29

3.9K 171 75
                                    

Jak tylko przekroczyliśmy mur zamku, Draco wziął mnie na barana, Blaise wziął As i obaj ruszyli biegiem do skrzydła szpitalnego. Przed samym wejściem smok postawił mnie na ziemię, po czym weszliśmy do pomieszczenia. Pani Pomfrey nigdzie nie ma. Położyłam się do już zaścielonego łóżka, w którym się dziś rano obudziłam. Przyjaciele usiedli na krzesełku obok łóżka, na którym znajdowałam się z Draco. Widać było, że As i Zab chcą iść do Hogsmeade tylko nie chcą aby wyszło na to że mnie olewają.

-Idźcie. Posiedzę tu z Draco.- powiedziałam uśmiechając się do nich szeroko.

-Rose, to nie tak, że nie chcemy z tobą siedzieć...- zaczęła przyjaciółka.

-Nie odebrałam tak tego. Idźcie już, bo zajmą wam miejsca w Herbaciarni Madame Puddifoot.- puściłam oczko przyjaciółce. Ona się jedynie zarumieniła. 

-Okej, pójdziemy. Ale nie dla tego, bo nam kazałaś. Idziemy, bo sami chcieliśmy.- powiedział Blaise. Pokręciłam z desperacją głową. 

-Później wpadniemy.- powiedziała szatynka i wyszli. 

-Oni w końcu są razem czy nie? Bo nie mogę trochę zrozumieć ich zachowania.- zagadałam do Smoka. 

-Nie wiem. Nie znam się. Jak się czujesz?- zapytał

-Dobrze raczej. Trochę mnie pobolewa parę części ciała, ale jest znośnie. Gdzie jest pani Pomfrey?

-Zobaczę w jej pokoju. - Draco ruszył do pomieszczenia, którym znajdowała się pani pielęgniarka, ja za to leżałam patrząc się w sufit. Po dwóch minutach przyszedł Draco z panią Pomfrey, która jak gdyby nigdy nic podała mi jakieś eliksiry wzmacniające. 

Nieoczekiwanie do pomieszczenia wszedł gajowy Hagrid, który na rękach trzymał nieprzytomną dziewczynę. Pielęgniarka od razu ruszyła jej na pomoc.

-Czy to nie... Czy to jest Katie?- szepnęłam do Draco. On się chwilę patrzył w dziewczynę po czym przerażony spojrzał na mnie i skinął głową. Kurwa... Dotknęła opieli. No nie... Opadłam załamana na łóżko i patrzyłam w sufit. Jak to się wyda... Kurde.. Mówiłam ojcu, że dzisiaj zadanie zostanie wykonane... 

-Połóż ją tutaj Hagridzie. Nie mam pojęcia co w takim przypadku mam zrobić. Muszę wezwać lekarzy ze św. Munga. Zaraz wracam.- poinformowała gajowego pielęgniarka. Ona poszła prawdopodobnie zadzwonić do szpitala, natomiast pół-olbrzym wyszedł z pomieszczenia. Jak Smok upewnił się, że nikt nas nie usłyszy powiedział:

-I co teraz? Przecież jak się wyda...

-Nie może się wydać. Nie da rady aby ktoś nas mógł przyłapać czy zrzucić winę. Nawet jeśli ktoś zasugeruje, że to my to Pomfrey powie, że ciągle tu leżałam. Pamiętasz?- odparłam trzymając go za dłoń. 

-My może i owszem, a co z Diabłem i As? Oni przecież wyszli. Zawsze mogliśmy my im to dać.

-Racja.-zastanawiałam się chwilę.-Ale wyszli już po zajściu. Hagrid i Pomfrey ich widziała.- rozmowę przerwało nam otwarcie drzwi. W nich znajdowała się roztrzęsiona, jak się domyślam, przyjaciółka Katie-  Leanne. Panie Pomfrey akurat skończyła rozmawiać przez telefon.

-Kochaniutka! Jesteś cała roztrzęsiona! Chodź dam ci coś na uspokojenie.- dziewczyna poszła za nią. Kobieta dała jej jakiś przezroczysty eliksir. Pomfrey wróciła do swojego pokoiku i zaczęła wypełniać dokumenty.

-Leanne- Zaczęłam- Co się stało Katie?- zapytałam.

-Ona..- wzięła głęboki wdech- Nie wiem od czego zacząć.- usiadła na moim łóżku.

-Od początku.- powiedziałam, chwyciłam jej dłoń i pocieszająco się uśmiechnęłam. Dziewczyna ponownie wzięła wdech.

-Byłyśmy w trzech miotłach. Katie poszła do łazienki, a jak wróciła trzymała pudełko. Powiedziała tylko, że jest to prezent, ale nie powiedziała dla kogo. Kiedy wracałyśmy do zamku, Katie otworzyła pudełko aby zobaczyć co to jest. Był to wisiorek. Taki z zielonymi kamieniami. Katie wzięła go i nagle uniosła się w powietrze. Wyglądała jakby ktoś... Nie wiem nawet jak... To było straszne... Gdyby nie Harry, Hermiona i Ron.. Nie wiedziałabym co zrobić. Później przyszedł Hagrid i przyniósł ją tutaj. Ten wisior z tego co powiedziała McGonagall był przeklęty. Zajął się nim Snape.- opowiedziała całą historię przerażona dziewczyna.

I will not leave you~ Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz