam na kafelkach w toalecie. Stał wyprostowany z rękami na biodrach. Spojrzałam na całą moją łazienkę. Wanna w połowie napełniona, kadzidło i pozapalałam świeczki. To ostatnie było niepotrzebne, ale dodawało klimatu.

-To chyba wszystko -odpowiedziałam słabo.-Tak, to wszystko.-za drugim razem powiedziałam pewniej. Chciałam przekonać Lokiego ale chyba też i samą siebie.

-Nie wydaje mi się. I co dalej?-ciągnął. I co mam mu odpowiedzieć?  Wiesz co, nie mam pojęcia. Chyba by mnie zabił wzrokiem.

-Zaczynamy rytuał, a co innego mamy robić?-odpowiedziałam niewinnie. Zobaczyłam, że kacik jego ust uniósł się do góry.

-Bawi Cię to?-spytałam.

I jego twarz stała się ponura, a jego dłonie były splecione za plecami.

-Zastanawia mnie jedno. Czy twoi znajomi wiedzą dokładnie co chcesz zrobić?

Jasna cholera. Nie wiedzą i się nie dowiedzą.

-Wiedzą. Kiedy ty teleportowałeś się po świeczki ja im wytłumaczyłam całą sytuację. Nie mieli z tym problemu.

-Komuś tutaj nos rośnie. Nie ładnie tak kłamać Kat.- na jego twarzy pojawił się uśmiech, który miał mi uświadomić, że mężczyzna stojący przede mną wygrał i wie, że kłamię.

-Nie kłamię-chciałam zabrzmieć pewnie lecz mój lekko piskliwy głos wszystko zepsuł- Dobra, kłamię.

Wstałam z kafelek i nerwowo zaczęłam przestawiać, poprawiać i przesuwać świeczki byle tylko nie patrzeć na mojego rozmówcę.

-Przygotowane jest wszystko, a Tonnemu palma odbiła i nie słyszy co się do niego mówi. Wydaje mi się, że to co robię jest słuszne.-wypowiadając ostatnie słowa odwróciłam się w stronę Lokiego, ale nadal nie patrzyłam mu w oczy. Bałam się co w nich zobaczę. Smutek? Rozczarowanie? A co gorsza..obojętność.

-Włączyła ci się teraz bohaterka? Co ty jesteś? Wonderwomen?-patrzył na mnie przymróżonym wzrokiem jakby chciał skanować moje ciało. Nagle cała moja pewność siebie, którą trenowałam pół mojego życia, wyparowała.

Przełknęłam rosnącą gulę w moim gardle i powiedziałam szeptem:
-Nie chcę sprzeczać się. A przynajmniej nie teraz.

-To odpocznijmy. Za dużo się działo przez ostatnie dni. Jutro z samego rana możemy się wziąć do roboty.- jednym ruchem ręki Lokiego świeczki na umywalce zgasły. W pierwszej sekundzie wytrzeszczyłam oczy..bo przecież nie byłam przyzwyczajona do takich widoków, ale w porę się opanowałam i posłałam ciemnowłosemu delikatny uśmiech.

-Też mogę spróbować?-spytałam ale bardzo się zdziwiłam gdy Loki odpowiedział:

-Oczywiście. Musisz się wkońcu czegoś nauczyć. Gdybyś miała kiedykolwiek walczyć musisz umieć korzystać ze swoich umiejętności.

Zajęło mi chwilę przyswojenie jego słów.

-Co masz na myśli?

-Kat, doskonale wiesz, że świat nie jest idealny. Poczułaś okrucieństwo świata na własnej skórze.

-Mhmm..chwila. Ja nawet nie wiem co potrafię.-nagle poczułam ciepło na całym ciele. Ja nie wiem co potrafię. A jeśli kichnę i tornado pojawi się w centrum Nowego Yorku?

-Mamy okazję się przekonać-Loki w ekspresowym tempie złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę okna. Właśnie tam było najwięcej świeczek.

-A jak wieża spłonie?-spytałam..ale chyba nawet nie chciałam znać odpowiedzi.

-Nie spłonie. A jak masz coś takiego w planach to nas teleportuje. Proste.

-A co z resztą?-spojrzałam na Psotnika z powstrzymywanym uśmiechem. -Mnie odstawisz i wrócisz po resztę. Ależ z ciebie bohater.

Usłyszałam jego szczery śmiech, przez który moje kolana zaczęły się uginać pod ciężarem mojego ciała. W myślach przybiłam piątkę sama ze sobą. Byłam z siebie dumna, że wywołałam szczerą reakcje na Lokim.

- Tak, to prawda wróciłbym po nich- powiedział to w taki sposób, że moja szczęka odbiła się od podłogi i wróciła na swoje miejsce. Miał poważną twarz... Powiedział to w taki sposób jak Lord Vader oznajmił Luke'owi, że ten jest jego ojcem.- Ale pytanie czy oni by chcieli ze mną się teleportować?

Teraz on spowodował, że wybuchłam gromkim śmiechem.

-A więc zamknij oczy..-powiedział, a ja jako posłuszna dziewczynka zakmnęłam je i wsłuchiwałam się w jego głos- Wyobraź sobie, że te świeczki gasną- w swoich myślach widziałam te same duże białe świece, ale po chwili ich płomień zgasł. Czułam, że Loki zmienia swoje miejsce położenia. Wtedy zamiast stać obok jak wcześniej, stał za mną i czułam jego oddech na swoim karku. Przez to świeczki w moich myślach nagle zapłonęły.

-Kat.-usłyszałam ostrzegający ton głosu Lokiego. Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam jak świece na oknie mają nie naturalnie duży płomień. Wypuściłam wstrzymywane powietrze i płomienie znów były naturalnej wielkości.

-Jeszcze raz.-usłyszałam stanowczy głos Lokiego. Znów stanął za mną jak poprzednio, ale skupiłam się na zadaniu, a nie na bliskiej obecności ciemnowłosego. -Teraz wyobraź sobie znów to samo, ale że świece gasną przez podmuch wiatru. Mały podmuch-w mojej głowie pojawił się obraz świec których płomień ruszał się pod wpływem wiatru lecz płomień nadal był. Wyobraziłam sobie jeden krótki podmuch wiatru i świece w moich myślach zgasły.

-Możesz otworzyć oczy- usłyszałam cichy szept Lokiego przy moim uchu, który aż łaskotał. Gdy otworzyłam oczy odetchnęłam z ulgą, że nic oprócz zgaszonych świeczek i charakterystycznego zapachu przy tym nic się nie różniło.

-Ale. To. Jest. Super.-podeszłam do okna i nie mogłam uwierzyć, że sama tego dokonałam.- Mam nadzieję, że nie zdmuchnąłeś ich kiedy nie patrzyłam.-odwróciłam się w stronę ciemnowłosego i pokiwałam na niego palcem jak pokazuje się to małym dzieciom.

-Nadzieja umiera ostatnia, ale skoro pytasz..to nie. Nie kiwnąłem nawet palcem.

-To dobrze. Czuję teraz taką małą satysfakcje.

Nastąpiła cisza pomiędzy nami. Nie była ona dla mnie niezręczna. Wręcz przeciwnie. Była kojąca. Lubię takie chwile ciszy i spokoju, mogę wtedy zastanowić się nad paroma sprawami, a fakt, że obecny przy tym był Loki wcale mi nie przeszkadzał.

-Muszę iść już do siebie. Ty też lepiej wróć do swojego pokoju, odpoczynek dobrze ci zrobi- chwilę ciszy przerwał Loki. Kiwnęłam głową na znak, że ma rację i widziałam już jedynie jego plecy i usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi od mojej łazienki.

Jeszcze raz rozejrzałam się po całej łazience. Odpoczynek to inaczej relaks, a relaks to długa kąpiel. Aż poczułam przyjemną fale ciepła na samą myśl o długiej, gorącej kąpieli z ogromną ilością piany i olejków.

Przez głowę przeszła mi myśl..skoro ma być kąpiel nie z tej Ziemii to trzeba w nienaturalny sposób zapalić świece będące w łazience.

Tak jak Loki wcześniej tłumaczył wyobraziłam sobie całe pomieszczenie, ale uwagę skupiłam na świecach, które po chwili zapalają się. Otworzyłam oczy i z dumą poszłam po swoją piżamkę w żabki.

BoginiWhere stories live. Discover now