9

4.1K 174 56
                                    

*Następnego dnia, pora obiadowa*

Szłam korytarzem wraz z April i Chrisem.

- Jak wam idzie pisanie? - zapytała nagle blondynka.

- Hm?- poprawiłam plecak, który miałam założony na jedno ramię - W miarę okey.

- To znaczy?- powiedziała, a Christian otworzył przed nami drzwi na stołówkę.

- Mamy dopiero 8 scen.- westchnęłam wypatrując blondyna - W ogóle powiedziałam wczoraj o wszystkim Oliverowi...

- I co?- zapytała z zaciekawieniem zatrzymując się.

- Nie powiem... Był wściekły.

- Nie dziwię mu się.- westchnęła.

Nagle zauważyłam blondyna.

- Ja idę. - westchnęłam opuszczając przyjaciółkę.

Ruszyłam w kierunku Luke'a, który siedział przy jednym ze stolików ze swoimi znajomymi i o czymś zawzięcie gadali. Podeszłam do nich i szturchnęłam Hemmings'a łokciem by ten zrobił mi miejsce. Najpierw spojrzał na mnie jak na idiotke, a potem jak zauważył, że to przyszłam ja, a nie jakaś tapeta, zrobił mi miejsce uśmiechając się lekko.

- To co? Zaczynamy?- zapytałam nie zwracając uwagi na jego znajomych i wyjmując z plecaka zeszyt.

- Tak.- powiedział po dłuższej chwili biorąc mój zeszyt i czytając ostatnią scenę.

- My wam nie przeszkadzamy?- zaśmiał się brunet, którego wczoraj spotkaliśmy.

- Nie.- powiedziałam uśmiechając się.

- Piszemy?- mruknął niebieskooki i oddał mi zeszyt.

- Po to tu jestem.- zaśmiałam się.

***

- No to mamy całą scenę. - zaśmiał się blondyn.

- To chyba dobrze.- powiedziałam chowając zeszyt do plecaka - To kiedy się widzimy?- spojrzałam w jego oczy, które jakimś dziwnym trafem zaczęły mi się podobać.

- Niedziela ci pasuje?

- Nie będziesz mógł wcześniej?

- Nie.

- To niech będzie ta niedziela.- westchnęłam spuszczając wzrok.

- Słuchaj.- Luke złapał mnie za rękę kiedy chciałam odejść.

- Co?- spojrzałam na niego.

- Robie dziś imprezę, więc jak chcesz to wpadnij. Możesz wziąć tą swoją przyjaciółkę.- skrzywił się mówiąc o April.

- No nie wiem. A co z Twoją matką?- puścił moją rękę.

- Wyjeżdża na weekend z moim ojcem, więc nawet w niedziele będziemy mogli pisać u mnie.

- Eee... No ok. Jak wolisz...

- To co? Przyjdziesz?- uśmiechnął się do mnie.

- Po co chcesz żebym przyszła? Żebyś mnie zaliczył? - prychnęłam poprawiając włosy.

- Nie? Przecież jesteś z tym dupkiem Evans'em(nazwisko Olivera).

- To ty wiesz?- zmarszczyłam brwi.

- Chyba muszę wiedzieć z kim prowadza się mój wróg.- szturchnął mnie łokciem.

- Wróg? - uniosłam jedną brew do góry.

- Nie muszę ci chyba tłumaczyć, że on mnie denerwuje, a ja jego, nie?

- Nie musisz.

W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek.

- Co teraz mamy?- spojrzał na mnie.

- Chyba historie.- westchnęłam.

- Idziesz ze mną?- zapytał.

- Czemu nie.- wzruszyłam ramionami i wraz z blondynem ruszyliśmy na lekcje.

***

- Jak to Hemmings zaprosił Cię do siebie na domówkę?- zapytała zdziwiona April kiedy skończyliśmy lekcje i miałyśmy jechać do niej. Właśnie wsiadałyśmy do auta blondynki.

- Normalnie.- mruknęłam zamykając drzwi.

- Jeszcze niedawno najchętniej by cię zabił, a teraz zaprasza cie do siebie? Wiesz, że to strasznie śmierdzi mi jakimś podstępem?

- Wiem. Mi też, ale co zaszkodzi zagrać w jego grę?

- Renee, to się może źle skończyć. Wiesz doskonale, że Hemmings nie należy do osób świętych...

- Mówisz o swoim byłym...- przypomniałam jej.

- Byłam z nim tylko dwa dni.- odpaliła auto.

- Mimo tego jaki on nie jest, chce zagrać tak jak on mi zagra, a potem najwyżej wykorzystam to przeciw niemu. Chyba nie myślisz, że mogę złapać się na jego urok?- zaśmiałam się widząc skwaszoną minę przyjaciółki.

- Właśnie tego się boje.- powiedziała poważnym tonem, co robiła strasznie rzadko.

- Nie masz czego. Zapewniam cię.

- Nie oszukujmy się... Hemmings jest przystojnym dupkiem, który może oczarować każdą. Nie ważne jakie kłamstwa by ci wpierał... Prędzej czy później złapiesz się w jego sieć, a potem wylądujecie w łóżku. Po tym zostawi cie jak zabawkę, która mu się znudziła. Okey rozumiem.. Masz Olivera i w ogóle, ale to nie chroni cie przed zdradą czy czymkolwiek. Dopóki nie skończycie przedstawienia to staraj się być ostrożna, co chodzi o niego. Potem dopiero rób co chcesz.

- Możesz mi nie prawić morałów? Doskonale wiem, że to wszystko może przybrać nieoczekiwany obrót spraw. Jestem tego świadoma. Gdybym mogła nie gadałabym z nim, ale sama rozumiesz... Nie mogę nic na to poradzić póki nie wystawimy tej pierdolonej sztuki.

- Zakończymy ten temat.

- Chociaż raz mówisz coś dobrego...

***

- Idziesz ze mną czy nie?- zapytałam szykując się do wyjścia z domu April.

- Mogę iść...

- Tak czy nie?- poprawiłam swoją koszulkę.

- Tak. Przyjadę po ciebie około dwudziestej.

- Dobra. To do zobaczenia.- powiedziałam łapiąc za klamkę od drzwi wejściowych.

- Narka.

Wyszłam z domu przyjaciółki i ruszyłam do siebie.

---

Kolejny rozdział jutro ^^

Chce was prosić o wyrażenie swojej opinii na temat tego opowiadania/rozdziału w komentarzach :)

Do następnego XX

Inne opowiadania:

► Hooligans || Z.M.

► Hooligans: Life is Brutal || Z.M. *

► Hooligans: Life is Hard || Z.M (sequel Hooligans) **

►Random Knowladge || Z.M.

► Wyzwanie: Psychiatryk

* Sequel Hooligans Epilog 2 (Dodatek XD)

** Sequel Hooligans Epilog 1 (Oficjalna kontynuacja)  

Akt Miłości || L.H.Where stories live. Discover now