17

841 56 2
                                    

- Nie żryj tyle, bo zgrubniesz - ostrzegł Minho wyrywajac Newtowi ostatni kawałek kurczaka.

- Na ciebie już za późno - skwitował Newt odbierając kurczaka zdezorientowanemu azjacie.

- Ej, co ty do purwy mówisz? W przeciwnieństwie do ciebie, ja biegam codziennie.

Siedziałam kilka kroków dalej słysząc każde wypowiedziane przez nich słowo.
Towarzyszył mi tylko Chuck. Zarta straciłam z oczu, gdy weszliśmy do jadalni. Szczerze, jego obecność nie wniosłaby nic wyjątkowego do posiłku.
Bawiłam się jedzeniem, kątem oka widząc, że Gally, który usiadł przy najbardziej oddalonym stoliku ciągle mnie obserwuje.
" Ten jego cholerny szantaż niszczy mi życie" - mruknęłam do siebie - "Teraz płacz głupia. Sama się na to zgodziłaś..."

- Zuza, hej świeża!

Usłyszałam za plecami znajomy głos.
"Ignoruj go, ignoruj!"
Nie zareagowałam na wołanie. W końcu azjata dał sobie spokój i kiedy myślałam, że na dobre zajmie się jedzeniem, poczułam jak coś uderza mnie w plecy.

- Popikoliło cię? - spytałam strzepując resztki z kurczaka - Kolejna bluzka zniszczona.

- Oddam ci swoją - zażartował Minho dyskretnie szturchając Newta w bok.

Zmarszczyłam brwi. Może i było to zabawne, ale wiedziałam, że Gally bacznie mnie obserwuje.
Newt skierował na mnie wzrok. Zdążył się domyślić, że jestem nie w humorze i zwrócił azjacie uwagę:

- Daj spokój. Nie każdy ma taki dobry nastrój.

Byłam mu wdzięczna. Z ulgą odeszłam od stołu nie zwracając uwagi na pozostałych.
Wyszłam na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza, ale nawet to przychodziło mi z trudem.
Chwilę później doszło do mnie, że bezczynne stanie na środku strefy było bezsensem.
Skierowałam się do domu Chucka, ale mniej oficjalnie mogłam to nazywać moim szałasem.
W środku ogarnął mnie zapach świeżej trawy i drewna.
Nie przypominałam sobie, żeby od mojego zjawienia się tutaj, ktokolwiek kosił trawę.
Opadłam bezwiednie na hamak, który zakołysał się niespokojnie.
Wszystko tutaj przebiegało naturalnie. Winda co jakiś czas przywoziła niezbędne materiały. Ogródek zagospodarowali sami. Wszystkie domy i narzędzia są wynikiem ich ręcznej pracy. Streferzy bardzo różnili się od chłopców, których znałam w normalnym świecie. Zachowywali się dorośle, jak na swój wiek i szanowali drogą osobę.
Gdyby tak było wszędzie...

- Co ci jest?

Uniosłam głowę szukając osoby, która wypowiedziała te słowa.
W rogu stał Chuck. Patrzył na mnie niepewnie, jakby obawiał się czegoś złego.
Westchnęłam siadając po turecku na hamaku.

- Po prostu mam gorszy dzień.

Chłopak nie wyglądał na przekonanego. Nie ruszył się z miejsca czekając na bardziej szczegółowe wyjaśnienia.

- Na co czekasz? - fuknęłam niespodziewanie.

Chuck zdziwił się moim nagłym wybuchem.
Jako jedyna traktowałam go na równi, chociaż sama uważana byłam za świeżucha.

- Na nic. Chciałem po prostu sprawdzić co się z tobą dzieje.

- To sprawdziłeś. - odwróciłam głowę nie chcąc patrzeć w oczy chłopca.

Dobrze wiedziałam, że go rozczarowałam.

- Jeśli mówisz, że wszystko dobrze... - Chuck zawahał się - To chyba nie powinienem już więcej pytać.

Nawet na niego nie spojrzałam.
Teraz chciałam działać na własną rękę.

- Możesz już wyjść - mruknęłam, ale zdałam sobie sprawę, że równie dobrze to Chuck mógłby wyrzucić mnie za drzwi.

- Nigdzie się stąd nie ruszy - usłyszałam za plecami.

To był głos Newta. Jeszcze jego tu brakowało. Kiedy Gally zobaczyłby, że nie dotrzymałam obietnicy zrobiłby coś złego moim przyjaciołom.
Nie mogłam do tego dopuścić.
Newt wolnym krokiem podszedł do mnie chowając ręce w kieszeniach. Chuck stał cicho w kącie wyraźnie zdezorientowany.

- Zuza...

Wstrzymałam oddech czekając na dalsze słowa. Kilka niesfornych kosmyków opadło bezwładnie na twarz.

- Chcemy ci pomóc. Mamy wspólny cel i nie mam zamiaru czegokolwiek przed tobą ukrywać.

Spojrzałm na niego spode łba.

- O czym ty mówisz? - spytałam błądząc wzrokiem w okolicach jego oczu.

- Jesteś zła, więc pomyślałem, że czujesz się przez nas odsunięta...

Newt przygryzł wargę zdając sobie sprawę, że strzelił gafę.

- Dajcie mi wszyscy święty spokój! - krzyknęłam zeskakując z hamaku. - Traktujecie mnie jak małe dziecko. Sama potrafię o siebie zadbać!

Wyszłam na zewnątrz trzaskając drzwiami. Zrobiłem to tylko dla przyjaciół. Nie chciałam ich narażać. Będzie lepiej jeśli zostanę sama. Mniej problemu dla wszystkich i pozwolę Gally'emu na ciche zwycięstwo.

Szłam w stronę murów z całkowitą pustką w głowie. Do pewnego czasu nawet nie wiedziałam, że jest to możliwe. W moich myślach panował chaos, a najlepszym sposobem na uniknięcie go było zwyczajne odwrócenie myśli.

Zazwyczaj mury były zimne i suche. Chropowate z licznymi wybroczynami. Kiedy przejechałam palcami wzdłuż jednej ze ścian miałam inne wrażenie.
Był punkt, w którym odczuwałam ciepło i wilgotną ciecz.
Była to ledwo zauważalna szpara. Dla pewności powtórzyłam czynność.
Ciecz oblepiła moje palce, a drażniący zapach spowodował dreszcz.
Usłyszałam ciche sapnięcie i metaliczny dźwięk ze środka labiryntu.
Instynktowie cofnęłam się wiedząc już co kryło się po drugiej stronie.
"Bóldożerca" - odparłam w duchu.
Blada, jak ściana zaczęłam się cofać w nadzieii, że mnie nie słyszał.
W tamtym momencie nie pomyślałam o tym, że przecież mury chronią mnie przed konfrontacją z nimi.
"Spokojnie Zuza. Już wszystko gra" - uspokajałam się ciągle idąc do tyłu.
Nagle coś podcieło mi nogi, a ja runęłam na ziemię. Wystraszona rozgladnęłam się myśląc, że Chuck robi mi głupi żart.
Nikogo nie było.
Wstałam otrzepując ubranie. To nie było możliwe, żebym to sobie zmyśliła.
Szybko odsunęłam od siebie czarne scenariusze.
Przeszłam kilka kroków, po czym moje dolne kończyny po raz kolejny odmówiły posłuszeństwa.
Bezwładnie opadłam na klęczki czując narastającą złość.
Złość nie do ogarnięcia. Złość, która nie była uzasadniona.
Przymknęłam oczy starając się zająć myśli czymś pozytywnym.
Bez skutecznie.
Wreszcie poddałam się czekając na dalszy rozwój zdarzeń.

______________________

Tym razem nawet nie wiem, co mogę wam napisać, a to bardzo dziwne w moim przypadku...
Cóż... śmiało możecie komentować, gwiazdkować i co tam jeszcze chcecie.
Jeśli macie jakieś pytania lub chcecie się zareklamować na mojej tablicy, to WYJĄTKOWO pozwalam 😋

Niezniszczalni [TMR] cz.1  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz