8

2.1K 98 5
                                    

Nie wiem jakim cudem, ale znalazłam się na sali gimnastycznej mojej starej szkoły. Zaczęłam rozglądać się dookoła próbując przypomnieć sobie jak się tu znalazłam. Po około dziesięciu minutach podszedł do mnie mój brat. Dzieliło nas może sześć metrów. Chciałam do niego podejść i przytulić, ale coś mi to uniemożliwiało. Teraz dopiero zauważyłam, że moje ręce są skute kajdanami z łańcuchem przyczepionym do ściany. Zaczęłam się szarpać i krzyczeć, wołać mojego brata, jednak nic nie pomagało. Po chwili podszedł do niego Zayn mówiąc:

-Nie uratujesz już swojej siostry-udawał, że jest mu przykro (Zayn).- O-ona n-nie żyje...

-Niemożliwe! Kłamiesz! Ona musi żyć!-krzyczał a ja razem z nim prosząc Boga żeby mnie usłyszał. Jednak jedno mnie zastanawiało-dlaczego Zayn cały czas udaje?

Luke upadł na kolana, Zayn wykorzystując nieuwagę mojego brata po prostu go zabił-na moich oczach,mojego brata.

Potem chłopak postanowił odwiedzić pokój, w którym aktualnie się znajduję. Wchodząc nie zamknął drzwi. Kiedy do mnie podszedł powiedział:

-Jednak coś znaczyłaś dla tego dupka.

-Nie nazywaj go tak!-krzyczałam zapłakana-Dlaczego to zrobiłeś?

-Bo widzisz nie za bardzo mi się podobało jak się do ciebie zbliżał, a ty jesteś moja-powiedział z zadziornym uśmiechem.

-Nie jestem rzeczą, a nawet gdybym była...to nigdy nie będę twoja! Wypuść mnie! Co ja ci takiego zrobiłam co?! Co zrobił ci mój brat, że go zabiłeś?!

-Nie krzycz-upomniał mnie.-Jesteś teraz zdana na moją łaskę.

-Nie prawda. Nie jest-powiedział głos, którego nie potrafiłam zidentyfikować, ale przeczuwałam, że skądś go znam.

-Jason. No proszę. Przyszedłeś uratować swoją ukochaną?-zaczął się przeraźliwie śmiać, a do mnie dopiero teraz dotarło co powiedział.

-Puść ją, a w zamian weź mnie-powiedział Jason niemalże błagalnym tonem.

-Nie-powiedział Zayn głosem wypranym z uczuć.-Wezmę was oboje. Zginiecie jakby was łączyła prawdziwa miłość. Zginiecie oboje...RAZEM

Potem słyszałam już tylko strzał, krzyk. I w tedy...






W tedy się obudziłam cała zlana potem i uświadomiła, że to ja krzyczałam...krzyczałam przez sen. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam trzy zmartwione twarze chłopców. Uśmiechnęłam się...uff to tylko sen. Przytuliłam każdego z nich po kolei zaczynając od mojego brata, a kończąć na Jasonie, którego swoją drogą przytulałam najdłużej.

-Co się stało księżniczko?-zapytał cicho Jason kiedy reszta wyszła.

-Nic...zwykły koszmar...nic takiego-uśmiechnęłam się smutno.

-Co ci się śniło?-zapytał kolejny raz z troską wymalowaną na twarzy.

Opowiedziałam mu cały mój sen (powijając wątek prawdziwej miłości oczywiście). Pod koniec się rozpłakałam więc chłopak mnie przytulił i zaczął uspokajać co swoją drogą szło mu całkiem nieźle. W jego ramionach po raz pierwszy w życiu poczułam się bezpiecznie.

-Już spokojnie. Nic się nie stało. To tylko zły sen-mówił kołysząc nami, a ja się w niego wtulałam.

-Jason?

-Hm?

-Zostaniesz ze mną na noc?-zapytałam z nadzieją w oczach.

-Nie wiem czy to dobry pomysł-powiedział mimo, że widziałam w jego oczach iskierki szczęścia. Już chciał wstawać, ale zatrzymałam go łapiąc jego rękę i mówiąc:

-Proszę. J-ja się b-boję. B-boję się, że ten koszmar się powtórzy-mówiłam błagalnym głosem.

-Dobrze-zgodził się.- Ale idź spać-powiedział całując mnie w czoło. Poszedł zgasić światło, a potem położył się obok mnie obejmując mnie ramieniem.


~~~~~~~~~~

Cześć!!! Jeśli odpowiecie mi teraz na jedno pytanie jeszcze dzisiaj pojawi się kolejny rozdział.

Więc tak.....

Chcecie w następnym rozdziale dramę Jasona i Olivii? Czy raczej wolicie dalszy ciąg "romansu"?

Czekam na szybką odpowiedź ponieważ przypominam, że jeśli odpowiecie mi za niedługo to jeszcze dzisiaj wstawię kolejny rozdział wedle waszego życzenia.

Fucking feelingsWhere stories live. Discover now