22

803 55 16
                                    

Minho bezszelestnie wparował do środka. Poszłam w jego ślady, ale nie udało mi się to tak perfekcyjnie.
Azjata nie zwrócił na to nawet najmniejszej uwagi.

- Mam nadzieję, że nie pomyliłam mieszkań... - mruknęłam do siebie chodząc okrakiem, by nie nadepnąć na szkło.

Pozostałości mazi lepiły się do ziemi wydając przy tym cichy mlask po każdym kroku. Bądź tu człowieku poważny.

- Nie. To dom Newta, niestety - odparł Minho przykucając nad oknem. - Co za ofiara zniszczyła parapet?

Zeknęłam na popękany parapet. Ten sam na, który przed chwilą skoczyłam.

- Ta ofiara stoi za tobą - sprostowałam splatając ręce.

Chłopak podrapał się w skroń marszcząc brwi.

- To nie wygląda na atak buldożercy - przejechał ręką po ziemi i opuszkami palców roztarł piach. - Wiele razy widziałem wyskoki tych stworów, ale gdyby to był jeden z nich z domu Newta zostałyby same gruzy.

Milczałam. Nie wiedziałam nic na ten temat, więc wolałam posłuchać bardziej doświadczonej osoby.
Dedukcja Minho wydawała mi się trafna i możliwa. Tylko co w takim razie mogło wtargnąć i porwać chłopaka?

- Purwa... No nic. Nic tu po nas - azjata wstał z klęczek i oparł ręce na biodrach. - Wracajmy do bazy. Tam na spokojnie omówimy sprawę.

Kiwnęłam tylko głową, bo żadna sensowna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy.

W środku tego pomieszczenia siedział Zart i prowadził rozmowę z Chuckiem. Jego głos i zamaszysta gestykulacja wskazywały na to, że właśnie opowiadał o jednym ze swoich małych tryumfów. Po cichu podejrzewałam, że mogło chodzić o nowy gatunek buraków, który niedawno zaistniał w ogródku. Nie wygladały apetycznie, ale nikt nie śmiał powiedzieć tego Zartowi.

Spojrzałam wymownie na azjatę, lecz ten tylko nieznacznie machnął ręką.

- Oni mogą wiedzieć - dodał.

- Co możemy wiedzieć? - od razu zainteresował się Chuck robiąc nam miejsce przy stole.

Widocznie nie był za bardzo zainteresowany rozmową z towarzyszem po drugiej stronie.

- Ktoś porwał Newta - objaśnił krótko Minho. Poszło mu to zadziwiajaco sprawnie.

- Widziałem, że to kiedyś nastąpi - mruknął Zart uderzając pięściami w stół. - Buldożercy pozwalają sobie za wiele.

- Sądzimy, że to nie ich wina. - azjata zmarszczył brwi unikając kontaktu wzrokowego. - Są za małe zniszczenia, a na dodatek ten, kto to zrobił wszedł oknem.

- No fakt. Buldożercy raczej oknami nie wchodzą - wtracił Chuck, koniecznie chcąc dodać coś od siebie.

Nastało milczenie. Każdy z nich szukał realnego wytłumaczenia na zniknięcie Newta. W końcu to nie było do wyobrażenia, by jakaś nieznana siła go stąd zabrała. W tym labiryncie byłoby to za proste.

- Zuza proszę przynieś coś do picia - polecił Minho opadając bez sił na stół. - Ten dzień mnie wykończy.

Podeszłam po cztery kubki świeżej herbaty (dla wszystkich, żeby nie być egoistką). Sprawnie zgarnęłam je wszystkie i odwróciłam się w stronę siedzących.
Wszystkie spojrzenia skupione były na mnie.

- Coś nie tak? Nie chcecie herbaty? - spytałam w myślach kalkulując, czy przypadkiem nie mam czegoś na twarzy.

- Twoje buty... - odpowiedział Chuck wskazując na trampki, które zrobiły idealne, zielone ślady do stolika z napojami.

- A to - mruknęłam spokojnie rozstawiając picie. - Nadepnęłam na to coś, gdy poszłam szukać Newta.

- O purwa jego mać! - Zart wyskoczył zza stołu jak oparzony i zaczął ściągać mi buta.

- Zart co ty odwalasz? - chciałam spytać, ale Minho dołączył do chłopaka i teraz uważnie przygladali się mazi.

- To od ludzi z D.R.E.S.Z.C.Z.u - szepnął Minho, a jego twarz przybrała kolor białej ściany.

- Czyli już wiemy kto jest temu winien - podsumował Chuck.

Minho zebrał łyżeczką odrobinę zielonego gluta i polecił Zartowi, by go zabespieczył. On sam podjął decyzję, że jeszcze dziś wyruszy do labiryntu.

- Robi się ciemno, jeśli tam teraz pójdziesz możesz pożegnać się z życiem - ostrzegł Zart.

Miał rację. Jedyne po co azjata mógłby tam pójść to po pewną śmierć z rąk zmutowanych byków.

- Trudno. Trzeba jak najszybciej odnaleźć Newta. Nie ma czasu, kto wie co teraz przechodzi.

Zamarłam. Empatyczna Zuza obudziła się we mnie w mgnieniu oka.
Co jeśli właśnie w tamtej chwili głodzili go lub wstrzykiwali mu coś do żył?
Trzeba go ratować.

- Pójdziesz - odparłam niespodziewanie przejmując dowodzenie - Pod warunkiem, że zabierzesz mnie ze sobą.

- I takie podejście mi się podoba - zachwycił się Zart, ale zaraz spoważniał widząc zabójcze spojrzenie Minho.

- Dobra, ale ktoś musi cię pilnować, gdy ja zajmę się pracą.

Czy Minho na prawdę uważał mnie za małą, nieporadną dziewczynkę? Chciałam pójść z nim, by mu pomóc, ale widocznie azjata musiał dać mi wyraźnie odczuć, że będę jego kulą u nogi.

- Ja się zgłaszam. - Chuck stanął obok mnie przybierając wojowniczą postawę.

Minho skomentował to pod nosem. Faceci, ale w końcu uległ i pozwolił, by nasza trójka wyruszyła do labiryntu.
Zart wolał zostać w strefie i pilnować swoich roślin.

- Po co my tak właściwie tam idziemy? - spytał Chuck pośpiesznie pakując małą, skórzaną torbę.

- Poszukamy śladów D.R.E.S.Z.C.Z.u i Newta - poinformował azjata.

Nocy wiatr delikatnie ocierał się o nasze twarze. Wystraszone twarze. Przynajmniej widać to było po Chucku i mnie. Mimho trzymał nerwy na wodzy.
Uzbrojeni jedynie w spryt, wytrzymałość i przytomność umysłu.
Wreszcie mury ruszył dając odrobinę światła do wnętrza labiryntu.
Minho dał znak, żebyśmy weszli do środka.
Zrobiliśmy kilka kroków, ale azjata powstrzymał nas ruchem dłoni.

- Zuza weź to ściągnij - polecił patrząc z politowaniem na trampki.

- Chyba sobie żartujesz - prychnęłam i wytarłam resztki mazi w ziemię.

Minho przewrócił oczami i ruszył dalej.
Weszliśmy do labiryntu. Po raz kolejny.
Czy po raz kolejny będę walczyć o własne życie? A może tym razem obejdzie się bez walki i po prostu z nienacka coś mnie zje?

Chuck szturchnął mnie pocieszająco ramieniem.

- Będzie dobrze - odparł silac się na uśmiech.

Szkoda tylko, że ja w to nie wierzyłam.

         ___________________

No i jak? 😆
Liczę, że i tym razem Was nie zawiodłam, ale musicie mi wybaczyć, jeśli w którąś sobotę nie będę rozdziału.

No, ale wracając do "teraz" piszcie czy wam się podobało lub co byście dodali/zmienili.
Do następnego, baaay!

Niezniszczalni [TMR] cz.1  Where stories live. Discover now