27

993 65 38
                                    

- A gdyby jeszcze raz użądlił mnie bóldożerca?

Minho gwałtownie odsunął się ode mnie. Zmrużył oczy i przecząco pokręcił ciemną czupryną.

- Nie po to Newt narażał swoje życie, żebyś ty znowu pakowała się w to samo.

Obrzuciłam go wrogim spojrzeniem. Sprawiedliwiej byłoby, gdyby ktoś wytłumaczył mi wcześniej jak to zadziała.
Z resztą dlaczego musiałam się ich słuchać? Przecież nie są nieomylni a ja także mam swój rozum.
Nawet gdybym takim sposobem miała zakończyć życie uratowałabym całą strefę.
Ostrożnie podniosłam się, ale ból minął - rana także.

- Słuchaj mnie Minhosiek - zaczęłam prostując plecy, klęczący w tym czasie azjata wydawał się taki bezbronny. - Jak tylko labirynt się dzisiaj otworzy wejdę tam.

Chłopak już po chwili stał przede mną, a że był wyższy o głowę moja pewność siebie uleciała w mgnieniu oka. Właśnie wtedy wiedziałam, że będę musiała grać.

- Dobrze wiesz, że to nie takie proste. A jak cię zabije?

Potraktowałam to jako pytanie retoryczne.
Byłam prawie pewna, że ta pokraka mnie zabije, ale to za słaby argument, żeby wejść do labiryntu. Zamiast tego uśmiechnęłam się smutno i zadałam konkretne pytanie:

- Ile czasu zostało do otwarcia murów?

Minho spojrzał w niebo a jego ciemne źrenice zwężyły się.

- Pakuj dwa plecaki - zarządził nawet na mnie nie zerkając. - Tylko migiem.

- Jak to dwa?

- Idę z tobą. Jeśli padniesz tam trupem to ja zaniosę twoje zwłoki do strefy.

Czyżby kolejny sarkazm z jego strony?

- Nie powiem kto ratował Alby'ego a kto spieprzał jak najdalej - skwitowałam wzruszając ramionami.

- Dobra przyznaję, zachowałem się jak tchórz, ale Alby'ego już z nami nie ma a ty możesz przeżyć.

- Minho ja nie...

- Już cisza. Było minęło, ale ja nadal się za to obwiniam.

Chciałam coś powiedzieć, lecz on nie dopuścił mnie do słowa.
Przeniósł wzrok na mnie. Widziałam w jego oczach ból, który zakrywał codziennymi obowiązkami, tęsknotę po stracie przyjaciela i... I coś czego nie potrafiłam opisać.

- Biegnij po te plecaki masz mało czasu. - kiedy wypowiadał te słowa jego ręka odgarniała mi włosy za ucho.

Moje policzki oblał delikatny rumieniec, więc nie czekając za długo ruszyłam w stronę strefy zostawiając go samego.

Wpadłam do miejsca zbiórek i w panice zaczęłam przeszukiwać każdy możliwy kąt.
Sytuacja z Minho w tamtym momencie robiła się niebezpieczna.
Musiałam zająć myśli czymś innym.

W końcu odszukałam dwa plecaki. Pełno było w nich map, notatników i wiele innych rzeczy, które w tym momencie uważałam za zbędne. W pośpiechu wyciągnęłam to wszystko zostawiając jedynie mały zwitek papieru z wyjściami ze wszystkich stron labiryntu.

- Minho już wszystko gotowe - zameldowałam wychodząc z pomieszczenia.

Chłopak stał oparty o pobliską jabłoń.
Na moje słowa skinął głową i wyciągnął ręce po plecak.

- Taki lekki?

- Nie będziemy tam długo - odparłam nie patrząc mu w oczy.

Ruszyliśmy w stronę labiryntu. Wiatr w strefie wzmagał się. Już od dłuższego czasu nie wiał z taką siłą, a pojedyńcze drzewka kłaniały się we wszystkie strony.
Nie kojarzyło mi się to za dobrze. Ta cała atmosfera i pogoda dodawały grozy. To raczej nie świadczyło o niczym dobrym.

- No chodź - ponaglił Minho kiedy stanęliśmy przed wejściem do labiryntu.

Nawet nie zauważyłam kiedy się otwarło. Dziwne, aż tak bardzo musiałam się zamyślić?
Standardowo grupa streferów zebrała się, żeby kolejny raz podziwiać to zjawisko. Doprawdy, nie rozumiem co ich tak zachwycało. Dzień w dzień to samo bez jakichkolwiek zmian.

- Zuza no! - Minho był wyraźnie zniecierpliwiony bo sam zrobił kilka kroków w głąb labiryntu.

- O przepraszam, skupiłam się na czymś innym. - starałam się, żeby moje usprawiedliwienie było jak najbardziej wiarygodne.

- Widzę - mruknął chłopak.

Dogoniłam go i poprawiłam plecak, który zsuwał się z prawego ramienia. Rzemykowy pasek przesunięty blisko karku drażnił skórę, więc ledwo wisiał na moim ramieniu.

- A jeśli mnie już użądli to co wtedy?

To było ważne pytanie. Być może dlatego, że wcześniej nie było nic ustalone.

- Pamiętasz te szczeliny w murach labiryntu? No wtedy co schowałem się w jednej z nich przed bóldożercą.

Kiwnęłam głową przypominając sobie tę sytuację, a w tym czasie mój plecak spadł z ramienia kolejny raz.

- Jeśli ci się uda, schowam cię w jednej z nich a po obudzeniu wrócimy do strefy kiedy mury zrobią swoje.

- A jeśli mi się nie uda? - zagadnęłam, a widząc poważną minę azjaty bezwiednie wzruszyłam ramionami, oczywiście plecak zaliczył kolejny upadek.

- Daj mi to ofiaro. - Minho uśmiechnął się biorąc ode mnie bagaż. - Jeszcze chwila i wszystko w środku byłoby poniszczone.

Odwzajemniłam uśmiech i posłusznie podałam mu plecak.

- Nie wiem czy wiesz, ale zabrałam jeszcze...

I właśnie wtedy nie dokończyłam swojej wypowiedzi bo chłopak ucieszył mnie gestem ręki.

- Słyszysz?

Nie. Nie słyszałam bo coś do niego mówiłam.

- Zbliża się - odparł i przyśpieszył kroku.

- Ale Minho to jeszcze za wcześnie! Nie jestem przygotowana!

Nie posłuchał mnie.

- Zostań tutaj i błagam cię nie panikuj, ja jestem blisko. - wskazał na ścianę kilka metrów dalej.

No tak purwa, nie panikuj. Pobawię się teraz w przynętę i zostaje mi tylko nadzieja, że Minho nie spóźni się z odsieczą.

Słyszałam ciężkie kroki i dyszenie. Nie minęło wiele czasu kiedy zza muru wyłonił się buldożerca. Stwór zobaczył mnie już po kilku sekundach i z impetem kroczył w moją stronę.
Myśli kotłowały się w mojej głowie z zawrotną prędkością.

Chryste ja umrę!

Buldożerca był kilka metrów ode mnie, gdy nagle jasne światło przebiło się między mną, a potworem.

- Purwa... - usłyszałam ciche jęknięcie Minho.

Już wiedziałam co się stało.

Minho przepraszam, bo ja zabrałam jeszcze latarkę.
Niestety moich myśli nie mógł usłyszeć. Buldożerca zbliżał się w jego stronę...

-----------------------------------

Cześć Wam Moje Ameby!
Publikuję kolejny rozdział i od razu zaznaczam, że będą one pojawiały się niesystematycznie. Trudno mi określić w jakich odstępach czasowych, ale wena i nauka nie mają litości.
Tymczasem przenoszę Was do strefy.

Miło by było, gdybyście zostawili po sobie komentarz z opinią bo to najbardziej motywuje mnie do działania.

Do następnego, bay!

Niezniszczalni [TMR] cz.1  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz