* Wieczorem *
Zdenerwowałam się. Od kilku godzin czekam na odpowiedź od Hemmings'a. Chciałam zaliczyć te klasę. Zirytowana ciągłym czekaniem, weszłam na Messengera i utworzyłam konwersacje z blondynem.
Renee Wilson: Znasz już odpowiedź?
Chwile czekałam na odpowiedź.
Luke Hemmings: Nie będę bawił się w żadne przedstawienia
Renee Wilson: Czy ty chociaż raz możesz przestać myśleć o sobie?!
Luke Hemmings: Słuchaj, nie będę pisał żadnych scenariuszy i występował na scenie
Luke Hemmings: Skoro zależy ci na tym zaliczeniu... Napisz sama scenariusz, ona i tak się nie kapnie
Renee Wilson: Ale to wtedy będziemy mieli oboje zaliczony semestr! A ty nic nie zrobisz! Tak dobrze to nie ma
Luke Hemmings: To tobie zależy na ocenie
Renee Wilson: Słuchaj rozkapryszona blondynko! Obiecuje, że wszystko powiem pani Carter
Luke Hemmings: Chcesz to mów, kapusiu
Renee Wilson: Zobaczysz
Odłożyłam telefon. Postanowiłam, że skoro nie zgodził się po dobroci to zmuszę go do tego. Wybrałam numer April. Odebrała po chwili.
- Halo?
- Wiesz gdzie mieszka Hemmings?- zapytałam od razu.
- Eee... No niby wiem... A co?
- Podasz mi adres?
- No ok. Zaraz wyśle ci go sms'em.
- Dobra. Dzięki.
Po chwili dostałam sms'a z adresem. Ubrałam bluzę, buty i wyszłam z domu. Ruszyłam od razu pod wskazany adres.
Dotarłam pod wskazany adres. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi jakaś kobieta. Chyba mama Luke'a.
- Dobry wieczór. Jest może Luke?- zapytałam uśmiechając się w kierunku kobiety.
- Niestety nie ma. Coś się stało?
- Nie, nie.- postanowiłam wykorzystać sytuację. Miałam nadzieję, że dzięki swojej mamie blondyn zmieni zdanie - Chodzi o to, że z Luke'iem mamy zagrożenia z angielskiego i musimy coś razem zrobić, ale Luke nie chce tego zrobić...
- Luke ma zagrożenie?- zdziwiła się - Może wejdziesz? Chętnie poznam szczegóły.
- Nie chce pani zajmować czasu.
- Nie zajmujesz.- uśmiechnęła się i odsunęła się robiąc mi miejsce bym mogła wejść.
Niepewnie weszłam do domu.
- Nie wstydź się.- zaśmiała się i weszła do jakiegoś pomieszczenia.
Zdjęłam buty i ruszyłam za kobietą. Jak się okazało byłyśmy w kuchni.
- Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuje.- usiadłam na krześle przy stole.
Czułam się strasznie nieswojo w tym domu.
- Czyli mówisz, że Luke ma zagrożenie?
- Tak. Pani Carter dała nam dość nietypową poprawę... Przez to, że pani syn ściągał ode mnie.
- Naprawdę? Kiedy to było?
- W poniedziałek...
- Możesz mi powiedzieć co macie zrobić na poprawę?
- Tak.
Opowiedziałam mamie Luke'a wszystko co dotyczyło naszej poprawy.
- Czyli za dwa tygodnie macie już oddać scenariusz?
- Dokładnie tak. Ale Luke nie chce mi pomóc, a jeśli mi nie pomoże to oboje nie zdamy...
- Rozumiem.- uśmiechnęła się - Załatwię to z nim. Jutro przyjdź do nas po szkole i weźmiecie się za to.
- Myślę, że on się nie zgodzi...
- Zgodzi się... Tego, możesz być pewna.
Nagle usłyszałyśmy otwieranie drzwi wejściowych, a po chwili sylwetka Luke'a pojawiła się w kuchni. Chłopak widząc mnie, zatrzymał się w pół kroku.
- Co ona tu robi?- warknął wskazując skinieniem głowy na mnie.
- Twoja przemiła koleżanka powiedziała mi o paru interesujących rzeczach.
- Jakich rzeczach?- zmarszczył brwi.
- O twoim zagrożeniu... I projekcie...
- No i?
- Zrobisz z nią ten projekt. Czy ci się to podoba czy nie.
- Nie będę nic robił.
- Zrobisz. Ty nie masz nic do gadania. Jutro po szkole Renee tu przyjdzie i zaczynacie prace.
- Ty chcesz mi rozkazywać?- wskazał na siebie palcem z kpiącym uśmieszkiem na ustach - Nie zgrywaj dobrej matki i nie wtrącaj się w moje prywatne sprawy. Z Renee sam sobie porozmawiam.
- Zrobiłam to już za ciebie.
- Renee chodź.- mruknął ignorując swoją matkę.
Niepewnie wstałam i podeszłam do chłopaka.
Ten zaprowadził mnie do drzwi i kazał ubrać buty. Od razu wykonałam polecenie. Wyszliśmy z domu.
- Po co tu przyszłaś?- warknął wkładając dłonie do kieszeni spodni.
- Chciałam z tobą pogadać, a trafiłam na twoją mamę.
- Nie powinnaś była z nią rozmawiać.- fuknął.
- A to niby czemu?
- Po prostu, nie powinnaś z nią rozmawiać... Gdzie mieszkasz?
- Niedaleko. Dojdę sama.
- Nie. Ja cie już odprowadzę.
- Nie musisz się nade mną litować. Mam dwoje nóg, więc sama dojdę do domu.
- Nie przesadzaj.- mruknął - Nie rozmawiaj z nią więcej.
- Będę robić co mi się podoba, Hemmings.
- Nie przesadzaj, Wilson, okey? Znam swoją matkę dlatego nie chce, żebyś z nią rozmawiała. Możesz robić co chcesz ze mną. Bić mnie, rzucać piłką w krocze... Ale pod żadnym pozorem nie gadaj z moją matką.
- Dobra. Zrozumiałam.- prychnęłam.
Przez resztę drogi już nie rozmawialiśmy.
---
Inne opowiadania:
► Hooligans || Z.M.
► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *
► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **
►Random Knowladge || Z.M.
► Wyzwanie: Psychiatryk
* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)
** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)
YOU ARE READING
Akt Miłości || L.H.
FanfictionCo się dzieje kiedy nauczyciel przyłapuje uczniów na ściąganiu? Stawia im jedynki, prawda? A co jeśli znajdzie inny sposób na ukaranie uczniów? Tym razem niestety nauczyciel postanowił skorzystać z drugiej opcji... Część...