14

8.1K 278 129
                                    

Obudziłam się na podłodze, cała obolała. Co się dziwić jak własny, biologiczny ojciec potraktował ciebie klątwą Cruciatus. Powoli zaczęłam się podnosić. Sprawiło mi to wiele trudności. Spojrzałam na zegar. Dziesiąta pięć. Za niecałe dwie godziny będzie As. Muszę się ogarnąć do tego czasu. Miałam wyjść właśnie z pokoju, gdy do okna zapukała wielki ciemnobrązowy buchacz. Sowa Malfoy'ów? Po co Draco miały tak wcześnie pisać? Podeszłam do okna i otworzyłam je. Ptak wleciał stanął na komodzie. Ruszyłam w jego stronę i przechwyciłam list od Malfoy'a. 

Kochanie

Z Blaise'em będziemy punktualnie. Swoją drogą musimy zacząć zastanawiać się nad wypełnieniem misji. Nie uważasz, że to najwyższy czas mieć chociaż coś? Pisze list, bo jak będziemy u ciebie to ciągle będziemy w czwórkę, a oni nie mogą się o tym wszystkim dowiedzieć. Rozumiesz mnie prawda? Za tydzień pójdziemy po zakupy na Pokątną do tego czasu na pewno dojdą listy z Hogwartu. W tedy pójdziemy razem na Śmiertelnego Nokturna, do Borgina&Brouksa. Tam się coś znajdzie. 

Do zobaczenia, kocham cie DM

No tak.. Muszę udawać, że mu pomogę. Da się zrobić. Raz go oszukałam teraz też dam radę. Nie mogę zawieść Czarnego Pana. Nie mogę pozwolić aby ojciec znowu mógł się nade mną znęcać... Jest mi źle z tym co zrobię, ale nie mam wyjścia, pomimo, że go kocham. No właśnie... Czy ja go kocham? Chyba tak. Ale nie będę zwracać na to uwagi. Na świecie jest wiele czarodziei czystej krwi, którzy są przystojni. Jeden Malfoy świata nie zbawi. Ech.. Dobra idę się umyć.

Stoję przed dużym lustrem w łazience, patrząc na swoje nagie ciało. Mam mnóstwo siniaków. Na brzuchu, nogach, rękach, plecach... Zaraz znikną. Sięgnęłam do apteczki, która znajduje się w szafce nad umywalką. Jest tu dużo małych buteleczek z różnymi eliksirami. Parę pustych po eliksirze słodkiego snu.. Mi jest potrzebny na siniaki. Balsam z płonącej lewizji. Tak to jest to. Nałożyłam sobie trochę na palce i zaczęłam wcierać w miejsca obrażenia. Zaczęłam wcierać balsam, gdy czułam, że już prawie wtarłam spojrzałam na uraz i byłam dumna, został tylko mały ślad. Jeszcze tak brzuch, ręce i plecy. Jak ja mam sobie z plecami poradzić?! Dobra plecy zostawię. Kto będzie mi na nie patrzył? Rozczesałam włosy, umyłam zęby i zeszłam na dół na śniadanie. 

W kuchni była tylko An, wyglądała na lekko zdenerwowaną. 

-Cześć, nie przyszedł może list z Hogwartu?-zapytałam. Choć wiedziałam, że tak bo leży na wyspie. 

-Och, Rose, hej.. Em.. Tak przyszedł, leży na blacie. Jak się czujesz?-zapytała zakłopotana. Co się z nią dzieje?

-Emm, no dobrze... A czemu pytasz? Stało się coś?-zapytałam i podniosłam lewą brew do góry.

-Tak.. To znaczy nie. Nic się nie stało. Otwórz list, zobacz jak ci SUM'y poszły, w tym czasie dam ci śniadanie.-dobra na pewno coś się stało, ale skoro nie chce mówić to okej. Zrobiłam jak mi kazała. Chwyciłam list i ruszyłam do stołu. Powoli zaczęłam otwierać kopertę. Merlinie, ale ja się stresuję. Dobra. Wdech... Wydech... Wyjmuję list i czytam:

WYNIKI EGZAMINU 

POZIOM STANDARDOWYCH UMIEJĘTNOŚCI 

MAGICZNYCH

Oceny pozytywne:  

I will not leave you~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz