14

925 69 9
                                    

- Gally... - jęknęłam, a klapa z hukiem zatrzasnęła się.

Chłopak nonszalancko oparł się o ścianę i kiwał głową z dezaprobatą.

- Zuzia, Zuzia, Zuzia... - uśmiechnął się szyderczo. - Newt nie byłby zadowolony, gdyby dowiedział się co ty tutaj robisz.

- Nie twój interes krutasie - warknęłam podnosząc się z ziemi.

Moje słowa rozbawiły Gally'ego. Z każdą chwilą coraz bardziej zamieniał się w bezwzględnego psychopatę.

- Sądzę, że tym razem tak łatwo ci nie odpuszczą. - podszedł do mnie i jednym sprawnym ruchem powalił mnie na najbliższe krzesło.

Wstrzymałam oddech, myśląc, że to zmniejszy ból.

- Jeśli powiem co tutaj robiłaś, nie będziesz miała życia w strefie i ja już o to zadbam - kontynuował wbijając mi palec wskazujący w mostek.

Musiałam mu coś odpowiedzieć. Milczenie oznaczałoby kapitulację.
Odtrąciłam jego dłoń, co jeszcze bardziej obruszyło chłopaka.

- Możesz sobie mówić co chcesz. Kto niby wolałby słuchać nędznego szczurka, zamiast mnie - jednego z ważniejszych streferów? No kto?

Szydził podbudowując tym samym swoją samoocenę.
Gally wybrał sobie najłatwiejszą ofiarę, którą teraz byłam.
Dziewczyna, to jedno, ale jak miałam się z nim zmierzyć ledwo włóczac nogami?

- Tutaj już nie ma Minho. Nie ma cię kto obronić - szydził opierając ręce o biodra.

- Zapomnijmy o tej całej sprawie - odparłam zaciskając palce o siedzisko krzesła. - Nie złamałam żadnej z zasad.

Studiowałam w głowie możliwość uniknięcia argumentowania swojego stwierdzenia.
Pustka. Czułam, że będę musiała improwizować.
Sylwetka Gally'ego w mroku wydawała się muskularna i majestatyczna. Nie, to nie tak. Prawdą jest, że bałam się tego chłopaka. Bałam się jego reakcji i zamaszystych gestów. Za każdym razem, gdy unosił rękę podświadomie przygotowywałam się do dostania nią w twarz.

- Dobra, zapomnę o tej całej sytuacji...

- Dzięki - odparłam z uglą.

- Nie tak szybko. - Gally zaniósł się donośnym śmiechem. - Zapomnę o tej całej sytuacji, jeśli obiecasz mi, że urwiesz kontakt z Newtem i Minho.

Kolejny raz przyłapałam się na swoją naiwność.

- Nigdy, to są moi przyjaciele!

Powtarzałam to zdanie wiele razy w myślach, ale dopiero teraz zabrzmiało ono naturalnie. 
Trzeba było tyle czasu, żeby sobie to uświadomić? Od początku trzymali moją stronę, chociaż wcale mnie nie znali.
- W takim razie nie widzę innego wyjścia - mruknął chłopak powoli odchodząc.

- Poczekaj!

Zdawałam sobie sprawę, że popełniam wielki błąd. Może była to zwykła próba charakteru, ale nie mogłam pozwolić na to, by kolejny raz pokutować za to, że miałam dobre zamiary.
Gally odwrócił się na pięcie i wolno przeczesał ciemne włosy.

- Słucham.

Zuza, ogarnij się. Nie możesz, przecież nie możesz im tego zrobić!

- W zasadzie, to już nic - strzeliłam w duchu modląc się, żeby dał mi spokój.

- Tak sobie pogrywasz - chłopak prychnął z pogardą. - Zgadzasz się, albo ci "twoi przyjaciele" ucierpią bardziej od ciebie.

Wzdrygnęłam się słysząc te słowa. Gally zachowywał się jak zdrajca, nie, on był zdrajcą. Zdrajcą całej strefy.

Niezniszczalni [TMR] cz.1  Where stories live. Discover now