14

1.7K 96 7
                                    

Po około godzinie spędzonej w biurze przyszedł do mnie ten sam blondyn, z którym się biłam.

-Coś nigdy cię tu nie widziałem-zaczął.

-Ta, ja ciebie też nie i co z tego?-zapytałam obojętnie dalej będąc pochłonięta pracą.-Coś się stało, że przychodzisz?

-Nie, ale jakim cudem dopiero przyjechałaś, a już zajmujesz się papierkową robotą? Zupełnie jakbyś była tu szefową-zaśmiał się, a ja spojrzałam na niego nie dowierzając.

-To ty nie wiesz? Ja jestem twoją szefową. Twoją i całego tego gangu i wszystkich na świecie jakie mamy.

Teraz to on nie dowierzał.

-A tak w ogóle to Olivia jestem-powiedziałam.

-Luke-zawtórował mi.

-Więc... Luke. Po co przyszedłeś?-zapytałam.

-Chłopcy powiedzieli, że mam cię zawołać na obiad.

-Bardzo chętnie, ale mam jeszcze mnóstwo pracy i nie jestem zbyt głodna, więc zostanę tutaj. Ale bardzo dziękuję, że o mnie pomyśleliście-uśmiechnęłam się co zrobił także Luke.

Chłopak wychodząc obił się jeszcze o framugę o mało się nie wywalając co swoją drogą wyglądało bardzo zabawnie. Kiedy wyszedł i zamknął drzwi wróciłam do przeglądania i uzupełniania papierów.

Po godzinnej segregacji i przeglądaniu papierów dwie kartki musiałam przeanalizować ponownie. Jedna zawierała ludzi do sprawdzenia, którzy chcą dołączyć, więc stwierdziłam, że później do tego wrócę razem z Ashem. Na drugiej zaś widniał wizerunek "Węży" ponieważ wisieli nam kasę za towar. Postanowiłam zwołać małą "naradę".

Po pół godzinie wszyscy już siedzieli w sali "konferencyjnej".

-Okey jeśli wszyscy już są to ja może zacznę tłumaczyć o co chodzi, a więc przeglądając dzisiaj wszystkie papiery zauważyłam, że gang "Węży" nie zapłacił nam należnej kwoty za towar. Muszę to teraz jak najszybciej załatwić ponieważ takie niedociągnięcia mogą nas dużo kosztować. A po co tu jesteście? Nie znam do końca waszych umiejętności, a za może pół godziny wyjeżdżam uregulować dług i chciałam kogoś zabrać. Więc może osoby, które nie chcą jechać niech po prostu wyjdą z  sali.

Po pięciu minutach w sali zostało pięć osób, a mianowicie: ja, Ash, Cal, Luke i jakiś chłopak z czerwonymi włosami.

-Ok więc jedziemy w piątkę. Wy weźmiecie samochód, a ja motor. Ty-wskazałam na czerwonowłosego- jak masz na imię?

-Michael-powiedział niepewnie.

-Dobra Michael... W czym się specjalizujesz?

-W walce wręcz.

-Okey. Ty Cal?

-Co ja?-zapytał, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę.

-W czym się specjalizujesz?

-Aaaa... W strzelaniu i odpowiadając za innych Luke w rzutach nożami, a Ash jest hakerem.

-Ok. To tak... Szef "Węży" mieszka sam na obrzeżach miasta. Kiedy tam dojedziemy ja, Mike i Luke wejdziemy sprawdzając czy na pewno nikogo nie ma. Jeśli będzie czysto wchodzisz ty Ash. Mike wyjdzie dać ci znać. Ty przyjdziesz do mnie i Luka na piętro, a Mike będzie na dole. Wszystko jasne?-zapytałam, a chłopcy kiwnęli głowami.

-Zaraz, a co ja mam robić?-zapytał Cal.

-Ty masz patrolować czy nikt nie idzie, a jeśli ktoś będzie chciał dostać się do domu z jego gangu to skutecznie odwróć jego uwagę lub go zabij.

-Okey. To ruszamy?-zapytał prawie podskakując ze szczęścia.

-Jeśli chcesz już jechać to proszę bardzo-powiedział Luke.-Nie wiem jak ty Cal ale ja tam bez broni nie pojadę.

Cicho się zaśmiałam ze słów blondyna po czym poszłam po broń. Po pięciu minutach byliśmy już zaopatrzeni i mogliśmy ruszać.

~~~Jakiś czas później~~

Kiedy dojechaliśmy do domu tego starego dziada ja, Luke i Mike poszliśmy od razu do biura po drodze sprawdzając czy jest czysto. Nie wykrywając nikogo ja z Lukiem poszliśmy do biura, a Mike poszedł po Asha. Kiedy przyszedł wyważyłam drzwi od biura i celując w szefa gangu "Węży" weszłam do pokoju i powiedziałam:

-Oddawaj kasę.

-Nie mam dajcie mi jeszcze trochę czasu-mówił jąkając się.

-Czas się skończył nie rozumiesz?! Wisisz nam tą kasę od pięciu miesięcy i za każdym razem mówisz, że chcesz więcej czasu!

-Dobrze, dobrze. Już wam daję-powiedział po czym podszedł do sejfu i wyciągnął należną nam kwotę i podał mi plik pieniędzy.

-Miło się z tobą robi interesy. A i następnym razem lepiej od razu reguluj długi bo może być nie za ciekawie. Chłopcy idziemy- powiedziałam po czym wszyscy ruszyliśmy w stronę wyjścia.


~~W bazie "Nieśmiertelnych"*~~

-Wiesz, że wcale nie musiałaś być taka ostra?-Ash.

-Musiałam. Inaczej by nie zapamiętał, że z nami nie warto zadzierać i inaczej nie oddałby forsy tylko ciągle by błagał o więcej czasu.

-A pro po czasu to kiedy ostatni raz coś jadłaś co? Na obiedzie też cię nie było-Cal.

-Calum, proszę cię daj spokój.

-Nie. Jeszcze ani razu nie widziałem żebyś coś jadła. Zrozum, że ja się tylko martwię.

-Niepotrzebnie- burknęłam i poszłam do swojego pokoju.

Wzięłam piżamę, poszłam do łazienki się przebrać po czym wróciłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Po około piętnastu minutach przewracania się z boku na bok w końcu zasnęłam.


~~~~~~~~~~

Hejka. Maraton ogłaszam za rozpoczęty.

"Nieśmiertelni"-gang Olivii i reszty. Piszę teraz bo nie wiem czy w poprzednich rozdziałach was poinformowałam o tym jak nazywa się jej gang.

Fucking feelingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz